Arka w sobotę, w arcyważnym meczu z Pogonią w Szczecinie może zagrać bez dwóch swoich najlepszych snajperów, którzy w tym sezonie w ekstraklasie i Pucharze Polski łącznie strzelili 17 goli. Marcus leczy uraz pachwiny, a Rafał Siemaszko boryka się z bólem w kolanie. Jednak bez względu na to kto wyjdzie na boisko, żółto-niebiescy muszą pokusić się o zwycięstwo i jeszcze poprzeć je dobrą grą, jeśli nie chcą zmian na trenerskiej ławce.
Jacek Główczyński:"Niektórzy do końca nie mieli świadomości czym jest Arka i czym jest ten finał dla klubu" - tak mówił Grzegorz Niciński po przegranej z Wigrami Suwałki. Zgadza się pan z tą opinią?
Rafał Siemaszko: Wiadomo, że Arka to szczególny klub. Tutaj są wysokie wymagania, presja wyniku i oczekiwanie na sukces. Każdy chciałby, aby Arka była bardzo wysoko w tabeli i grała o jak najwyższe cele. Niestety, tak nie jest. Po fajnym początku przytrafiło nam się sporo porażek. Ale nie mierzymy się ze słabymi przeciwnikami, to jest ekstraklasa. Już od początku sezonu było wiadomo, że będziemy grali o utrzymanie.
Patrzycie po sobie? Ktoś "pęka"?
Nie, nikt "nie pęka". Tylko jest coś takiego, że przytrafiają się nam proste błędy, a po nich wytrącamy się z rytmu.
Czyli jednak może nie wytrzymuje głowa, a nie do końca przyczyna porażek leży tylko w nogach i umiejętnościach?
Walka o utrzymanie wiąże się z dodatkową presją. Ale to nie może być zaskoczeniem. Presja to nieodłączny element piłki nożnej. My nie jesteśmy ligowym potentatem. Tym bardziej musimy się skoncentrować i skupić wszystkie siły na każdym najbliższy spotkaniu. Nie zawsze jednak to się udaje. Gdzieś ta presja daje znać o sobie.
Po 4 porażkach z rzędu sytuacja dojrzała do radykalnych kroków? Na przykład zmian personalnych czy odwiedzin kibiców w szatni?
Aż takich na pewno nie.
To może trener Grzegorz Niciński, którego posada jest poważnie zagrożona, zareaguje w stosunku do piłkarzy ostrzej niż zwykle, może sięgnie po sankcje?
Myślę, że nie będzie żadnych kar, ale każdy z nas musi się zastanowić się na swoją grą. Trzeba dołożyć jeszcze więcej ze swoich umiejętności do treningów. Może wtedy pojawią się pozytywne wyniki?
Reakcja publiczności po meczu z Wigrami zaskoczyła was? Najpierw dostało się wam za przegraną, a dopiero później było podziękowanie za awans do finału Pucharu Polski?
Powiem może tak. W drugiej połowie fajnie było usłyszeć doping kibiców. Na pewno to nam pomogło, gdyż wynik był cały czas stykowy. Chciałbym, aby tak zawsze było, gdyż to dla nas lepsze niż wtedy, gdy wieszają na nas psy. Gdy przegrywamy, a z trybun nie ma wsparcia, to daje to dodatkową presję.
Czyli obecnie piłkarzom Arki bardzie potrzebne dobre słowo niż bat i kary?
Zdecydowanie tak. Doping kibiców na pewno nam pomaga, jest dodatkową motywacją, a nie jakieś tam wyzwiska i nieprzyjemne okrzyki.
Skoro są cztery porażki z rzędu i aż 15 goli straconych w tych meczach to czy sam awans do finału Pucharu Polski może być tym impulsem, który podniesie morale w drużynie?
Wiadomo, że nie jesteśmy zadowoleni z przebiegu spotkania oraz z wyniku z Wigrami. Jednak można się cieszyć, że udało nam się awansować, choć w marnym stylu. Fajnie, że mieliśmy tę 3-bramkową zaliczkę z Suwałk i całą szczęście wystarczyła, by zagrać na Stadionie Narodowym. Ten finał to przecież nagroda za cały długi okres. Pracowaliśmy na niego od pierwszego mecz, poprzez kolejne rundy, gdy pieliśmy się w drabince coraz wyżej.
Piłkarze Arki otwierają przystanek autobusowy w kształcie bramki.
Pojedziemy zagrać o zwycięstwo. Może to utarte powiedzenie, ale taka jest prawda. Na pewno nikt z nas nie ma w planie tylko zaliczyć 90 minuty, czy pospacerować sobie. Zostawimy dużo zdrowia na boisku.
Jak poważny jest pana uraz?
Poczułem ból przy kolanie. Raczej nie jest to uraz mięśnia dwugłowego, a może tylko spięcie mięśniowe. Mam nadzieje, że 2 dni odpoczynku wystarczą i wszystko będzie dobrze.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
