• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Echa żużlowej niedzieli...

20 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Pierwsza kolejka play-off żużlowcy ekstraligi i I ligi dała odpowiedzi na kilka pytań. Na pewno tytułu nie obroni bydgoska Polonia, która po porażce w Toruniu nie ma nawet teoretycznych szans na zajęcie pierwszego miejsca. Na 100 procent również wiadomo, że w najgorszym przypadku (czego oczywiście naszym nie życzymy) żużlowcy gdańskiego Wybrzeża wystąpią w barażach. W niedzielę późnym wieczorem podopieczni trenera Romualda Łosia pokonali na własnym torze Start Gniezno 58:32.

Mecz miał podobny przebieg jak spotkania rozgrywane na gdańskim torze (z wyjątem meczu z Grudziądzem). Podobnie jak w pierwszym meczu z Gnieznem, pojedynku z Rybnikiem i Łodzią, rywale na początku stawili silny opór czerwono-biało-niebieskim. Po siedmiu biegach gdańszczanie wygrywali tylko 23:19. Potem nastąpiła seria czterech podwójnych zwycięstw. Już przed biegami nominowanymi było wiadomo, że punkty zostaną w Gdańsku. Nasi wygrali 58:32 a więc tyle samo co w tym sezonie w Gnieźnie. Cieszy dobra postawa braci Cieślewiczów, a zwłaszcza Marka i Dawida. Marek popisał się najlepszym dorobkiem punktowym w tym sezonie (8 pkt. plus cztery bonusy). Kibiców zaskoczyła obecność w obozie gnieźnian Antonina Kaspra, który zastąpił Marką Derę.

- W piątek wieczorem dowiedziałem się, że wystąpię w Gdańsku - powiedział nam wielokrotny mistrz Czech. - Tego meczu nie miałem w planie. Specjalnie nie było mi to na rękę, bowiem dzień wcześniej startowałem w Grand Prix. Jestem strasznie zmęczony, całą noc tutaj jechałem. Dlatego zdobyłem tylko 11 punktów. Chciałem jednak pomóc drużynie. Gdańsk przewyższał nas zdecydowanie, jeśli chodzi o sprzęt. To bardzo dobra drużyna, w której wszyscy zdobywali punkty. Niektórzy moi koledzy ze Startu dzisiaj nieco zawiedli, dlatego wysoko przegraliśmy. Teraz chcę się skupić wyłącznie na przygotowaniach do Grand Prix Challange. A jak będzie w Krsko, zobaczymy - powiedział Antonin Kasper.

Na pewno dobrego dnia nie miał wrocławski arbiter Krzysztof Woźniak. Roboty miał wyjątkowo mało, a kiedy w pierwszym biegu Paweł Duszyński spowodował upadek Tomasza Piszcza, popełnił kardynalny błąd, wykluczając z powtórki gdańszczanina. Jest to o tyle dziwne, że cała sytuacja miała miejsce na prostej tuż przed wieżyczką sędziowską. Powtórka telewizyjna potwierdziła, że werdykt mógł być tylko jeden (wykluczenie Duszyńskiego). Wszyscy to widzieli, tylko nie pan sędzia. Eks zawodnik Wybrzeża jeździł bardzo ambitnie, ale w kilku przypadkach zbyt niebezpiecznie.

- Ten mecz potwierdził, że w decydującej fazie nie będzie łatwych zawodów - powiedział nam zdobywca 14 punktów, Krzysztof Cegielski. - Zwłaszcza w początkowej fazie meczu napotkaliśmy na silny opór gnieźnian. Potem wszystko wróciło do normy. W środę wyjeżdżam do Anglii na ligę, a w niedzielę czeka mnie w Belgii finał mistrzostw Europy. Moja drużyna z Poole zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli, za Oxford, z którym ostanio wygrała. Szanse na dogonienie rywali są znikome, ale będziemy walczyć do końca - dodał "Cegła".

- Trudno mi powiedzieć, kto pojedzie w najbliższym meczu w Rybniku - stwierdził trener Romuald Łoś. - W przyszłym tygodniu planuje zorganizować krótkie zgrupowanie.

Do dużej niespodzianki doszło w drugim meczu rozegranym w niedzielę meczu. Wicemistrzowie Polski, pilska Polonia, przegrli u siebie z ZKŻ Zielona Góra i spadli na przedostatnie miejsce w tabeli. Kto by się tego spodziewał? A tak nawiasem mówiąc, to w ostatnich latach fatum wisi nad zespołami, które rok wcześniej zdobywały medale DMP Polski. W 1996 roku ligę wygrał Włókniarz, by rok później spaść. W 1998 roku brąz zdobyła rzeszowska Stal, by w następnym sezonie przełknąć gorycz degradacji. Ten sam scenariusz w ubiegłym roku powtórzyło gdańskie Wybrzeże. Czyżby teraz czekało to pilan?

Tomasz Skrzyniecki



Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane