• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polska - Szwecja 18:6. Mało wam?

30 września 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Nie takiej gry, a przede wszystkim nie takiego rozstrzygnięcia spodziewano się po reprezentacji Polski, która w drugim meczu eliminacyjnym do Pucharu Świata 2003 pokonała w Sopocie Szwecję tylko 18:6 (10:3). A może to wysokie zwycięstwo przed tygodniem nad Łotwą 60:18 narobiło niepotrzebnego apetytu?

Punkty zdobyli: Urbanowicz 8, Szwichtenberg 5, Fedorowicz 5 - Lunden 6.
Sędziował: Fox (Anglia).
Widzów: 1000.

Skład Polski: Urbanowicz (58' Ruszkiewicz), Wojaczek (58' Sajur), Kaszuba, Serafin (68' Nowak), Dembicki, Fedorowicz, Kochański (71' Wilczuk), Brażu, Komisarczuk, Szablewski, Mroch (79' Jasiński), Stachura, Szwichtenberg, Baraniak, Jurkowski (79' Wróbel).

- Chłopcy bardzo chcieli wygrać wysoko i spalili się psychicznie. Co prawda, Szwedzi okazali się silniejszym rywalem niż można było sądzić, ale właściwie ograniczali się do poczynań destrukcyjnych. Mieliśmy zdecydowaną przewagę w młynie, a tylko niedokładności i dużej liczbie spalonych w ataku zawdzięczamy, że nasza wygrana nie była okazała - tłumaczył Jerzy Jumas.

Zaraz jednak selekcjoner zastrzegł, że na gorąco nie można dokonywać analizy błędów. - Po obejrzeniu zapisu wideo okaże się, czy zawodzili zawodnicy, czy też może taktyka nie była do końca trafiona - mówił szkoleniowiec. Z kolei zdobywca ostatnich punktów i kapitan naszej drużyny narodowej, Rafał Fedorowicz, starał się szukać usprawiedliwienia w nietypowym... sędziowaniu.

- Angielski arbiter zupełnie inaczej interpretował niektóre zagrania niż ma to miejsce w lidze polskiej - zapewniał. Jednak gdy po niespełna godzinie gry Martin Fox opuścił boisko z powodu kontuzji, też nie było się z czego cieszyć. Gwizdek przejął od niego jeden z dwóch niemieckich arbitrów liniowych. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Niemcy grają w tej samej grupie eliminacyjnej. Czy w FIRA nie słyszeli o zasadzie neutralności "sprawiedliwych"? Co prawda, niemiecki arbiter rozpoczął rozstrzyganie od podyktowania Polakom karnego, po którym Janusz Urbanowicz podwyższył wynik na 13:6, ale po chwili nakazał opuszczenie na 10 minut boiska Dariuszowi Komisarczukowi.

Okres gry w osłabieniu nie tylko udało się nam przetrwać bez strat, ale nawet uzyskaliśmy punkty z przyłożenia (Fedorowicz), dzięki wymianie aż czterech, czyli połowy, zawodników występujących w formacji młyna. To właśnie oni po wygraniu autu w 75 min wepchnęli rywali na ich pole punktowe. I dopiero wówczas Szwedzi mogli zapomnieć o sprawieniu niespodzianki. Wcześniej bowiem nie tylko utrzymywali dystans, który mogła zniwelować jedna udana akcja, ale nawet prowadzili. W 18 min Christopher Lunden wykorzystał jednego z dwoch karnych i było 0:3. W 51 min ten sam zawodnik, korzystając ze sprzyjających podmuchów wiatrów, trafił między słupy niemal z połowy boiska i doprowadził do wyniku 10:6. Prowadzenie, a w konsekwencji wygraną, Polacy zawdzięczają nie tylko dobrze usposobionemu strzelecko Urbanowiczowi, ale także odważnej grze dwójki środkowych ataku. Maciej Stachura, który występował w lidze szwedzkiej i rywale czuli przed nim respekt, wywalczył m.in. karnego w odległości 10 metrów od słupów, po którym padło wyrównanie. W 31 min jego kolega klubowy z Arki Gdynia, Waldemar Szwichtenberg, po kilku przegrupowaniach otrzymał piłkę na linii 22 metrów i po staranowaniu trzech rywali położył jajo między słupy.

W przerwie meczu sympatykom rugby zaprezentowały się... panie. Po niezwykle zaciętym meczu zawodniczki miejscowego Ogniwa i gdyńskiej Arki zadowoliły się polubownym remisem. Obie drużyny zdobyły po jednym przyłożeniu.

Jacek Główczyński



Głos Wybrzeża

Opinie 1 zablokowana

Relacje LIVE

Najczęściej czytane