• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polski futbol amerykański od kulis

Rafał Sumowski
13 lipca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Sebastian Krzysztofek (z piłką) w Seahawks gra od założenia zespołu. Po dziesięciu latach może się pochwalić trzema tytułami mistrza Polski zdobytymi z Jastrzębiami. Choć liga wygląda coraz bardziej profesjonalnie, sportowa satysfakcja pozostaje jedyną zapłatą za włożony przez graczy wysiłek. Sebastian Krzysztofek (z piłką) w Seahawks gra od założenia zespołu. Po dziesięciu latach może się pochwalić trzema tytułami mistrza Polski zdobytymi z Jastrzębiami. Choć liga wygląda coraz bardziej profesjonalnie, sportowa satysfakcja pozostaje jedyną zapłatą za włożony przez graczy wysiłek.

Futbol amerykański to w Polsce sport amatorski i choć zawodnicy coraz częściej gości na pięknych stadionach, krajowi zawodnicy nie mają co liczyć na zarobek. Nie zniechęca ich to jednak do nauki na pamięć setek zagrań czy pędzenia na wieczorne trening prosto z pracy. - W tej dyscyplinie nie ma miejsca dla ludzi, którzy nie oddają się jej na sto procent - mówi Sebastian Krzysztofek, który po 10 latach gry właśnie zdobył swój trzeci tytuł mistrza Polski z Seahawks. Z rozmowy z biegaczem Jastrzębi dowiecie się, który z jego kolegów ma szansę zaistnieć kiedyś w lidze NFL, a kto przed meczami wygłasza przemówienia, których nie powstydziłby się słynny aktor Al Pacino.



FUTBOLIŚCI SEAHAWKS OBRONILI MISTRZOSTWO POLSKI

Rafał Sumowski: W zespole Seahawks występuje pan od 2006 roku jako jeden z założycieli drużyny. Jak smakuje trzecie mistrzostwo Polski dla kogoś kto pisze historię zespołu od samego początku?

Sebastian Krzysztofek: Każde z mistrzostw było na swój sposób wyjątkowe. W 2012 złoto zdobyliśmy na Narodowym Stadionie w Warszawie, gdzie była rekordowa publiczność. W 2014 roku triumfowaliśmy w Gdyni i mogliśmy świętować tytuł ze swoimi rodzinami. Teraz udało się we Wrocławiu z drużyną, która była murowanym faworytem. Mało kto stawiał na nas. Każda finałowa wygrana była na swój sposób wyjątkowa. Myślę, że wszystkie razem sprawiają, że na ten moment możemy czuć się zespołem spełnionym i kompletnym.

Zaczynaliście treningi w Redzie, potem przenieśliście się do Gdańska. W 2011 roku na dobre zakotwiczyliście w Gdyni i to dopiero tu zapoczątkowaliście pasmo sukcesów. Jak to wytłumaczyć?

Na pewno tym, jakie zastaliśmy tu warunki. Uważam, że Narodowy Stadion Rugby, na którym gramy mecze i trenujemy to jeden z dwóch, trzech jeśli nie najlepszy obiekt w Polsce wśród drużyn futbolu amerykańskiego. Mamy tutaj zaplecze o jakim wcześniej mogliśmy tylko marzyć. Gdynia wsparła nas także finansowo. Miasto zainteresowało się sportem amatorskim, który w naszym kraju dopiero raczkuje.

I chyba w magistracie nie mają czego żałować?

Promujemy Gdynię walcząc o najwyższe cele, do tego sporym zainteresowaniem cieszył się dokument "Niepowstrzymani" zrealizowany na nasz temat przez HBO. Uważam, że wizerunkowo robimy sporo dobrego dla Gdyni odwdzięczając się włodarzom miasta za ich wielką pomoc. Gdynia w ogóle ma po drodze ze sportami, gdzie gra się jajowatą piłką. W końcu po mistrzostwo sięgnęli niedawno także rugbiści Arki. Na tym można budować dobry wizerunek.

Nie tylko Gdynia, ale i całe Trójmiasto wydaje się być przyjazne dla futbolu amerykańskiego. Oprócz was w PLFA I grają Seahawks Sopot, a lada moment w rozgrywkach PLFA II zadebiutuję Wikingowie Gdańsk. Nie grozi to przesytem?

Generalnie w Trójmieście jest bardzo dużo młodych ludzi, którzy są chętni spróbować czegoś nowego. Ja trzymam kciuki za to, by pozostałym dwóm zespołom się wiodło i była między nami mocna rywalizacja. To działa tylko na plus. Najważniejsze jest to, by ludzie którzy biorą się za prowadzenie zespołu, znali się na tym co robią. Na południu Polski też dużo się dzieje jeśli chodzi o nowe kluby, ale realia szybko weryfikują różne plany. Jeśli w Trójmieście uda się dobrze poprowadzić trzy drużyny to będzie to wyłącznie z pożytkiem dla naszej dyscypliny.

Zobacz kultową przemową Ala Pacino w roli trenera futbolistów z filmu "Any given Sunday" Olivera Stone'a


Meczowa kadra może wynosić nawet 45 graczy. W szatni chyba ciężko mówić o wspólnym przygotowaniu do meczu. A może macie jakieś rytuały, w których bierze jednak udział cała drużyna?

Gdy zbieramy się w szatni, stanowimy jeden organizm. Każdy ma jednak swój własny sposób na przygotowanie do meczu. Ja akurat w tym najbardziej zespołowym ze sportów jestem indywidualistą. Lubię się wyciszyć, zamknąć na chwilę w swoim świecie. Inny zawodnik woli natomiast posłuchać muzyki abo pożartować. Na wygłupy jest czas, gdy zaczynamy się tejpować, czyli nakładać usztywniające taśmy. Później w głowie uruchamia się "przełącznik" na opcję meczową i każdy z nas szuka skupienia wiedząc, że ma do zrealizowania ściśle określone zadania.

W filmie "Any given Sunday" Olivera Stone'a jest pamiętna scena, którą znają wszyscy fani futbolu. Al Pacino występujący w roli trenera zespołu, zagrzewa swoich podopiecznych przed meczem podniosłą przemową, po której nie sposób nie wybiec na boisko z nastawieniem jak na wojnę. Trener Maciej Cetnerowski "nakręca" was w podobny sposób?

Tak, Maciej słynie z tego, że przed każdym meczem potrafi nas podbudować mocnymi słowami. Zresztą jest to pokazane na filmie, który nakręciła o nas stacja HBO. Scena ta była w stu procentach prawdziwa. W przeciwieństwie do filmu Stone'a, to nie są wyreżyserowane emocje.

W 2012 roku finał Topligi w Warszawie oglądało 23 tysiące ludzi. Na kolejnych frekwencja była już niższa. Czy nie boicie się, że futbol amerykański w Polsce osiągnął już swój szczyt jeśli chodzi o liczebność na trybunach?

Ja staram się nadal mieć co do tego duże nadzieje. Na pewno frekwencja w 2012 roku w Warszawie była pokłosiem tego, że zaraz po piłkarskich mistrzostwach Europy wielu ludzi przyciągnął sam stadion. Z tego co widzieliśmy dużo osób zostało do końca meczu i na pewno był to dla nas przełom. Na kolejnym finale było kilkanaście tysięcy widzów, później w Gdyni około 7 tysięcy, a teraz we Wrocławiu blisko 14 tysięcy. To są dobre wyniki. W naszym kraju nie możemy zarobić na grze, ale myślę, że stać nas na to, by finały na pięknych obiektach i przy licznej publiczności stały się rutyną.

SEAHAWKS W NIEDZIELĘ NA FUTBOL, W PONIEDZIAŁEK DO PRACY

Zarobić na grze mogą co najwyżej gracze zagraniczni, od których Polacy mają uczyć się futbolu. Większość z was treningi musi łączyć z pracą lub studiami. Jak dekada w barwach Seahawks wpłynęła na pana życie zawodowe?

Od dziecka jestem związany ze sportem. Próbowałem sił w: żeglarstwie, koszykówce, piłce nożnej, sztukach walki na futbolu skończywszy. Sport mnie ukształtował. Na co dzień jestem trenerem personalnym, pracuję w siłowni, gdzie czas pracy zależy ode mnie. Wielokrotnie zdarzało się, że wychodziłem z pracy z jedną torbą, a druga czekała w aucie, którym jechałem na trening. Moim zdaniem największym wyzwaniem w tym wszystkim było to, by rodzina zrozumiała moją pasję i to, że nie ma w niej miejsca dla ludzi, którzy nie są jej oddani na sto procent. Bez wsparcia rodziny osiąganie sukcesów absolutnie nie byłoby możliwe.

Wciąż wielu ludzi postrzega futbolistów jako osiłków w kaskach biegających "na żywioł" po boisku. To chyba mocno krzywdząca opinia patrząc na to jak dużo czasu poświęcacie taktyce?

Wielu ludziom może tak się wydawać, ale nie bez powodu o futbolu mówi się, że jest najbardziej taktycznym ze wszystkich sportów drużynowych. Świetnie oddały to nasze dwa ostatnie mecze. Zwycięstwo w nich nie byłoby możliwe gdyby nie świetne rozpracowanie taktyczne rywali.

Krzysztofek (z prawej) z kolegą z zespołu Krzysztofem Skrabaczem. Krzysztofek (z prawej) z kolegą z zespołu Krzysztofem Skrabaczem.

Każdy z zespołów ma swój własny, liczący nawet kilkaset stron podręcznik z repertuarem zagrań, a podczas meczów musicie zerkać w pochowane w strojach notatki. Ile zajmuje opanowanie taktyki na sezon, mecz czy konkretnego rywala?

Gdy do zespołu przyjeżdża nowy rozgrywający, który jest także koordynatorem ataku, przedstawia swój plan. Wprowadzenie do playbooka trwa przed sezonem trzy miesiące. Później na bieżąco się rozszerza, uaktualniamy go na treningach. W futbolu nikt nie gra "na pałę". Każda drużyna ma swój system, który cały czas rozwija. Każdy mecz i trening jest jak dopisywanie rozdziału w książce. Zagrania mają swoje oznaczenia, które zmieniane są co kilka spotkań, by przeciwnicy nie mogli ich rozpoznać.

W 2006 roku zaczynaliście przygodę z futbolem na pierwszych lepszych boiskach marząc o kompletnych strojach. Dziś gracie na ładnych stadionach w otoczce, która wygląda na prawdę profesjonalnie. Czy przez kolejne 10 lat jest szansa na jeszcze większy skok jakościowy Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego?

Bardzo bym tego chciał. Kiedyś wielką rzeczą był sam fakt posiadania kasku, stroju i możliwości pozderzania się na treningu. Później raczkująca liga licząca kilka zespołów. Przeszliśmy daleką drogę. Jeżeli dalej będziemy podążać w dobrą stronę, może być jeszcze lepiej. Już teraz Europa podziwia nas za to jak szybko się rozwijamy i jakie widowiska jesteśmy w stanie zorganizować.

W tym roku doczekaliśmy się pierwszego polskiego zawodnika, który podpisał zawodowy kontrakt w amerykańskiej ldize NFL. Urodzony w Oleśnicy Babatunde Aiyegbusi dostał angaż w Minessota Vikings. To dopiero początek czy na razie wyjątkowy, odosobniony przypadek?

Myślę, że "Babs" nie będzie przypadkiem. Jest u nas kilku chłopaków z potencjałem, zwłaszcza wśród dużych gości, którzy mierzą po 2 metry i ważą po 150 kg. Nie trzeba szukać daleko. Moim faworytem jest kolega z drużyny Jakub Krystecki. Ma podobne gabaryty, ale jest bardzo ruchliwy. Myślę, że zasługuje na to, by z czasem wzbudzić zainteresowanie za oceanem.

Kluby sportowe

Opinie (31)

  • Uwaga błąd w nazwie zespołu! (3)

    Seahawks to rybołowy a nie jastrzębie. Proszę raz na zawsze zapamiętać, że mistrzowie z Gdyni to rybołowy.

    • 22 25

    • muszę Cię poprawić

      Rybołowy Zwyczajne - choć pewnie będzie korekta Rybołowy Mistrzowskie

      • 8 1

    • Żadnego błędu nie ma, wystarczy zajrzeć do słownika (1)

      Rybołów to "Osprey" a wydrzyk to "Skua". "Seahawk" nie jest nazwą żadnego gatunku, to nazwa potoczna, w dosłownym tłumaczeniu "Morski jastrząb". Dlatego jastrzębie, a nie rybołowy ani tym bardziej wydrzyki. Go Seahawks!

      • 17 6

      • bzdura!

        Szanujmy tych dzielnych gladiatorów w plastikowych hełmach a'la Lord Vader... to prawdziwi szturmowcy. Wymyślili sobie, że są Seahawksami, a więc Rybołowami i n iech tak pozostanie. Gdyby chcieli być jastrzębiami, nazwaliby siebie Hawksami.

        • 1 0

  • Próbowałem oglądać finał we Wrocławiu. (11)

    W skrócie wyglądał tak: 10 sekund akcji - 1,5 min. przerwy, 10 sek akcji - 1,5 min. przerwy. Pomijając niezrozumiałe reguły i zwroty, trzeba mieć naprawdę dużo samozaparcia aby to oglądać.
    Mimo to gratuluję sukcesu.

    • 32 11

    • Bez urazy,ale..... (4)

      ...gdybyś swoje przemyślenia wygłosił przy jakiejkolwiek amerykańskiej rodzinie, większość wzięłaby ciebie za idiotę.

      • 3 18

      • (3)

        bez urazy ale mam w @#$%^ie co pomysli sobie amerykańska rodzina. podejrzewam że oni podobnie myślą o prawdziwym futbolu czyli piłce noznej. Czasem gra sie 90 min bez gola.

        • 23 5

        • (2)

          Dlatego właśnie nie krytykuj żadnej dyscypliny sportowej bo wyjdziesz na idiotę.Jeden lubi boks, drugi kręgle, ty lubisz pomarudzić.Ale,jak ci z tym dobrze.....

