• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Robert Suchomski - ''liczy się tylko teraz''.

16 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Potrzebował 28 minut, aby zdobyć pierwszą bramkę dla "stoczni". Debiut okrasił nie tylko golem, ale i zwycięstwem na lodzie wicemistrza. W 11 grach uzbierał 10 bramek, nie trafiał do siatki tylko w 3 spotkaniach, od 5 kolejek można liczyć nań jak na Zawiszę. Nic dziwnego, pochodzi z Bydgoszczy. Strzela na zawołanie! 23-letni Robert Suchomski w tej chwili jest czwartym snajperem ligi (drugim z Polski), w pewnym stopniu objawieniem rozgrywek i znowu, po rocznej przerwie, został powołany do reprezentacji. Na bliskie mecze z Teamem Canada. Marian Pysz twierdzi, że postawa nowego studenta AWF to żadna niespodzianka. Raczej konsekwencja sumiennej pracy. Co na to sam hokeista?

- Moje bramki to zasługa całej formacji, szczególnie partnerów z ataku, Tomka Proszkiewicza oraz grającego na środku Wiktora Szarytona, który - jak wynika za statystyk - bodaj najczęściej asystuje przy moich trafieniach.

- Proszę, popraw nas - do tej pory byłeś tak skuteczny tylko w barwach macierzystego BTH. W sezonie regularnym 1998/99, mając do pomocy m.in. Proszkiewicza, Korczaka i Myszkę, skompletowałeś 20 goli i 29 asyst.

- To prawda. W całym poprzednim sezonie zdobyłem raptem 13 goli. Poprawa jest więc widoczna. W Krynicy, gdzie spędziłem dwa i pół roku, była bardzo duża konkurencja. W najlepszym okresie grało tam siedmiu obcokrajowców oraz wielu kadrowiczów, przede wszystkim Ślusarczyk i Słaboń. Niełatwo było załapać się choćby do trzeciej piątki.

- Jednak nie z tego powodu opuściłeś perłę wód.

- Zaległości finansowe KTH wobec mnie i kolegów nie ograniczają się tylko do poprzedniego sezonu. Mam świadomość, że przenosząc się do Gdańska mogę zapomnieć o należnych mi pieniądzach. W marcu, po sezonie, pozostawiono nas samych sobie, bez grosza. W niedzielę, gdy graliśmy tam mecz, nikt nie zająknął się nawet słowem w naszej sprawie. Dobrze zrobiłem, że wybrałem Gdańsk. Tutaj zagwarantowano mi stabilizację. Kto tego nie docenia, nie wie, jak jest w innych klubach. Jedynym słowem, które słyszałem od prezesa KTH, było "jutro". Medal MP to fajna rzecz, ale z czegoś trzeba wreszcie żyć. Jestem kawalerem i nie mam wybujałych wymagań. Wystarczył mi pokój w naszym "bigbraderze". Choć w tej chwili jest ze mną narzeczona.

- Mogłeś być u nas już rok temu.

- Wolałbym nie mówić, dlaczego stało się inaczej. Liczy się tylko teraz, a jestem tutaj, bo chciałem tego od dawna - zresztą nie tylko ja - i dlatego, że sprawy transferu ruszyły w odpowiednim momencie. Nawet nie wiem, na jakiej zasadzie przeszedłem do Stoczniowca, czy jestem wypożyczony, ale czuję się tutaj tak dobrze, że z chęcią zostałbym do końca kariery. Trójmiasto to nie Krynica, gdzie hokej był jedyną rozrywką i jedynym tematem, a porażka nieszczęściem. Pasuje mi atmosfera Gdańska, bardziej luźna. Nikt mnie tu nie zna.

- Nie marzą ci się występy w ligach zagranicznych?

- To śliska sprawa. Niemcy na przykład chętniej sięgają po Rosjan, Czechów i Kanadyjczyków.

- Mistrzostwa Świata grupy A będą wspaniałą promocją...

- Dla mnie, jeśli znajdę się w kadrze na turniej w Szwecji, przede wszystkim będzie to wspaniałe przeżycie. Grałem już w mistrzostwach grupy B, lecz z pewnością to nie to samo. Trudno jednak oceniać własne szanse, bo dobrze wiem, że wygranie rywalizacji z zawodnikami występującymi w zagranicznych klubach nie będzie sprawą prostą.

- Nie marzy ci się zagrać przeciwko Kanadyjczykom mając u boku Justkę i Proszkiewicza?

- Byłoby fajnie, ale zestawianie składu to rola selekcjonera.

- Co powiesz o ostatnich wynikach Stoczniowca?

- Przydarzyły nam się słabsze występy, ale będą lepsze. Liga jest ogólnie trochę dziwna. Początkowo wydawało się, że szybko nastąpi podział na czołówkę i chłopców do bicia, a tymczasem nawet beniaminek z Sosnowca tylko w polskim składzie może wygrać z każdym. Nasz cel jest oczywisty, ale przyznam, że nie chciałbym przerabiać tego, co w Krynicy, czyli skoku od outsidera do wicemistrza. Bardziej bezpieczny byłby spokojny, stopniowy postęp. Za rok lub dwa nasz młody obecnie zespół będzie stać na bardzo dużo. Sam przecież nie mogę nazwać się zawodnikiem doświadczonym. Obecnie Unia, Tychy i Katowice mają lepsze zespoły, ale - pomijając oświęcimian - nie były przygotowane do sezonu. Jedno jest pewne - nie ma meczu, w którym można zagrać na pół gwizdka. Być może tak chciała zrobić w "Olivii" Unia i została pokarana. To był nasz najlepszy, jak na razie, występ, a przypomnę, że dwa dni wcześniej przegraliśmy u siebie z Zagłębiem. Taka to jest liga.

star.



Głos Wybrzeża

Kluby sportowe

Opinie (1)

  • Brawo SUCHY!!!!!!!!!!
    Dobrze powiedziane. Owocuje ciezka praca na treningach. Tak trzymaj !!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane