• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Aleja 42 Gwiazd

Jacek Główczyński
5 lipca 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Do czterdziestu dwóch wzrosła liczba gwiazd na władysławowskim deptaku. W niedzielę uhonorowano kolejnych sześciu wybitnych sportowców. W imprezie, której patronowali m.in. Longin Pastusiak, marszałek Senatu RP i "Głos Wybrzeża", głównymi bohaterami byli: Ewa Sidło, wdowa po championie oszczepu, Januszu, Grzegorz Lato, Andrzej Grubba, Wacław Wieczorek, Wojciech Fibak i Mariusz Czerkawski. Każda "gwiazda" miała swojego sponsora.
Janusz Sidło
Oszczepnik, pięciokrotny olimpijczyk, zdobywca srebrnego medalu w Melbourne w 1956 roku. Złoto zabrał mu Norweg Danielsen, któremu na ostatni rzut Polak pożyczył swój oszczep. Dwukrotnego mistrza Europy (1954, 1958), rekordzistę świata i Europy (1956 - 83.66 m) oraz najlepszego sportowca Polski w latach 1954-55, godnie zastąpiła żona, Ewa.
Jestem w Cetniewie pierwszy raz. Gdy Janusz uprawiał sport, to żony nie bywały na zgrupowaniach, nie towarzyszyły mężom w treningach. Myślę, że mąż byłby bardzo szczęśliwy. Ta gwiazda to jakby złoty medal olimpijski, o którym marzył, a którego nie zdobył. Gwiazda szczęścia odwróciła się od niego nie tylko w legendarnym Melbourne, ale także w Rzymie. W eliminacjach rzucił ponad 80 metrów, ale w finale zabrakło już sił. A wlaśnie tytułem mistrzowskim chciał Janusz urodziny córki, której nadaliśmy imię Roma.
Ta uroczystość jest równie ważna dla naszych wnuków. Dziadek był dla nich autorytetem. Są z niego dumni, wiedzą, że był oszczepnikiem i chwalą się tym. Bardzo przeżyły to, że podczas wycieczki w Polskim Klubie Olimpijczyka nie znalazły zdjęcia Sidły. W Cetniewie będą miały swoją gwiazdę
cieszyła się wdowa po oszczepniku, a wraz z nią Lotto, które tej gwieździe patronowało.
Grzegorz Lato
Rekordzista pod względem liczby występów w reprezentacji Polski seniorów (100 meczów, według wcześniejszych tabel - nawet 104), zdobywca 45 bramek (więcej strzelił tylko Włodzimierz Lubański), w drużynie narodowej grał od 17.11 1971 roku do 17.04 1984 roku, zajął trzecie miejsca na mistrzostwach świata w 1974 i 1982, piąte w 1978, strzelał gole na każdym z tych turniejów, został królem strzelców w 1974; złoty (1972) i srebrny medalista olimpijski (1976); dwukrotny mistrz Polski ze Stalą Mielec; w polskiej ekstraklasie strzelił 111 bramek; król strzelców w sezonach 1972/73 i 1974/75; dwukrotnie najlepszy polski piłkarz w plebiscycie "Sportu" - 1974 i 1977; zdobywca "Złotych Butów" za sezon 1975/76...
Na aleję wbiegł jako trzeci przedstawiciel futbolu. Pod patronatem Cekolu oraz w towarzystwie Kazimierza Górskiego i Jana Domarskiego.
- Pozycja pana Kazimierza jako numer jeden futbolu jest niepodważalna. Nie mam zastrzeżeń także do gwiazdy Kazia Deyny, który otrzymał ją pośmiertnie. Teraz przyszła kolej na mnie. Jestem bardzo zadowolony, wszak to zawsze miejsce na pudle. Ale przede wszystkim jestem dumny, że znalazłem się w tak znakomitym towarzystwie. Powiem nawet nieskromnie, że powoli przyzwyczajam się do imprez na moją cześć. Przed rokiem znalazłem się na alei olimpijczyków w Dziwnowie. Tam mam swój obelisk granitowy, a na nim autograf oraz kopie olimpijskich medali cieszył się obecny pan senator, który urodził się w... Malborku, a największe sukcesy osiągał w barwach mieleckiej Stali.
Andrzej Grubba
Trzykrotny olimpijczyk (1988, 1992, 1996), w jego kolekcji są trzy brązowe medale w mistrzostwach świata; 12 medali, w tym złoty w 1982 roku w mikście w mistrzostwach Europy; Puchar Świata 1988, zwycięstwo w TOP-12 w 1985 r., dwukrotny triumf w Superlidze 1996-87 oraz niepobity do dzisiaj rekord tych rozgrywek - 27 kolejnych zwycięstw w singlu! Razem z tenisem stołowy przenosił się ze świetlic i piwnic na światowe salony.
- Ogromnie się cieszę, że znalazłem się w gronie osób najbardziej zasłużonych dla polskiego sportu, na jedynej w swoim rodzaju alei przyznał dyrektor sportowy PZTS. Nie mogliśmy nie zapytać o relacje tenisa ziemnego ze stołowym. Grywałem z Wojtkiem Fibakiem na korcie i przy stole. To wbrew pozorom diametralnie różne dyscypliny. Ale to w tenisie stołowym, gdzie istnieje dużo więcej rotacji, a zatem łatwiej o błąd, przeciętny zawodnik może zabrać więcej punktów mistrzowi niż może to mieć miejsce w tenisie ziemnym przyznał mistrz celuloidu, przy krótego gwieździe pojawiła się Poczta Polska.
Wacław Wieczorek
W sportach samolotowych aż 15-krotnie zdobywał złote medale mistrzostw świata rajdowo-nawigacyjnych oraz w lataniu precyzyjnym. Na co dzień jest najbliżej gwiazd, bo lata na boeningach.
Na ogół nie mam czasu patrzeć w gwiazdy. W rajdach tankujemy samolot na trzy godziny lotu, a kwadrans przed startem dowiadujemy się dokąd lecimy. W samolocie trzeba dokonać niezbędnych obliczeń nawigacyjnych. W lataniu precyzyjnym trzeba znaleźć znaki, rozpoznać zdjęcia, a na punktach pomiaru czasu, choć trasy liczą 150-200 kiloemtrów, należy meldować się z maksymalnym odchyleniem 2 sekund, a potem jeszcze celnie wylądować, trafiając kołami w dwumetrową linię. Liczy się dobre wyszkolenie, podzielność uwagi, spostrzegawczość oraz kondycja fizyczna zdradzał tajemnice samolotowego sukcesu Wacław Wieczorek, któremu gwieździe patronował oczywiście LOT.
Wojciech Fibak
Zwyciężył w 15 singlowych i 48 deblowych turniejach zawodowych oraz grał w finałach 54 kolejnych, w tym trzykrotnie w Masters (indywidualnie 1976, w deblu 1978-79). Według danych ATP, na korcie zarobił 2 725 403 dolary!
- W dużej mierze dzięki temu wielkiemu tenisiście mamy tutaj aleję. Na nartach we Francji mój wówczas 17-letni syn wskazując na Wojtka, zapytał mnie, kto to jest. Obok siedziało dwóch młodzieńców, którzy sypali cytatami z "Psów" Pasikowskiego. I te zdarzenia zmobilizowały mnie do działania, by ocalić sportowych mistrzów od zapomnienia, aby powtórnie stali się wzorami dla młodego pokolenia przyznał Jerzy Szczepankowski, prezes Fundacji Aleja Gwiazd Sportu.
A Fibak przyznał, że odsłaniając gwiazdę (z logo Sieci 34), gdzie uhonorowano tylu wybitnych olimpijczyków, żałował, że w jego czasach tenisa ziemnego nie było w programie olimpijskim. Nie mogłem zagrać dla Polski, pokusić się o Mazurka Dąbrowskiego...
Mariusz Czerkawski
Pierwszy Polak w prestiżowych rozgrywkach NHL, uczestnik meczu gwiazd ligi zawodowego hokeja, ostatnio zawodnik New York Islanders i - mało kto wie, jak wykazał qiuz przeprowadzony przez Fibaka na konferencji prasowej - olimpijczyk z 1992 roku.
W Albertville miałem niewiele ponad 19 lat. Liczyłem, że zagram jeszcze w trzech czy czterech turniejach olimpijskich. Ale nic z tego nie wyszło i chyba nie wyjdzie. Tym bardziej dumny jestem, że znalazłem się w tak elitarnym gronie ludzi, którzy tyle dokonali, tak wiele wnieśli do sportu. Ostatnio jestem rozpieszczany. Na zjeździe PZHL otrzymałem Krzyż Kawalerski, teraz ta gwiazda... A ja przecież ciągle gram, chcę zdobywać kolejne sukcesy, promować hokej i Polskę. Liczę, że w przyszłości, gdy zasłużę, może ktoś jeszcze wymyśli dla mnie coś równie miłego mówi "Mario", który odsłonił gwiazdę BMC, a zaraz potem zastanawiał się, co zrobić, by po jego wyjeździe za ocean gwiazda nie zarosła.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane