Po piątej przegranej z rzędu w derbach Trójmiasta piłkarzy Arki Gdynia czeka mecz z kolejnym arcyniewygodnym dla nich rywalem, jeśli spojrzy się na historię. Przy ul. Olimpijskiej, na otwarcie 14. kolejki ekstraklasy stawi się Pogoń Szczecin, z którą żółto-niebiescy nie wygrali od marca 2007 roku. - Nie myślimy o poprzednich meczach - deklaruje Michał Janota, który w przeszłości był po przeciwnej stronie barykady. Początek gry w piątek o godzinie 18.
Piłkarze Arki Gdynia ponownie trafiają na rywala, z którym nie gra się im w lidze łatwo. Z Pogonią Szczecin ostatni raz wygrali 17 marca 2007 roku. W drużynie rywali występowali wówczas praktycznie sami Brazylijczycy. Natomiast gole dla żółto-niebieskich na 2:0 strzelili: Olgierd Moskalewicz i Damian Nawrocik.
Od tamtego czasu drużyny mierzyły się siedem razy na ligowych boiskach. W tych starciach wygrywała tylko Pogoń, kolejno: 3:1, 2:0, 3:0, 5:1, 3:0, 1:0 i 3:2.
- Statystka jest... wspaniała, bo media mają co robić. Mnie nie interesuje jednak, od kiedy Arka nie wygrała z Pogonią. A jak było ze statystykami przed Lechem Poznań? Też, jako klub, nie mogliśmy przez długi czas wygrać z nim w Gdyni, a jednak udało się w tym sezonie.Statystyka jednie dodatkowo nas motywuje - podkreśla Zbigniew Smółka, mimo że przed niespełna tygodniem wybitnie niekorzystnych statystyk w meczach z Lechią Gdańsk nie udało mu się zmienić. PRZYPOMNIJ SOBIE OSTATNIE, LIGOWE ZWYCIĘSTWO ARKI NAD POGONIĄ, KTÓRE MIAŁO MIEJSCE W 2007 ROKU
W derbach jedynego gola dla żółto-niebieskich strzelił Michał Janota, który mimo to był krytyczny wobec swojej gry.
- Nie myślimy o poprzednich meczach. Jednak nie ukrywam, że derby to nie był to mój najlepszy występ. Staram się grać na 100 procent, ale pomimo tego nie udało się zaprezentować pozytywnie. Natomiast jako drużyna graliśmy mądrze do momentu czerwonej kartki. Lechia jako drużyna nie była od nas lepsza. Jest w nas duży potencjał, a trener widzi to na treningach. Jest w nas wielki głód co najmniej kolejnych dwóch spotkań z Lechią, ponieważ mam nadzieję, że oba zespoły znajdą się w górnej ósemce - ocenia pomocnik Arki.
Michał Janota strzelił jedynego gola dla Arki Gdynia w derbach Trójmiasta
A od jego postawy w dużej mierze zależy jakość ofensywy żółto-niebieskich. Janota w ekstraklasie w bieżących rozgrywkach strzelił 4 bramki i zaliczył 2 asysty, a sezon rozpoczął od zwycięskiego gola w Superpucharze Polski z Legią w Warszawie. Te statystyki mogą dziwić zwłaszcza kibiców Pogoni, którzy pamiętają Michała w szczecińskich barwach wiosną 2015 roku.
- W Pogoni zjawiłem się za kadencji trenera i prezesa, którzy mnie chcieli. Niestety, po pół roku na obu stanowiskach zaszły zmiany. Sytuacja była niezależna ode mnie. Musiałem opuścić klub - przypomina Michał, którego bilans w Pogoni to: 9 meczów, 452 minuty i 1 asysta. PRZECZYTAJ WYWIAD Z MICHAŁEM NALEPĄ
To od tamtego czasu notowania Janoty w ekstraklasowej piłce zaczęły spadać aż do czasu podjęcia gry w Arce. A przecież początki w Koronie Kielce miał udane, bo zagrał tam blisko 80 meczów ligowych.
- Może niektórzy myślą, że uciekłem z Korony do Pogoni, ale tak nie było. Po prostu dostałem zielone światło od właścicieli, co do odejścia. Nie jestem typem osoby, która lubi nic nie robić i odcinać kupony. Chciałem się rozwijać i choć odbyłem rozmowę z ówczesnym trenerem Korony Ryszardem Tarasiewiczem, który chciał bym został, to i tak byłem zastraszany, że mogę skończyć na karnych biegach po lesie. Dlatego wolałem odejść - dodaje Janota.
Pomocnik był jednym z tych piłkarzy Arki, którzy nie wystąpili w meczu 1/16 finału Pucharu Polski, na wyjeździe z Huraganem Morąg - wygrana żółto-niebieskich 1:0. Mógł więc spokojnie odpocząć i przygotować się do starcia z Pogonią.
- Miałem plan, aby podczas tego meczu zmienić: Adama Deję, Rafała Siemaszkę i Mateusza Młyńskiego. Pierwszej dwójki, ze względu na przebieg spotkania nie udało się ściągnąć z boiska. Po prostu byli zbyt ważnymi ogniwami. Mam nadzieję, że pomimo tego dalej będę mógł liczyć na moich zawodników w meczu z Pogonią. Ale o tym zadecydują nie oni, a czwartkowe badania - mówi Zbigniew Smółka, trener Arki. Kogo może zabraknąć ze względów zdrowotnych - poza Damianem Zboziem i Luką Mariciem - szkoleniowiec nie chce zdradzać.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
