• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Errigo znów triumfatorką Dworu Artusa PŚ

jag.
1 lutego 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Polskie florecistki gościnne w Pucharze Świata

Karolina Chlewińska była najlepszą polską florecistką podczas Dworu Artusa Grand Prix Pucharu Świata w Gdańsku. Zawodniczka miejscowego Sietomu AZS AWFiS zakończyła rywalizację na 1/8 finału, a jej pogromczyni - Amerykanka Nzingha Prescod przebiła się do 2. miejsca. Zwyciężyła faworyzowana Arianna Errigo, która w tych zawodach najlepsza okazała się po raz trzeci, a drugi z rzędu.



W sobotę z grona 100 florecistek z 19 państw, które zgłosiły się do inauguracyjnych zawodów w tym roku w Pucharze Świata, na planszach mogło zaprezentować się tylko 64. W tym gronie było 11 Polek.

11 Z 17 POLEK W TURNIEJU GŁÓWNYM

Niestety, konfrontacja biało-czerwonych z zagranicznymi rywalkami przyniosła kiepski bilans. Z 12 takich pojedynków nasze reprezentantki wygrały tylko 3. Natomiast dwukrotnie musiały stawać naprzeciw siebie.

W 1/16 finału wiedzieliśmy, że będziemy mieli jedną Polkę, gdyż zmierzyły się Martyna Synoradzka (AZS AWF Poznań) z Magdaleną Knop (Sietom). Nieznacznie lepsza okazała się faworyzowana poznanianka.

Przez pierwszą turę walk pucharowych przebiły się jeszcze trzy biało-czerwone: Karolina Chlewińska (Sietom), Małgorzata Wojtkowiak (AZS AWF Poznań) i co było największą niespodzianką Martyna Długosz (Kusy Szczecin).

Wyniki polskich florecistek w 1/32 finału:
Karolina Chlewińska - Saemi Kwon (Korea) 15:6
Martyna Synoradzka - Magdaleną Knop 15:13
Martyna Długosz - Ysaora Thibus (Francja) 15:10
Małgorzta Wojtkowiak - Yumei Feng (Chiny) 15:8
Marika Chrzanowska - Yongshi (Chiny) 10:15
Martyna Jelińska - Adelina Zagidullina (Rosja) 9:15
Natalia Gołębiowska - Huilin Le (Chiny) 8:15
Hanna Łyczbińska - Hee Sook Jeon (Korea) 8:14
Anna Rybicka - Valentina Vezzali (Włochy) 5:13
Monika Paliszewska - Martina Batini (Włochy) 5:15


Karolina Chlewińska zakończyła udział w Dworze Artusa na 1/8 finału. To najlepszy wynik wśród polskich florecistek. Karolina Chlewińska zakończyła udział w Dworze Artusa na 1/8 finału. To najlepszy wynik wśród polskich florecistek.
W 1/8 finału znów byliśmy pewni, że będzie jedna z Polek, gdyż naprzeciw siebie stanęły Chlewińska i Długosz. Zdecydowanie lepsza okazała się rutynowana gdańszczanka.

Natomiast poznańskie florecistki zostały wyeliminowane w pojedynkach ze znanymi rywalkami. Na uwagę zasługiwała zwłaszcza walka Synoradzkiej, w której zadano zaledwie 6 trafień w ciągu regulaminowych 9 minut czystej walki. Niestety, tylko 2 z nich należały do Polki.

Wyniki polskich florecistek w 1/16 finału:
Chlewińska - Długosz 15:6
Synoradzka - Carolin Golubicki (Niemcy) 2:4
Wojtkowiak - Astrid Guyart (Francja) 7:15


W 1/8 finału nie było już polskiego pojedynku, a nasza jedynaczka w tej fazie turnieju nie miała zbyt wiele do powiedzenia w pojedynku z Nzingha Prescod. Chlewińska przegrała z Amerykanką aż 4:15, a turniej ukończyła na 16. miejscu.

Tym samym żadnej z Polek nie było na uroczystym zwieńczeniu zawodów. Nim doszło do walk, które ustaliły kolejność na podium, uhonorowano Tadeusza Pagińskiego. Fechtmistrz z okazji 50-lecia pracy w szermierce został obdarowany m.in. kopią srebrnego medalu olimpijskiego, które jego podopieczne wywalczyły w Sydney (2000). Medal wręczyły trzy z czterech zawodniczek z tamtej drużyny: Sylwia Gruchała, Anna RybickaBarbara Szewczyk-Wolnicka.

Ponadto odbył się integracyjny turniej szermierczy na wózkach, w którym pełnosprawni floreciści mierzyli się z niepełnosprawnymi. W dwóch rozegranych pojedynkach górą byli ci ostatni: Jacek Gaworski pokonał Ksawerego Nowosielskiego 15:14, a Dariusz Pender, wielokrotny medalista paraolimpiady, zwyciężył Pawła Kawieckiego 15:10.

W decydujących walkach zawodów Dwór Artusa Grand Prix Puchar Świata równych sobie nie miała numer jeden światowego rankingu. Arianna Errigo wygrała w Gdańsku indywidualnie po raz trzeci, a po raz drugi z rzędu.

Wyniki decydujących walk:
Ćwierćfinały

Nzingha Prescod (USA) - Inna Deriglazowa (Rosja) 15:14
Larisa Korobiejnikowa (Rosja) - Elisa di Francisca (Włochy) 15:13
Arianna Errigo (Włochy) - Astrid Guyart (Francja) 15:7
Huilin Le (Chiny) - Carolin Golubicki (Niemcy) 15:4

Półfinały
Prescod - Korobiejnikowa 15:11
Errigo - Le 15:6

Finał
Errigo - Prescod 15:8

Klasyfikacja końcowa:
1. Arianna Errigo (Włochy)
2. Nzingha Prescod (USA)
3. Larisa Korobiejnikowa (Rosja) i Huilin Le (Chiny)
5. Inna Deriglazowa (Rosja)
6. Carolin Golubicki (Niemcy)
7. Elisa di Francisca (Włochy)
8. Astrid Guyart (Francja)

Miejsca Polek:
16. Karolina Chlewińska
23. Małgorzata Wojtkowiak
25. Martyna Synoradzka
31. Martyna Długosz
40. Magdalena Knop
42. Natalia Gołębiowska
47. Monika Paliszewska
48. Anna Rybicka
50. Martyna Jelińska
53. Marika Chrzanowska
57. Hanna Łyczbińska
65. Marta Łyczbińska
67. Julia Walczyk
74. Emilia Rygielska
80. Anna Szymczak
86. Sandra Sulik
90. Julia Chrzanowska
jag.

Miejsca

Kluby sportowe

Wydarzenia

Opinie (3)

  • Prawie jak na igrzyskach

    Trzeba przyznać, że Puchar Świata florecistek w Gdańsku to impreza niezwykła i składa się na to wiele czynników.

    W tym roku triumf odniosła jedna z włoskich faworytek ale dość nieoczekiwane z pewnością było pojawienie się w finałowej czwórce zawodniczek z dość egzotycznych rejonów szermierczego świata (USA i Chiny). 25-letnia włoszka Arianna Errigo jednak bardzo szybko zrobiła porządek, pokazując że stoi o klasę wyżej i zmiotła wręcz swoje mniej utytuowane przeciwniczki z planszy (nie czekając nawet na zakończenie pierwszych tercji). Tym niemniej stanięcie na drugim stopniu gdańskiego podium 22-letniej czarnoskórej amerykanki Nzingh'y Prescod to dość spora sensacja. Amerykanie zdaje się ostatnio nadganiają nieco światową czołówkę.

    Swego rodzaju niespodzianką był też występ legendarnej, prawie 40-letniej Valentini Vezzali, która ostatnio usunęła się w cień swoich koleżanek z drużyny narodowej i chyba więcej zajmuje się obecnie polityką niż sportem. Tym razem kosa trafiła jednak na kamień i jej koleżanka, złota medalistka z Londynu, Elisa Di Francisca zgasiła wloską legendę choć w ostatniej fazie walki wydawało się, że "stara wyjadaczka" jak zwykle jednak się nie da - zabrakło w końcu może jednego trafienia, może kilku sekund. Nie wiem co przygnało Vezzali do Gdańska czy nadzieja na nagrodę czy sentyment do poprzednich zwycięstw - trzeba jednak przyznać, że włoszka jak na swoje lata wykazuje sporo wigoru i nadal chyba nie zamierza składać broni.

    Organizatorzy imprezy jakby z roku na rok spokojniejsi ale też mniej widuje się różnych szowinistycznych zachowań (wszak takie w poprzednich latach się tu widywało np. gdy plansze z walkami polek oblegano o pozostałymi pojedynkami nikt się niemal nie interesował, gdy wokół walk polek toczyły się momentami niezdrowe kłótnie z sędziami). Być może wynika to z tego, że to już któraś tam edycja - zawodniczki zagraniczne wracają tu i znają to miejsce, oswoiły się z nim. Z zawodniczkami oswoili się też miejscowi - przez co stały się one widzom mniej obce, jakby bardziej swojskie. Powiedziałbym nawet, że niektóre z przyjezdnych florecistek wpisały się poniekąd na stałe w krajobraz sportowy Gdańska. Może dlatego i publika traktuje je trochę lepiej - jakby przyszło w końcu zrozumienie, że szacunek zawsze należy się najlepszym - nie istotne jakie barwy narodowe reprezentują.

    Tym niemniej chciało by się kibicować swoim, widzieć polki w walce o najwyższe miejsca - póki co raczej było by to sensacją bo polskie florecistki nie zajmują wysokich miejsc na liście światowej. A na dodatek pobiły się nieco poniżej swoich możliwości. No niestety - żeby wygrać trzeba trenować, trzeba coś robić lepiej od najlepszych. Prawda jest taka, że jest to bardzo trudne. Pozostaje nadzieja, czekanie, że ktoś w końcu zabłyśnie i wybije się ponad przeciętność jak kiedyś zrobił to np. Adam Małysz.

    Co do samej imprezy to niewątpliwie ma ona bardzo charakterystyczny koloryt i niepowtarzalny klimat bo oprócz samego wymiaru sportowego liczy się to, że Gdańsk gości reprezentanki z wielu krajów. Niewątpliwie sympatyczne jest to, że można gościć młode kobiety z całego świata i to urodziwe po dwukroć - nie tylko dlatego, że reprezentują płeć piękną ale i prezentują bardzo wysokie umiejętności w sztuce, która wszak wydawało by się bardziej pasuje mężczyznom. To chyba też jedyna poważniejsza doroczna impreza sportowa w Gdańsku gdzie mamy taki tygiel narodowości. Amerykański politolog Benedict Anderson, który kiedyś napisał głośną książkę o utopijności wspólnot narodowych (Wspólnoty wyobrażone) powiedział dość zaskakująco, że bardzo lubi wszelkie symbole i innne elementy narodowe. Faktycznie na takiej imprezie jak ta, integrującej ludzi z całego świata, można te wszystkie nacjonalności bardzo polubić nawet gdy ma się świadomość ich utopijności. Całkiem miła jest ta obecność blisko 20 flag narodowych, obecność osób o zupełnie odmiennym pochodzeniu etnicznym (z europy, ameryk, azji, nawet krajów arabskich), którzy choć rywalizują, przeciwstawiają się sobie i walczą to pozostają jednak ze sobą związani pewnymi olimpjskimi ideami. Dobrze też jest więc, że miejscowa publika choć kibicuje przede wszystkim polkom, potrafi też docenić umiejętności zawodniczek z innych krajów.

    • 15 0

  • Brawo!

    Włoszka walczyła w pięknym stylu, piękna wygrana!

    • 4 0

  • Świetna impreza

    Jedynie oglądając na żywo można zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i przekonać się jak widowiskowy to sport. Polecam za rok.

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane