Mateusz Mika ma za sobą dwa różne mecze w Iranie w ramach Ligi Światowej. W pierwszym nie mógł odnaleźć dobrej formy. W drugim ponownie był podporą kadry, która pokonała rywali 3:1 i mocno zbliżyła się do Final Six Ligi Światowej. Co musi się stać, aby biało-czerwoni się w nim znaleźli?
Przyjmujący Lotosu Trefla
Mateusz Mika serię meczów wyjazdowych kadry Polski w Lidze Światowej zakończył w tradycyjny sposób. Siatkarz żółto-czarnych przyzwyczaił do tego, że gra jeden słabszy i jeden lepszy mecz. Tak było w Stanach Zjednoczonych, Rosji i Iranie.
W ROSJI DEBIUT W LIDZE ŚWIATOWEJ 2015 ZALICZYŁ PIOTR GACEKTrudno jednak było oczekiwać, że mając za sobą takie podróże, które odbyły się w ciągu trzech tygodni, siatkarze będą wciąż w wysokiej dyspozycji. W pierwszym starciu z Iranem w Teheranie Mika wyszedł oczywiście w pierwszym składzie. Już w inauguracyjnym secie ustąpił jednak miejsca
Rafałowi Buszkowi. Ten rozegrał dobry mecz, choć nie uchronił biało-czerwonych od porażki 2:3. A Mika pojawiał się na boisku także w czwartym i piątym secie, ale jako rezerwowy. Łącznie zdobył 2 pkt.
POLSKIE SIATKARKI ZE SREBREM IGRZYSK EUROPEJSKICHZnacznie lepiej było w drugim spotkaniu.
Stephane Antiga ponownie postawił na Mikę w wyjściowym składzie, a ten tym razem był drugim najskuteczniejszym siatkarzem kadry - 14 pkt. Mało tego, jego dobra gra przyczyniła się do sukcesu, jakim było zwycięstwo w Teheranie 3:1.
Mika jest drugim najskuteczniejszym siatkarzem kadry Polski i znajduje się na 9. pozycji pod względem liczby punktów w Lidze Światowej 2015. Ma ich łącznie 110. Tuż za nim plasuje się
Michał Kubiak - 109 pkt. A stawce przewodzi nieobecny w meczach w Iranie,
Bartosz Kurek - 175 pkt.
Mikę znajdziemy w czołówkach także innych klasyfikacji. Jest na 10. pozycji wśród najskuteczniej atakujących. 47,39 proc. ofensywnych akcji kończy się u niego punktami. Lider klasyfikacji, Brazylijczyk
Ricardo Lucarelli kończy punktami 57,46 proc. ataków. Mika jest także 8. wśród najlepiej przyjmujących.
Zwycięstwo nad Iranem jest dla naszej kadry o tyle ważne, że ułatwia drogę do Final Six, które w tym roku odbędzie się w Rio de Janeiro - finał zaplanowano na 19 lipca. Z polskiej grupy awansują do niego dwa najlepsze zespoły.
W tym sezonie o wyższej pozycji w tabeli decydują wygrane mecze. Dopiero później punkty. Ale bilans zwycięstw do porażek w naszej grupie raczej nie będzie mieć już znaczenia.
Trzeba więc skupić się na punktach. A tych Polacy muszą zdobyć dwa, żeby zagrać w Final Six. Wystarczy więc wygrać w Krakowie z USA po tie-breaku w jednym meczu, lub nawet przegrać w dwóch po pięciosetowych bojach. Iran powinien bowiem zdobyć komplet punktów w meczach z Rosją na własnym boisku.
Może się jednak zdarzyć, że Polska i Iran będą miały taki sam bilans zwycięstw i porażek oraz punktów. Stanie się to, jeśli biało-czerwoni przegrają raz bez punktu i raz po tie-breaku, a Irańczycy zwyciężą dwukrotnie za 3 pkt lub Polacy przegrają bez punkty a Irańczycy wygrają za 3 i 2 pkt. Wtedy to oni będą na 2. pozycji ze względu na lepszy stosunek setów zdobytych do straconych. Dlatego najlepiej wygrać raz z USA i być spokojnym o awans.
W przypadku chociaż jednej porażki Iranu z Rosją lub dwóch zwycięstw Irańczyków, ale po tie-breakach bez względu na swojej wyniki awansuje Polska.
TABELA GRUPY A
drużyna, mecze, punkty, wygrane, porażki, sety
1. USA 10 23 8 2 24:13
2. POLSKA 10 20 7 3 26:18
3. Iran 10 15 5 5 21:18
4. Rosja 10 2 0 10 8:30
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
