Marcus dzięki golowi strzelonemu Cracovii jest już na 8. miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Arki. Brazylijczyk zrównał się pod względem zdobytych bramek z Tomaszek Koryntem, a teraz zamierza gonić inną legendę gdyńskiego klubu - Janusza Kupcewicza. - Wiem, że przede mną jest jeszcze kilku wspaniałych piłkarzy, w tym nasz obecny trener, Grzegorz Niciński - mówi nam 32-letni skrzydłowy, który po raz drugi w tym sezonie wszedł z ławki, by zaliczyć zwycięskie trafienie.
Jacek Główczyński:Tomasz Korynt i Janusz Kupcewicz strzelali gole dla Arki głównie w ekstraklasie. Pan na razie większość z nich na jej zapleczu, ale chyba miło znaleźć się obok legend Arki?
Marcus: Nie ma co się podniecać, ale dla takich chwil, jak w meczu z Cracovią, właśnie warto żyć. Każdy gol mnie cieszy, ale najważniejsze jest zawsze zwycięstwo drużyny. Nigdy nie powiem, że to ja jestem bohaterem jakiegoś meczu, gdyż zawsze wygrywa cała drużyna.
Czy to najszybszy gola w pańskiej karierze?
Nie. Chyba szybciej posłałem piłkę do bramki w debiucie ligowym w Arce. W meczu z Wartą Poznań wszedłem do gry w 80. minucie i jeszcze szybciej niż teraz udało mi się zdobyć gola.
Po raz drugi zapewnił pan Arce wygraną w tym sezonie po wejściu z ławki. Dzięki pana golowi Arka może teraz przygotowywać się do meczu w 1/8 finału Pucharu Polski.
Rzeczywiście w Zambrowie strzeliłem z karnego zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry. Ale kiedy to ma miejsce, czy wchodzą z ławki, czy gram w "11", to nie ma większego znaczenia. Od tego jestem w zespole, aby pomagać niezależnie od sytuacji, która w danej chwili jest w meczu.
Czy w Ostrowcu Świętokrzyskim mogą czekać Arkę takie same męki jak w Zambrowie, czy raczej zagracie jak na pucharowej inauguracji, gdzie pewnie wygraliście w Gołpadi?
Wiadomo, że każda drużyna z niższej lig w Pucharze Polski chce się pokazać. Możliwość wygrania z wyżej notowanym rywalem to jeszcze większa motywacja. Jednak jeżeli będziemy właściwie skoncentrowani, to nie grozi nam odpadnięcie.
Ćwierćfinał Pucharu Polski już Arkę usatysfakcjonuje, czy mierzycie dalej?
To się okaże. Mamy zasadę, że patrzymy tylko na najbliższy mecz. W czwartek gramy z KSZO i na tym teraz tylko się koncentrujemy.
Stan prawego stawu skokowego pozwala na grę w trzech meczach w ciągu tygodnia, czy jednak będzie pan oszczędzany na niedzielny mecz z Lechem w Poznaniu?
Chciałbym jak najszybciej odrobić stracony przez kontuzję czas. Gdybym to ja miał decydować, chciałbym grać jak najwięcej.
Po meczu z Cracovią Grzegorz Niciński przyznał, że był pan gotowy zagrać tylko 20 minut. Takie rzeczywiście były ustalenia?
To trener jest tutaj szefem. Widzi jak ktoś prezentuje się na treningach, rozmawia ze sztabem medycznym i na podstawie tego decyduje. Skoro tak ocenił, to pewnie tak było. Ja nie jestem od komentowania tego. Bez względu na to czy dostanę 5, 15, czy 90 minut zawsze zagram tak jak najlepiej w danym momencie będę potrafić.
Jeszcze w przerwie widziałem, że kopał pan głównie lewą nogą. Czy podczas gry także asekurował się pan przed uderzeniem piłki prawą, kontuzjowaną ostatnią nogą?
Wiadomo, że w głowie jest jeszcze pamięć po bólu, urazie, który długo leczyłem. To wszystko nakazuje ostrożność. Jednak gdy wchodzę na boisko, to nie ma już innej opcji. Trzeba dać z siebie 100 procent. Jak nie jesteś w stanie, to trener postawi na innego piłkarza, który tyle z siebie da. Z tym, że zagram z Cracovią liczyłem się już wtedy, gdy zobaczyłem, że trener włączył mnie najpierw do "20" meczowej. Skoro tam się znalazłem, to wiedziałem, iż mogę być potrzebny szkoleniowcowi.
Gola strzelił pan prawą nogą. Uderzył pan z całej siły?
Nie miałem czasu się zastanawiać, jak uderzać, a tym bardziej nie było mowy o oszczędzaniu nogi. To musiała być szybka decyzja, bo było mało miejsca. Obrońca Cracovii próbował zablokować strzał, piłka jeszcze o niego się otarła, ale na szczęście znalazła się w siatce.
Zdjęcie koszulki to była spontaniczna reakcja, czy chciał pan pokazać muskulaturę?
To był "spontan", a z drugiej strony doskonale wiedziałem, że nawet na kartkę mogę sobie pozwolić, bo w tym sezonie jej jeszcze nie miałem, czyli nie ma żadnych konsekwencji.
Arka jest na 5. miejscu w ekstraklasie ze stratą tylko 3 punktów do prowadzącego tercetu. Może być jeszcze lepiej?
To się okaże. Przed startem ligi mało kto widział nas tak wysoko. My na pewno z tej pozycji jesteśmy zadowoleni. Jednak nie zamierzamy na tym poprzestać. Jeśli tylko się uda, to będziemy atakować dalej.
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z pozycji 3-6 zagrają w dwustopniowych barażach o jeszcze jedno miejsce premiowane awansem.
Natomiast trzy najsłabsze drużyny zostaną zdegradowane do II ligi.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