          • 14 13

          • czytanie ze zrozumieniem (1)

            się kłania, chłopcze. Gdzie krytykowałem dyscyplinę? Napisałem tylko jak to wygląda sprzed telewizora, no niestety emocje jak na grzybach. Ale oglądaj dalej

            • 12 6

            • powiem tak: podobnie mam z żużlem. Oglądam w tv i zero emocji. Szedłem na gks i wychodziłem ze zdartm gardłem i pełen emocji. Oglądam superbowl no i emocje opadają przez te 1,5 minuty. Byłem na Seahawks pierwszy raz na zeszłoroczym finale i przez wszystkie kwarty ostro kibicowałem i skakałem, gdy zdobywali TD.
              Tu chodzi tylko i wyłącznie o 'wczucie' się w gre i kibicowanie. No i przede wszystkim trzeba chcieć oglądać...

              • 1 0

    • kocham te wszystkie komentarze negujące FA. (5)

      Kurcze nie podoba się nie oglądaj, a jak masz zamiar komentować bzdurnie i negować zdobądź choć pół mistrzostwa w czymkolwiek... a już do łez doprowadziło mnie to że w tym sporcie są jakieś niezrozumiałe zasady :) zasady ogólnie mieszczą się na jednej stronie A5 - przykro mi że ktoś ma problem z przyswojeniem takiej ilości materiału...

      • 15 7

      • (3)

        Ale tu chodzi tylko o promowanie tego na siłę...

        • 7 5

        • promowana na siłę jest piłka nożna... (2)

          • 9 8

          • Nędza made in USA (1)

            która na szczęście nigdy nie przyjmie się w Polsce

            • 2 10

            • ale juz ok 90 druzyn gra - to chyba jednak sie przyjmuje :)

              • 2 2

      • hahah

        ciekawe ilu ludzi skuma o co chodzi oglądając powiedzmy 15 min meczu hahaha.
        Prócz tego ze ludziki w kaskach biegają za piłką i sie przewracają nic nie jest zrozumiałe bez zgłebienia przepisów.

        • 5 6

  • Tylko rugby, sorry. (3)

    • 27 14

    • (2)

      A co ma kurde piernik do wiatraka? Wchodzisz na artykuł o hokeju i piszesz "tylko koszykówka, sorry."?

      • 11 13

      • uprzejma odpowiedź (1)

        Według mnie rugby jest sportem dla mężczyzn a FA zabawą dla pensjonarek i cioci.

        • 1 4

        • Uzasadnij proszę.

          • 0 0

  • Prawie jak trener król Albanii.

    Go Seahawks!!

    • 7 2

  • Jeszcze 100 lat i może coś z tego wyjdzie. (1)

    Niszowa dyscyplina i przeszczep na siłę z USA. Jak ktoś lubi niech ogląda, ale dla mnie za dużo przerw w grze. Nie wszystko made in USA jest dobre w PL.

    • 12 9

    • polaczek cebulaczek typowy

      a powiedz co za sport jes z polski??wszystko jest spoza pl niestety..wiec przestan marudzic i wyjdz z domu bo jest ladna pogoda
      pozdro pocwicz

      • 3 3

  • (5)

    Oglądam te występy w Gdyni. To jest wyjątkowo pasywny sport. Więcej tam przerw niż gry.
    Jak ktoś lubi facetów poubieranych w obcisłe majteczki, to jego sprawa... Tempo i emocje w grze są podobne do partii szachów.

    • 6 10

    • kolejny polaczek cebulaczek (1)

      proste nie podoba sie to wyjdz i zamilcz...pasywny sport?obscisle majteczki?partia szachow??...wydaje mi sie ze chyba ogladales cos innego

      • 4 4

      • uprzejma odpowiedź

        Brak argumentów, to twoja dewiza.
        Wracaj do Łomży.

        • 1 2

    • zawodnikk (2)

      spróbuj sam a zobaczymy czy tak będziesz kozaczył przy pierwszy tacklu

      • 4 2

      • odpowiedź (1)

        To jest bardzo pasywna gra, raczej dla pań i dzieci.
        Dla mężczyzn jest rugby.

        • 2 5

        • Rugby jest dla osób, które nie są na tyle rozgarnięte, żeby założyć kask i chronić swoją głowę.

          • 3 2

  • Gratulacje!

    Gratulacje za obronę mistrzostwa, uznanie za pasję i waleczne serce! To prawdziwa sportowa postawa. Dziękuję za niezapomniane emocje. B&Y! Niepowstrzymani!

    • 9 2

  • Brawo!! Gratulacje!!

    Dalej bądźcie niepowstrzymani!!!

    • 8 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane