Koszykarki
Lotosu VBW Climy Gdynia nie miały najmniejszych problemów z pokonaniem w Wołominie zespołu BS Shure Shot, beniaminka Sharp Torell Basket Ligi 85:65 (17:13, 19:22, 28:15, 21:15) w rozegranym awansem meczu 5. kolejki ekstraklasy.
LOTOS: Powell 15, Mizrachi, Bibrzycka 14, Troina 8, Dydek 6 - Pawlak 3, Szott 1, Sytniak 12, Wodopianowa 15, Cupryś 11.
BS: Drozd 10, Mukosiej 1, Zdziesińska 8, Dulnik 17, Koc 4 - Arażny 2, Golemska 18, Kopeć 2, Kukiełka, Sitarek, Kisiel.
To był drugi po Meczu Gwiazd w Rzeszowie, nieco zabawowo potraktowany przez mistrzynie Polski pojedynek. Spotkanie stanowiło jednocześnie przygotowanie do arcyważnego meczu wyjazdowego z US Valenciennes, który czeka gdynianki w najbliższą środę. Z drugiej strony, naszym koszykarkom, które od meczu z zespołem z Walencją nie trenowały, brakowało takich zajęć. Pierwsza połowa w Wołominie zakończyła się niespodziewanie zaledwie punktem przewagi Lotosu. Zasługa w tym Agnieszki Golemskiej, byłej snajperki Gedanii, która na zakończenie drugiej kwarty trafiła dwa razy za trzy punkty. Wcześniej przewaga Lotosu, grającego bez odpoczywającej Chasity Melvin, sięgała nawet 12 "oczek".
- Więcej grałem młodymi koszykarkami. Przewagę straciliśmy dlatego, że odezwało się w nich, jak to nazywam, szaleństwo młodości - zauważył
Krzysztof Koziorowicz, trener Lotosu. W trzeciej kwarcie zespół z Gdyni zagrał nieco szybciej i bez problemów osiągnął bezpieczną przewagę. Był to pierwszy mecz ligowy, na który zespół udał się (także powrócił) samolotem. W Wołominie przebywał zaledwie kilka godzin, jednak zdążył gościć na obiedzie w domu państwa Dydków. Katarzyna, drugi trener, której specjalnością są zupy, przygotowała smakowity rosół, Małgosia Dydek zaserwowała pyszne sałatki warzywne, a Maria, mama Kasi i Gosi, zaproponowała klopsy i tradycyjne kotlety schabowe. Dodatkowo Mieczysław Krawczyk, prezes gdyńskiego klubu, przywiózł... kaczkę.