Wreszcie! Dokładnie tydzień po otwarciu igrzysk olimpijskich w Pekinie reprezentacja Polski zdobyła pierwszy medal. Drużyna szpadzistów - Radosław Zawrotniak, Tomasz Motyka, Adam Wiercioch, Robert Andrzejuk - wywalczyła tytuł wicemistrzowski. W finale biało-czerwoni ulegli Francji 29:45. Biało-czerwoni są już 53 nacją, której przedstawiciele stanęli na olimpijskim podium.
Marek Julczewski zmontował drużynę, która przełamała polską niemoc na igrzyskach. W minionym tygodniu jeden po drugim żegnaliśmy się z marzeniami o podium naszych asów.
Otylia Jędrzejczak, która broniła trzech medali sprzed czterech lat, a poprzestała zaledwie na jednym finale i czwartym miejscu. Były mistrz świata na 200 metrów stylem delfinem,
Paweł Korzeniowski zajął szóstą pozycję. Na strzelnicy najlepszy wynik - piąta lokata - osiągnęła
Mirosława Sagun ze Słupska. W ćwierćfinałach odpadały m.in. drużyny łuczniczek i łuczników, debel tenisistów
Mariusz Frystenberg/Marcin Matkowski, pary badmintonistów, a walkę o brąz przegrał judoka
Przemysław Matyjaszek...
Z trójmiejskich sportowców największy zawód sprawiły florecistki.
Sylwia Gruchała, Małgorzata Wojtkowiak i
Magdalena Mroczkiewicz zgodnie odpadły w turnieju indywidualnym 1/16 finału. Kiepsko żegluje
Przemysław Miarczyński. Po pięciu wyścigach w klasie RS:X lider światowego rankingu jest 20. Czekamy na finał w skoku przez konia
Leszka Blanika, który do finału wszedł z trzecim wynikiem oraz walkę o medale
Adama Korola w wioślarskiej czwórce podwójnej, zwycięską w eliminacjach i półfinałach.
Szpadziści indywidualnie bili się ze zmiennym szczęściem. Najlepszy z nich
Radosław Zawrotniak był szósty. W drużynie wsparli go
Tomasz Motyka i
Adam Wiercioch. Polacy, zgodnie z wcześniejszymi dokonaniami w Pucharze Świata, otrzymali czwarty numer rozstawienia w zaledwie dziewięciodrużynowej stawce. W ćwierćfinale wybrańcy trenera Julczewskiego bili się z Ukrainą. Inauguracyjną walkę Zawrotniak przegrał 1:2. Rywale dotrzymali nam kroku jeszcze tylko przez trzy pojedynki. Ostatecznie wygraliśmy 45:37, mając wcześniej nawet 10 punktów przewagi.
W półfinale Polacy zmierzyli się niespodziewanie z Chinami. Gospodarze pokonali wyżej notowanych Węgrów 45:43. Nasi szpadziści źle weszli w ten pojedynek. Po pierwszej turze przegrywali 7:12. Na prowadzenie wyprowadził nas dopiero po boju numer sześć Motyka (30:29). Jednak następnie przegrał Wiercioch i było 33:35. W przedostatnim pojedynku górą był Zawrotniak, który zostawił mecz przy wyniku 40:39. Motyka poprawił ten rezultat na 44:42 i pozwolił się dwukrotnie trafić rywalowi! W ostatniej akcji Chińczyk zaatakował z takim impetem, że aż staranował Tomka. Te jednak zdążył tak ustawić klingę, że rywal się na nią nadział.
W finale Polacy zmierzyli się z rozstawionymi z numerem jeden - Francuzami. Ta drużyna wygrała wcześniej z Wenezuelą 45:33 i Włochami 45:39. Przed meczem nasz selekcjoner dokonał jednej zmiany w składzie. Wierciocha zastąpił rezerwowy Andrzejczuk. Nic to nie dało. Tylko inauguracyjna walka Motyki z Jerome'm Jeannetem miała wyrównany charakter i przyniosła sukces rywalowi 4:5. Potem przewaga Trójkolorowych rosła. W przedostatnim pojedynku warto podkreślić postawę fair play Zawrotniaka. Jego przeciwnik doznał kontuzji, a Polak go nie trafiał.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
