• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Alicja Kryczało - "przez miesiąc nie byłam w szkole"

11 kwietnia 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Alicja Kryczało, która była czterokrotną mistrzynią świata juniorek w drużynie, zakończyła starty młodzieżowe, ale nazwisko Kryczało także na tegorocznym championacie globu znalazło się wśród medalistów. Gdy Alicja sięgała po tytuł akademickiej mistrzyni USA we florecie, jej młodsza siostra, Katarzyna, zdobyła w Antalyi brązowy medal, a w drużynie wraz z koleżankami sięgnęła po srebro. Sukces jest tym większy, że trofea zawodniczki Sietom AZS AWF Gdańsk były jedynymi, które przypadły Polsce w tej imprezie!

- Rzeczywiście nastroje w naszej ekipie były kiepskie. Kandydatów do medalu było przecież kilku, a wszyscy wypadali poniżej oczekiwań. Jednak nikt nie wywierał na nas presji, bo zapewne źle by się to skończyło. Zresztą mało było ku temu sposobności. Do Turcji przyleciałyśmy tylko na trzy dni.

- W turnieju juniorek debiutowałaś, ale na młodzieżowych mistrzostwach świata nie byłaś nowicjuszką. Zdobyłaś srebro i brąz w kadetkach. Można porównywać te dwie kategorie?

- Jeśli chodzi o atmosferę zawodów, to trudno zauważyć różnicę. Istnieje natomiast przepaść jeśli chodzi o trudy konkurencji. Z kadetkami niektóre walki można było wygrać z zamkniętymi oczami. W rywalizacji juniorek łatwych walk nie ma. Na przykład w pojedynku o ćwierćfinał z Włoszką Cipriani prowadziłam 13:9 i nawet nie wiem, kiedy zrobiło się 14:14. Na szczęście w dogrywce wygrałam losowanie, a rywalka tak samo zaatakowała po raz siódmy z rzędu i tym razem nie trafiła.

- W 1/16 finału odpadła obrończyni złota, Małgorzata Wojtkowiak. Ten fakt dodał ci skrzydeł, czy usztywnił?

- Nie reaguję na takie sytuacje. Staram się całkowicie skoncetrować na swoich walka. Na pewno Gosia była główną faworytką, ale ja też miałam ambicje. Na mistrzostwach w tej kategorii co prawda debiutowałam, ale w Pucharach Świata do lat 20 w trzech ostatnich startach zawsze byłam na podium. W Turcji od początku po cichu liczyłam na medal.

- Ten krążek był, ale twój klubowy trener Longin Szmit nie ukrywał, że czuje niedosyt. Postawił na naszych łamach pytanie: Czy po awansie do półfinału zbytnio nie rozluźniasz, czy może usztywniasz?

- Medale z Turcji dedykuję właśnie trenerowi Szmitowi. Wiem, że pan Longin chciałbym złota... Ja też. Po turnieju drużynowym byłam zła na siebie i nawet się popłakałam, że znów muszą zadowolić się srebrem i brązem. Z drugiej strony może to i lepiej, że jeszcze nie mam tytułu, bo rośnie motywacja do dalszej pracy na treningach.

- Mówisz o łzach na turnieju drużynowym. Jednak wielu wątpiło, czy w ogóle wejdziecie na podium!

- Przed wyjazdem wszystkim mówiłam, że na pewno będzie medal w drużynie, choć w duchu nie bardzo w to wierzyłam. Rosja była poza zasięgiem, a cztery inne zespoły prezentowały niezwykle wyrównany poziom. Najlepiej świadczy o tym fakt, że z Włoszkami i Niemkami wygrywałyśmy jednym trafieniem.

- W Turcji podjęto decyzję, że na najbliższych igrzyskach olimpijskich nie będzie turnieju drużynowego florecistek. Co ty na to?

- O tej decyzji poinformował nas trener Mrozowski, tuż przed półfinałem. Wszystkie posmutniałyśmy. Może jednak nie jest to ostateczna decyzja. Protestować zamierzają m.in. Włosi.

- Czy po mistrzostwach w Antalyi możesz liczyć na odrobinę wolnego?

- Wręcz odwrotnie. Już w sobotę walczę w Gdańsku w seniorskim Pucharze Polski, a w przyszłym tygodniu jadę na Puchar Świata do Como. Ponadto nadrabiam zaległości w V LO. Przez ostatni miesiąc nie byłam w szkole.

Rozmawiał: Jacek Główczyński
Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane