- Jak się czujesz przed decydującą rozgrywką? - zapytaliśmy najskuteczniejszego obrońcę w III lidze, Adama Merchuta.
- Bardzo dobrze!
- Żadnych stresów?- To do mnie niepodobne. Taki mam już charakter. Uważam, że jesteśmy mocni, więc czego się bać.
- Nie wszyscy arkowcy sprawiają na boisku tak pewne wrażenie.- Presja kibiców, naciski ze strony działaczy i różne inne sprawy, o których nie chciałbym rozmawiać, odbijają piętno na niektórych kolegach. To normalna rzecz.
- Do rzeczy zwykłych nie należy jednak twoja skuteczność. Z jedenastoma golami należysz do czołówki strzelców.
- Zawsze chciałem i nadal marzę o tym, aby grać w ataku. Oczywiście, najważniejsza jest sama obecność w podstawowym składzie, a w drugiej kolejności pozycja na boisku. Kiedy jestem napastnikiem, cieszę się podwójnie.
- Do tej pory nie miałeś okazji ku temu.- W Kościerzynie trener Gierszewski ze dwa razy ustawił mnie w przodzie, grywałem również jako boczny pomocnik.
- W Lechii chyba w ogóle.- W moim macierzystym klubie nigdy nie wyszedłem na murawę w pierwszej "jedenastce". Zaliczyłem kilka epizodów.
- Lignomatowi od razu wbiłeś dwa gole.- A dowiedziałem się o grze w ataku tuż przed meczem...
starwięcej w piątkowym Głosie Wybrzeża