• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bo do tanga trzeba... sześciu?

7 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Po czterech z rzędu wygranych turniejach piłki nożnej plażowej z cyklu Nata Cup drużynie Piguły Sopot przyszło zadowolić się tylko czwartym miejscem. Liderzy klasyfikacji generalnej MOSiR Sopot i "Głosu Wybrzeża" znaleźli się poza podium, gdyż w dwóch ostatnich meczach zatracili skuteczność. W finale zmierzyły się inne miejscowe zespoły. Tango po karnych 6:5 pokonało Kamikadze.

Przed tygodniem dużo pisaliśmy o Tomaszu Mazurkiewiczu. Futbolista Legii Warszawa wspomógł dawnych kolegów z FC Sopot i w barwach Piguły wpisał się na listę triumfatorów. Tym razem, choć stołecznego piłkarza nie było z nami na plaży, wśród najlepszych znów widniało nazwisko Mazurkiewicz. Tym razem za sprawą ojca Tomka - Sławomira. Tango, którego był jednym z sześciu zawodników, obok m.in. syna Józefa Kamińskiego i brata Marcina Wargina, organizatorów rozgrywek z MOSiR, stworzyło drużynę niemal na pięć minut przed rozpoczęciem turnieju. Nie przeszkadzała im nawet wynoszące ponad 20 lat różnice wieku. Zresztą ta mieszanka rutyny z młodością może mówić o wielkim szczęściu. Niemal w każdym meczu Tango wisiało na włosku, a raz nawet się z niego urwało. W eliminacjach przegrało bowiem z Karambą Gdańsk 0:1. Do fazy ćwierćfinałowej sopocianie awansowali tylko dlatego, że znaleźli się w grupie czterodrużynowej, z której dalej kwalifikowały się dwa teamy. Zresztą drugie miejsce Tango wywalczyło też po wielkich mękach, wygrywając z Łódką Bols Sopot 1:0 oraz remisując ze Słonecznym Patrolem Gdynia 1:1.

W pucharowej drabince późniejsi triumfatorzy postawili na "żelazną" obronę. W żadnym z trzech meczów w regulaminowym czasie nie stracili bramki. W ćwierćfinale z Królewskim Gdańsk i w półfinale z Pigułą wygrali po 1:0. W tym drugim meczu w ostatnich sekundach Jakub Bławat strzelił w słupek. W finale po bezbramkowym remisie decydowały karne. Wydawało się, że w tej próbie więcej szans będą mieć Kamikadze, którzy wcześniej właśnie w ten sposób eliminowali Orunię Gdańsk (0:0, kr. 6:5) i Karambę (0:0, kr 5:4). Jednak zgodnie z przysłowiem "nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka" w finale "Boski wiatr" uległ Tango 5:6.

W meczu o trzecie miejsce Piguła także nie strzeliła gola, a Karambie ta sztuka udała się raz. Gdańszczanie po czterech tygodniach powrócili na sopockie podium, a w klasyfikacji generalnej awansowali na drugie miejsce.

Najlepsi oraz zawodnicy, którzy mieli szczęście w losowaniu, otrzymali nagrody, które ufundowali: Timex, Nata, Eden, McDonald's i Velux. Siódme zawody z cyklu Nata Cup odbędą się w najbliższą niedzielę. Początek rozgrywek o godzinie 10.00.

Szósty turniej:
1. Tango Sopot (Sławomir Mazurkiewicz, Waldemar Pietruczuk, Rafał Kamiński, Konrad Wargin, Marcin Malak, Mirosław Mikołajczuk),
2. Karamba Gdańsk (Piotr Zelewski, Kamil Kaczyński, Grzegorz Musik, Dominik Depta),
3. Kamikadze Sopot (Mikołaj Czerwonka, Marcin Czerwonka, Jakub Hewelt, Piotr Górecki, Wojciech Juszczyk, Marcin Zdanko).

Klasyfikacja po sześciu turniejach:
1. Piguła 35 punktów,
2. Karamba 20,
3. Rondo 18,
4. Orunia 11,
5. Królewski i Tango po 10,
7. Nocne Koszule 9,
8. Opycha 8,
9. Kamikadze i Regany po 6.

jag.



Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane