- 1 Hala AWFiS zamknięta. Szukają nowej (72 opinie)
- 2 Lechia o pieniądze do ministra na akademię (36 opinii)
- 3 Żużlowcy bez toru. Lider: Przesunąć ligę (37 opinii)
- 4 Arka przedłużyła kontrakt z piłkarzem (15 opinii)
- 5 Polska jedzie na Euro po karnych z Walią (88 opinii)
- 6 Ogniwo rzuci się w pościg za liderem
Skrzydłowy podsumował sezon Trefla
Trefl Sopot
- Nie można powiedzieć, że w przekroju 10-miesięcznej pracy jeden mecz zadecydował o tym, że nie ma nas w play-off. Po zmianie trenera zaczęliśmy grać przyjemną dla oka koszykówkę, dużo bardziej agresywną w obronie, a i w ataku pokazaliśmy, że mamy bardzo duży potencjał. Szkoda, że już nie spotkamy się ze sobą w tej samej grupie - mówi Filip Dylewicz, skrzydłowy Trefla Sopot, który zakończył sezon Polskiej Ligi Koszykówki na 9. miejscu. Nie wiadomo jeszcze, czy zostanie on w drużynie, choć nieoficjalnie mówi się, że dalej będzie reprezentował żółto-czarne barwy.
Marcin Dajos: Podczas meczu ostatniej kolejki we Włocławku z Anwilem, śledziliście wynik z Gdyni, gdzie Asseco mogło pomóc wam w awansie do play-off wygrywając z Polpharmą Starogard Gdański?
Filip Dylewicz: Wspólnie postanowiliśmy, że bez względu na to, co dzieje się w Gdyni gramy o zwycięstwo we Włocławku, aby kontynuować dobrą passę meczów bez porażki. Poza tym chcieliśmy postawić się liderowi PLK. Przez trzy kwarty szło nam bardzo dobrze. Później jednak drużyna gospodarzy pokazała, że bardzo dobrze czuje się w tym spotkaniu i nam odskoczyła.
A kiedy dowiedział się pan o tym, co dzieje się w Gdynia Arenie?
Po raz pierwszy dowiedziałem się, że jest niedobrze w przerwie meczu, kiedy spiker w hali we Włocławku przedstawiał wyniki do przerwy. Reszta dotarła do nas po spotkaniu. Tak cały czas patrzyliśmy tylko na siebie, aby także tym ostatnim meczem pokazać, że zasłużyliśmy na awans. Oczywiście musieliśmy liczyć także na Asseco, ponieważ nie mieliśmy wątpliwości, że Czarni, którzy także rywalizowali z nami o miejsce w play-off, wygrają u sienie z Miastem Szkła Krosno. Teraz możemy mieć jedynie pretensje do siebie. Mogliśmy zapewnić sobie awans dużo wcześniej. Wystarczył jeden, dwa lepsze mecze, aby być wyżej w tabeli. A tak szkoda, że już teraz jesteśmy na wakacjach.
W czwartek, o godz. 18, w Hali 100-lecia odbędzie się tradycyjny mecz na pożegnanie sezonu - Żółci kontra Czarni. Koszykarze Trefla Sopot staną w nim ramię w ramię z kibicami, dziękując w ten sposób za wsparcie podczas minionych rozgrywek PLK. Do udziału w meczu zaproszeni są wszyscy fani żółto-czarnych. Trenerami rywalizujących zespołów będą Tobiasz Grzybczak - trener przygotowania motorycznego sopockiej ekipy (Żółci) oraz Aleksander Walda, czyli fizjoterapeuta Trefla (Czarni). Obie drużyny będą grać piątkami mieszanymi, złożonymi z koszykarzy Trefla i fanów. Podział zawodników Trefla (wyłoniony drogą losowania) przedstawia się następująco - w drużynie Żółtych wystąpią Filip Dylewicz, Łukasz Kolenda, Grzegorz Kulka, Piotr Śmigielski, Nikola Marković, Jakub Motylewski i Artur Mielczarek, natomiast w składzie Czarnych znajdą się Marcin Stefański, Michał Kolenda, Jakub Karolak, Maciej Żmudzki, Tyler Laser, Anthony Ireland oraz Bartosz Majewski. Kibice, którzy przyjdą, aby aktywnie uczestniczyć w zabawie, swoją przynależność drużynową deklarować będą przy wejściu do Hali 100-lecia. Aby móc wziąć udział w meczu, należy zabrać ze sobą buty do gry w hali, wygodne spodenki oraz oczywiście koszulkę w odpowiednim kolorze - żółtym bądź czarnym. Na zapominalskich ze swoją ofertą t-shirtów i koszulek meczowych czekać będzie Sklep Kibica.
W role sędziów spotkania wcielą się trener Marcin Kloziński oraz kierownik zespołu, Maciej Jeszka. Tych, którzy tym razem nie mają ochoty zagrać, klub zaprasza na trybuny hali. W trakcie imprezy pojawi się wiele okazji do wspólnych zdjęć, autografów i rozmów. Nie zabraknie też konkursów z nagrodami, zarówno dla uczestników meczu, jak i dla przedstawicieli publiczności. Wisienką na torcie będzie konkurs wsadów z udziałem najlepszych dunkerów z sopockiego zespołu.
Najbardziej żal przegranego spotkania w Krośnie, z końca marca?
Tak, ponieważ byliśmy bardzo blisko wygranej. Niestety, pomimo prowadzenia w czwartej kwarcie różnią 14 punktów nie utrzymaliśmy przewagi i ulegliśmy. To nas trochę załamało. Nie można jednak powiedzieć, że w przekroju 10-miesięcznej pracy jeden mecz zadecydował o tym, że nie ma nas w play-off. Ale możemy być zadowoleni z tego, że w ostatnim czasie pokazaliśmy inną koszykówkę, która sprawiła wiele radości nam, jak i kibicom.
Przede wszystkim zaczęliście grać bardziej zespołowo. W meczu z Anwilem mieliście więcej asyst niż rywal, z czego aż osiem należało do pana.
Dokładnie tak było. Także w Szczecinie graliśmy bardzo zespołowo, dzieliliśmy się piłką i pokazaliśmy kawałek dobrej, zespołowej koszykówki. A co do mojej liczby asyst, to po prostu trafiłem na dobry moment rzutowy moich kolegów. Trafiali rzut za rzutem. Podejrzewam, że w innym spotkaniu, gdybym dalej tak podawał, mógłbym mieć na przykład trzy asyst. Ale koszykówka ogólnie polega na tym, aby na boisku grało pięciu koszykarzy, a nie jeden czy dwóch. I do tego doszliśmy w ostatnich meczach.
Czyli nie ma wątpliwości, że w zmianie stylu gry pomogła roszada na ławce trenerskiej?
Tak do końca to nie jest pytanie do mnie. Z mojej strony myślę, że zmieniła się koncepcja i to wpłynęło pozytywnie. Zaczęliśmy grać przyjemną dla oka koszykówkę, dużo bardziej agresywną w obronie, a i w ataku pokazaliśmy, że mamy bardzo duży potencjał. Szkoda, że już nie spotkamy się ze sobą w tej samej grupie.
A pana przyszłość jest już znana?
Za wcześnie, aby o niej mówić. Przyszłość nie zależy do końca ode mnie. Zobaczymy, jak ocenią mnie w klubie po sezonie. Myślę, że jest to kwestią najbliższych tygodni. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że czuję się bardzo dobrze i nie myślę o tym, aby kończyć karierę.
Czyli indywidualnie sezon 2016/2017 ocenia pan pozytywnie?
Wróciłem do domu i grałem w drużynie, w której wszystko się zaczęło. Musiałem przestawić się na trochę inną koszykówkę, starałem się pomóc zespołowi. Koniec końców wszystko było jednak na przyzwoitym poziomie. Mam nadzieję, że kibice i koledzy z zespołu myślą podobnie.
W czwartek startuje faza play-off. Kto jest faworytem do mistrzostwa Polski?
Myślę, ze Stelmet Zielona Góra wciąż jest bardzo mocny. Anwil personalnie wygląda także dobrze, poza tym ma do dyspozycji wiele pomysłów na grę trenera Igora Milicicia. Te dwie drużyny powinniśmy zobaczyć w finale. Być może do rywalizacji o złoto włączy się również Stal Ostrów Wielkopolski. Poza tym jestem pewien, że czeka nas ciekawy play-off.
Playoff
Ćwierćfinały
Anwil Włocławek | 0 |
Energa Czarni Słupsk | 1 |
Polski Cukier Toruń | 1 |
Rosa Radom | 0 |
Stelmet Zielona Góra | 1 |
Polpharma Starogard Gdański | 0 |
BM Slam Stal Ostrów Wilekopolski | 1 |
MKS Dąbrowa Górnicza | 0 |
Półfinały
Finał
Kluby sportowe
Opinie (7)
-
2017-05-02 12:51
(1)
F. Dylewicz był liderem zespołu. Zbyt późno nastąpiła zmiana trenera.Ponadto na meczach nie widziałem chemii w zespole. Zespołem kierował słaby rozgrywający.Myślał o zdobywaniu punktów ,a nie o rozgrywaniu.
Były spotkania ,gdzie nie miał żadnej asysty.Pchał się pod sam kosz,zamiast rzucać
z 2-3 metrów.Daleko mu do klasy Szubargi. Szkoda,że sezon się skończył.- 15 2
-
2017-05-02 13:10
pierwszą połowę sezonu miał raczej średnią, dopiero później zaczął grać tak jak potrafi
- 7 0
-
2017-05-02 13:52
tripple double - 10 fauli, 10 kroków, 10strat
Gdze grał wcześniej? To bogaty czy biedny koszykarz?
- 3 11
-
2017-05-03 01:39
Konkurs wsadów?
Stefan faworytem!!!
- 7 0
-
2017-05-03 13:11
Budujemy . (1)
Jak widzicie następny sezon ?
Kontrakty ma Karolak , Mielczarek , Kolendy,Kulka.- 1 0
-
2017-05-04 16:10
No, sami mistrzowie!
- 0 0
-
2017-05-04 16:09
W 3mieście nie ma miejsca na dwie słabe drużyny koszykarskie, może najwyższy czas pomyśleć o jednej? Przecież poziom większości zawodników i meczy ligowych to jakaś masakra. Ktoś będzie jeszcze chciał to oglądać?
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.