Arka Gdynia przegrała dwa mecze z rzędu w Fortuna I Liga z bilansem bramkowym 0:6. Rozczarowanie jest tym większe, gdyż uległa drużynom, które nieco wcześniej odprawiła z kwitkiem w Fortuna Puchar Polski. Żółto-niebiescy nie dają najwyraźniej rady z rywalizacją na dwóch frontach. Co więcej oddają punkty poniekąd na własne życzenie, po swoich poważnych błędach. Za kluczowy moment dla porażki w Niepołomicach Dariusz Marzec uznał samobójczego gola, a teraz szkoleniowiec wskazuje na czerwoną kartkę.
oczywiście, nie można odpuszczać ani ligi, ani pucharu10%
raczej tak, ale nie można było przewidzieć, że będzie tyle kontuzji 5%
zbyt mało jest klasowych zawodników i trzeba było wybrać liga, albo puchar16%
nie ma kadry ani na zdobycie pucharu, ani na awans do ekstraklasy60%
poczekajmy z ocenami, gdyż jeszcze dużo meczów przed nami9%
Arka Gdynia przegrała u siebie z Górnikiem Łęczna 0:2, którego niespełna miesiąc wcześniej, również przy ul. Olimpijskiej, pokonała w Fortuna Puchar Polski 2:1. Natomiast pomiędzy tymi konfrontacjami z podobnym skutkiem grała z Puszczą w Niepołomicach. Po pucharowym sukcesie 5:2, był ligowy pogrom 0:4.
- Pierwsza bramka jeszcze nie zrobiła nic złego w naszych szeregach. Natomiast za chwileczkę strzeliliśmy bramkę samobójczą, która podcięła zespołowi troszkę skrzydła - tak Dariusz Marzec tłumaczył ligowe niepowodzenie w Niepołomicach. Tym razem znów jego podopieczni "pomogli" rywalowi i przegrali poniekąd na własne życzenie. Od 50. minucie grali w "10" po usunięciu z boiska Arkadiusza Kasperkiewicza.
- Jeżeli chodzi o grę, widzieliśmy inny zespół niż w spotkaniu z Puszczą Niepołomice. Zespół funkcjonował lepiej na boisku, chciał wygrać ten mecz i wszystko układało się dobrze do feralnej drugiej żółtej kartki. Strata jednego zawodnika, przy takim rywalu - niestety kosztowała - nas stratę punktów - przekonywał szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej.
W przerwie z lasu przy stadionie odpalono race. Policja ruszyła szukać sprawców.
Jednak, czy takie stawianie sprawy nie jest zbytnim uproszczeniem? Arka przez pełne 90 minut, grając zarówno 11 na 11 jak i 10 na 11, nie potrafiła tego dnia oddać żadnego celnego strzału. Mimo to trener brnął dalej:
- Uważam, że rozegraliśmy naprawdę dobrą pierwszą połowę. Były sytuacje, była nasza przewaga. Jak siły były wyrównane, to w mojej ocenie - my byliśmy lepsi Utrata zawodnika spowodowała przemeblowanie i niestety straciliśmy swoją szansę - dodał trener gospodarzy.
Kibice dopingowali Arkę Gdynia w meczu z Górnikiem Łęczna spod Stadionu Miejskiego
Jego drużyna, w obecnym składzie personalnym, wyraźnie nie radzi sobie z grą na dwóch frontach. Do kontuzji dochodzą kartki. Kolejnym, który z tego względu będzie pauzować jest Adam Danch. Natomiast nadal może grać Kasperkiewicz, bo w karomierzu liczą się żółte kartki, a ma ich sześć, a kolejna pauza jest po ósmej. Jednak pytany o kadrę i zawodników, trener tylko... chwali.
- Część zawodników udźwignęła ciężar. Pokazała przydatność do zespołu i z tego mogę się cieszyć. Natomiast spotkanie nie potoczyło się dla nas, bo najważniejszy jest wynik - zakończył Dariusz Marzec.
Jednak nie wszystko co działo się na boisku, łącznie z czerwoną kartką dla Kasperkiewicza, było dziełem przypadku. Górnik wyciągnął wnioski z pierwszego meczu, zaprezentował inne ustawienie i wymienił niektórych zawodników w stosunku do spotkania z lutego, a ponadto skutecznie przewidział to, co zechcą grać gospodarze.
- Po porażce w Gdyni mówiłem, że musimy wyciągnąć bardzo poważne wnioski. W lidze zmieniliśmy ustawienie na 1-4-2-3-1. Co prawda dość niepewnie weszliśmy w mecz, ale po 10 minutach zaczęliśmy się rozkręcać. W jakimś stopniu przewidywaliśmy taktykę Arki i zaczęliśmy wykorzystywać skrzydła, grać bardzo dobrze w bocznych sektorach boiska. Kasperkiewicz miał 4-5 fauli na Michale Maku nim dostał żółtą kartkę, a później zaowocowała ona czerwoną - ocenił Kamil Kiereś, trener Górnika. Piłkarze z Łęcznej, którzy są beniaminkiem I ligi, mają już 9 punktów nad Arką, a tak naprawdę jakby było ich 10, gdyż Górnik osiągnął także korzystny bilans bezpośrednich meczów (dwie wygrane po 2:0). To ten element będzie ważył przy identycznym dorobku. A jeszcze w poprzednim sezonie te drużyny dzieliły dwie klasy rozgrywkowe...
Obowiązuje system każdy zagra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z miejsc 3-6 o jedno miejsce premiowane grą w elicie zagrają w barażach. Do II ligi zdegradowana zostanie tylko jedna ekipa, która zajmie 18., ostatnie miejsce.
GKS Bełchatów rozpoczął sezon z minus 2 punktami.
Tymi wypowiedziami trener pokazuje kompletną amatorszczyznę. Za grosz samokrytyki. Byliśmy lepsi i koniec. Jak chce Pan się przekonać jacy byliście to trzeba było po meczu wyjść do kibiców zgromadzonych przed stadionem i powiedzieć im to w twarz. Gwarantuję, że swojej twarzy nie zobaczyłby Pan przez następne dwa tygodnie. Strasznie bezczelny typ.
Mają nas za d**ili.
3 lata
395
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2021-03-14 19:46
Tak grać się nie da
Niestety to jest typowa dolegliwość Arki od wielu, wielu lat. To co zdobędzie jesienią łatwo traci na wiosnę. Tak było na Ejsmonda i tak jest na Olimpijskiej. Szkoda tego klubu, ale to nie trenerzy grają tylko piłkarze.
3 lata
120
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2021-03-14 17:24
To dziwne, że arka nie daje rady na dwa (2)
Zawsze myślałem, że arka, jako doświadczona kobieta w swojej profesji bez problemu da radę dwa na raz, albo i trzy. Droga areczko, spore rozczarowanie!
Kazimierz Górski
3 lata
119
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2021-03-14 17:28
(1)
Wyładuj frustrację w domu na swojej babie a Areczki nie dobijaj bo ona ledwo zipie na stare lata
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
