- 1 Kosiorek i Szemiot walczą o głosy kibiców (251 opinii)
- 2 Mandziara - Urfer o finansach Lechii (92 opinie)
- 3 Żemojtel o Arce: Nie wyobrażam sobie... (20 opinii)
- 4 Euro tym razem ominie Trójmiasto (14 opinii)
- 5 Kapitan żużlowców z motywacją od kibiców (30 opinii)
- 6 Młoda sprinterka mierzy wysoko w IO (5 opinii)
Jedyny Polak jako wzmocnienie Trefla
11 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat)
Trefl Sopot
Najnowszy artykuł o klubie Trefl Sopot
Tauron GTK Gliwice - Trefl Sopot 79:80. Do play-off co najmniej z 2. miejca
Marcin Dutkiewicz jest jedynym wartościowym, polskim koszykarzem, który wzmocnił Trefla tego lata. Musi jednak wypełnić sporą lukę, którą pozostawił po sobie Adam Waczyński. - Na pewno Adam jest bardzo dobrym zawodnikiem i zasługuje na to, aby grał w Hiszpanii. Jeżeli swoją grą będę mógł przybliżyć się do jego poziomu i pomóc drużynie z zwycięstwach, to będzie super - mówi Dutkiewicz.
23 lutego Trefl podejmował Energę Czarnych Słupsk. Jednym z liderów rywali w Hali 100-lecia miał być Marcin Dutkiewicz. Kapitan słupszczan rozgrywał świetny sezon. W 8 min. starcia został jednak zniesiony z boiska. Zerwał więzadła w kolanie.
MICHALAK CORAZ WAŻNIEJSZY DLA TREFLA
- Wróciłem już do w miarę normalnych treningów. Po pierwszych zajęciach zostałem poddany badaniu rezonansem magnetycznym, wszystko było w porządku. Dlatego jestem gotowy na ok. 80 proc. Nieco unikam jeszcze grania na kontakcie, ale powinno zmienić się to już niedługo - tłumaczy Dutkiewicz.
Z KARNETEM DWA MECZE ZA DARMO
- Właśnie ta gra oraz warunki czysto meczowe są moimi ograniczeniami. Problemów ruchowych już nie mam, gdyż mogę przemieszczać się w każdym kierunku, bez obaw i bólu. Oczywiście dalej muszę wzmacniać nogę, robić stabilizację i schładzać ją po treningu. Nie ma co jednak się spieszyć. Jak się ma od lutego przerwę, to można poczekać jeszcze parę dni. Na pewno jest za wcześnie na grę w sparingach - dodaje.
AMERYKANIN BĘDZIE RZĄDZIĆ POD SOPOCKIM KOSZEM
Urodzony w Warszawie koszykarz, jest równie mocno związany ze stolicą, jak i z Pomorzem. Na początku swojej kariery w Tauron basket Lidze, po przenosinach z Polonii, najpierw nie był w stanie przebić się do składu Czarnych, a następnie Polpharmy Starogard Gdański. Jego kariera zmieniła się, gdy trafił do AZS Koszalin, a tam spotkał trenera Andreja Urlepa.
- Spędziłem w Słupsku dwa bardzo fajne i owocne lata. Wcześniej byłem rok w Koszalinie, a tam poznałem trener Urlepa. W obu miastach dostałem dużo czasu gry i mogłem się wiele nauczyć. Dostałem także olbrzymie wsparcie od kibiców. Ale to właśnie dzięki trenerowi Urlepowi jestem tu, gdzie jestem. Jeszcze trzy-cztery lata temu, gdyby ktoś powiedział, że zagram w Treflu, to mógłbym w to nie uwierzyć - uważa Dutkieiwcz.
- Jaki jest obecnie trener Urlep? Na pewno zluzował, jeżeli chodzi o wybuchowość. Jest trochę historii z przeszłości, ale nie miały one przełożenia na rzeczywistość. Oczywiście denerwował się, gdy ktoś robił błędy. Przecież jeśli mówisz swojemu koszykarzowi, że przeciwnik kozłuje tylko w prawą stronę i masz go w tym ograniczyć, a on dalej wykorzystuje swoje atuty, to każdy się może zdenerwować. Z dawnej magii trenerskiej trochę w nim jednak pozostało. Przez ostatnie trzy sezony prowadził zespoły, które z budżetami Śląska czy Anwilu sprzed lat nie mogły mierzyć się w żaden sposób. Do tego za każdym razem odpadaliśmy z play-off po porażce 2-3. Jest to profesjonalista, który oczekiwał 110 proc. zaangażowania, tak na boisku, jak i na odprawach - dodaje.
W Sopocie także będzie się wymagało od niego takie zaangażowania. W końcu przyszedł do drużyny w miejsce Adama Waczyńskiego. Obu koszykarzy może łączyć na boisku skłonność do rzutów za trzy punkty. Dutkiewicz w ostatnich rozgrywkach trafiał zza łuku ze skutecznością ponad 50 proc.
- Wychodzę z założenia, ze nie ma ludzi niezastąpionych. Na pewno presja jakaś jest, gdyż gramy z Adamem na tej samej pozycji. Koszykówka to jednak biznes, a wszędzie gdzie on jest pojawia się presja. Trzeba sobie z nią radzić. Na pewno nie będzie wyznacznikiem moich ruchów na boisku czy poza nim - mówi Dutkiewicz, który ponownie trafia pod skrzydła wymagającego trenera, jakim jest Darius Maskoliunas.
- W Sopocie mam dobry kontakt z Pawłem, Michałem, trenerem Roszykiem i wiem od nich, że trener jest w bardzo dobrych relacjach z zawodnikami. Koszykarze dobrze go odbierają i to też było kluczem do podjęcia decyzji o przenosinach do Sopotu. W Słupsku pojawił się trener Mijatović, którego nie za bardzo znam. Nie wiadomo było, jaki system szkolenia preferuje. A trener Maskoliunas chciał mnie w drużynie i to pomogło przy podjęciu decyzji - zdradza Dutkiewicz.