• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Piotr Wesołowski - ''radość jest taka sama...''.

20 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Piotr Wesołowski jest jedynym siatkarzem z Trójmiasta, który legitymuje się dwoma medalami mistrzostw Polski w siatkówce plażowej. Do zdobytego przed czterema laty w Ełku tytułu wicemistrzowskiego w niedzielę wychowanek Stoczniowca Gdańsk, występujący ostatnio w Amberze Starogard, dorzucił brązowy medal. W Krynicy partnerował mu kolega klubowy, Edward Pawlun.

- Jak smakuje medal po przerwie?

- Radość jest taka sama albo i większa. Krążek z Ełku, który zdobyłem wspólnie z Sebastianem Winiarskim, to historia, o której powoli zapominałem. Ten sukces ma świeży smak. Czuję go jeszcze dzisiaj w kościach. Ciężko na niego wspólnie z Edkiem zapracowaliśmy.

- Po tytule w Ełku wraz z Sebastianem otrzymałeś powołanie do reprezentacji Polski. Czy liczysz na podobny rozwój wypadków?

- Nie padły takie deklaracje. Zresztą nie oczekiwałem tego. Z Sebastianem wystąpiliśmy w 1998 roku chyba w trzech zagranicznych turniejach i praktycznie sami zrezygnowaliśmy z dalszego udziału w szkoleniu centralnym. Ważniejsze były dla nas inne obowiązki.

- Nie kusiła perspektywa startu olimpijskiego, wojaży po gorących plażach, na przykład Ameryki Południowej?

- Może jestem minimalistą, ale te perspektywy mnie nie podniecają. Z drugiej strony, co z tego, że wygrywamy z kadrowiczami, którzy jeżdżą za granicę, skoro pomiędzy Polską a światem jest znaczna różnica.

- Czy siatkówka plażowa jest dla ciebie tylko sposobem na wakacje oraz szansą zarobienia pieniędzy?

- Mogę jej poświęcić co najwyżej trzy miesiące w roku. Wówczas robię wszystko, aby na plaży grać jak najlepiej. Jednak to nie zmienia faktu, że siatkówkę na piasku traktuję jako dodatek.

- Jeśli zatem półzawodowcy wygrywają z parami, które chciałyby grać na piasku profesjonalnie, to czy nie jest to dowód stagnacji w tej dyscyplinie?

- Trudno mi obiektywnie ocenić poziom sportowy, gdyż jestem w to zaangażowany. Sądzę, że bardziej miarodajna będzie wypowiedź Sebastiana Winiarskiego, który w tym roku na ogólnopolski turniej przyjechał po raz pierwszy do Krynicy. Stwierdził, że poziom się podniósł, ale i wyrównał. W poprzednich latach było 4-5 mocnych par, a teraz doszła młodzież i już kilkanaście duetów stać na walkę o medale.

- W Krynicy dwukrotnie przegraliście ze Zbigniewem Żukowskim i Dariuszem Luksem, którzy w finale ulegli Bartoszowi Bachorskiemu i Januszowi Bułkowskiemu. Taka jest właśnie krajowa hierarchia i w niej wasze miejsce?

- Sądzę, że wyniki z Krynicy są miarodajne. Z mistrzami Polski jeszcze nie wygraliśmy. Z "Żukami" zdarzało nam się zwyciężać, ale i oni dominują nad nami doświadczeniem. Na tym polu mamy przewagę nad czwartą parą, Danielem Plińskim i Piotrem Głogowskim, którzy wspólnie grają ze sobą około miesiąca.

- W jakim stopniu wprowadzone w tym sezonie zmiany w liczeniu punktów i zmiejszenie boiska wpłynęły na rywalizację?

- Mecze są zdecydowane cięższe, przede wszystkim psychicznie. Większy jest stres, napięcie, gdyż każda akacja to punkt. Ponadto zdecydowanie więcej jest teraz wyrównanych końcówek. Trzeba było także zmodyfikować taktykę. Straciły pary bazujące na serwisie, jak na przykład Dariusz Parkitny z Jarosławem Piotrowskim.

- Skoro gra na plaży nie jest najważniejsza, to czy rywalizacja na piasku sprawia, że stajesz się lepszym zawodnikiem w tradycyjnej siatkówce?

- Po takich wakacjach jest się bardzo dobrze przygotowanym pod względem kondycyjnym, ale brakuje szybkości. Jednak przede wszystkim plaża to szkoła kształtowania charakterów. Tutaj gra się dwóch na dwóch. W trudnych momentach nie można uciec, poprosić o zmianę. Dlatego człowiek staje się bardziej odporny psychicznie, twardszy i nieustępliwy. Ponadto na plaży bardziej niż siła liczy się mądrość. Bez sprytu i cwaniactwa nie ma co marzyć o sukcesach.

- Z plaży zejdziecie za tydzień, po finale Pucharu Polski. Co dalej?

- Czekam na rozwój sytuacji w Starogardzie i jakiś sygnał stamtąd, gdyż nadal chciałbym grać w Amberze w serii B I ligi. Zresztą właścicielom browaru z Bielkówka chciałbym złożyć serdeczne podziękowania. Już długo przed wakacjami pomoc obiecywało nam wiele firm, ale jak przyszło do realizacji deklaracji, został tylko Amber. Medal chciałbym zadedykować Maćkowi Olszewskiemu. Jestem przekonany, że gdyby był wśród nas, w Krynicy, to stałby na podium, i to może na jego najwyższym stopniu.

Rozmawiał: Jacek Główczyński



Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane