Piłkarze ręczni ekstraklasy nie mają czasu, by rozwodzić się nad osiągnięciami w pierwszej rundzie rozgrywek. Zawodnicy DGT Wybrzeża Gdańsk na odpoczynek mieli zaledwie trzy dni. Po środowym zwycięstwie nad Warszawianką podopieczni
Daniela Waszkiewicza ugoszczą MMTS Kwidzyn. Początek w sobotę o godzinie 18.
Gdański szkoleniowiec ostrzegał przed hurraoptymizmem po ostatnim sukcesie. Podkreślał, że Wybrzeże ma krótką ławkę rezerwowych, a gdy gra się w cyklu środa - sobota, obciążenia kondycyjne rosną. Może tylko środowy sukces przestraszył kwidzynian.
- Byliśmy w komplecie na meczu w Gdańsku. Postawa gospodarzy zrobiła na nas duże wrażenie. Podobała się przede wszystkim mądra gra w obronie. To może być element decydujący także w sobotę - mówi
Robert Majdziński, menedżer MMTS.
Kwidzynian cieszy powrót do treningów Artura Gawlika. Junior Marcin Krzykowski nie będzie już w bramce osamotniony. Niestety, wciąż nie mogą grać Adam Wolański i Daniel Urbanowicz, a występ Macieja Mroczkowskiego i Piotra Frelka stoi pod znakiem zapytania.
Wybrzeże podejmuje w ekstraklasie MMTS po raz trzeci. Za każdym razem wygrywali gospodarze - to są derby. Nigdy niczego nie można przewidzieć. Oczywiście, że chcielibyśmy przełamać złą passę w Gdańsku. Jednak uwarunkowania się zmieniły. Jeśli na inaugurację byliśmy faworytami, a skończyło się remisem, to teraz wszystko może się zdarzyć. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, by znowu doszło do podziału punktów - zdradza Majdziński.
- Nie jest to bynajmniej minimalizm. Coraz więcej przesłanek przemiawia za tym, że - podobnie jak w minionych rozgrywkach - w finałowej szóstce będzie tylko jedna z pomorskich drużyn. Po pierwszej rundzie MMTS ma jeden punkt przewagi nad Wybrzeżem.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
