Dawid Banaszek w doliczonym czasie kopnął z podwyższenia na remis w derbach Trójmiasta 22:22
Arka Gdynia zremisowała z Lechią Gdańsk 22:22 (15:10) w 14. kolejce ekstraligi. Końcowy wynik kopem z podwyższenia w doliczonym czasie gry ustalił Dawid Banaszek. Wcześniej dopiero po kwadransie widzowie dowiedzieli się, że sędzia główny nie zaliczył gościom 2 punktów, mimo że sędziowie boczni podnieśli chorągiewki, sugerując, że piłka przeszła między słupami. Natomiast takich emocji i kontrowersji nie było dzień wcześniej. Ogniwo Sopot wysoko pokonało drużynę Awenta Pogoń Siedlce 48:14 (24:7)
Z przebiegu meczu remis jest sprawiedliwym wynikiem, chociaż obie drużyny miały okazje, aby rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. W pierwszej połowie przeważała Arka i zasłużenie prowadziła do przerwy. Po zmianie stron lepsza była Lechia, który korzystny wynik straciła dopiero doliczonym czasie gry, a wcześniej zmarnowała wielką szansę na poprawienie wyniku.
Doping raz dla Lechii Gdańsk, po chwili dla Arki Gdyni. Przyłożenie Kewina Bracika na 20:15
Do wyrównania 22:22 w doliczonym czasie gry doprowadził Dawid Banaszek, trafiając z podwyższenia. Chwilę wcześniej przyłożył Piotr Bojke. Jednak arbiter nie od razu uznał te punkty. Najpierw wstrzymał decyzję i ruszył na konsultację z arbitrem liniowym. Dopiero po naradzie przyznał przyłożenie Arce.
Wcześniej Dominik Jastrzębski zaskoczył jeszcze bardziej. Przez dobry kwadrans na tablicy świetlnej prezentowano wynik 17:15 na korzyść Lechii. Wszyscy bowiem widzieli, że po kopie z podwyższenia Pawła Boczulaka sędziowie liniowi podnieśli chorągiewki, choć oczywiście głos decydujący należy do głównego arbitra. I około 65 minuty ogłoszono, że jednak jest remis 15:15, bo 2 punkty dla Lechii nie zostały ostateczne zaliczone.
Piotr Bojkę z Arki Gdynia przykłada w doliczonym czasie gry
Przy tym rezultacie, w 69. minucie Banaszek zdecydował się na kop z rzutu karnego niemal z połowy boiska. Nie trafił. Trzy minuty później tylko Olaf Niespodziany wie, z jakiego powodu nie zdobył przyłożenie. Miał piłkę na polu punktowym, ale wypadła mu ona do przodu i punkty nie mogły zostać zaliczone.
Ale w 76. minucie do Lechii uśmiechnęło się szczęście. Kop Rafała Janeczki z karnego nie doleciał do słupów, ale Banaszek, próbując złapać piłkę, wypuścił ją do przodu. Gdańszczanie zyskali młyn, a po kilku przegrupowaniach do przyłożenia przebił się Kewin Bracik. Natomiast Janeczko podwyższył na 22:15.
Ostatecznie Lechia, podobnie jak Arka, z tego meczu wyszły tylko z dwoma punktami za remis. Żadnej z drużyn nie udało się wziąć bonusu za 4 przyłożenia. Obie poprzestały na trzech.
Uważam, że obie drużyny zagrały naprawdę ofiarnie i bardzo dobrze. Trzeba podziękować Lechii, bo są na 3. miejscu w tabeli i mieli coś tutaj do udowodnienia. Ale też trzeba podziękować naszym chłopakom, bo wiem, że 4 ostatnie porażki spowodowały, iż jest trochę niedosytu. Gramy już trochę lepiej, mamy już lepsze akcje, coś się lepiej dzieje, ale bez końcowego efektu. A potrzebujemy nam wygrane. W derbach też mogliśmy zwyciężyć i to za 5 punktów. Niestety, nie udało się. Jednak trzeba brać to co się. Jesteśmy na remisie i z tego cieszę się bardzo mocno. Te 2 punkty mogą okazać się bardzo ważne, ale na teraz nam niewiele dają. Za tydzień mamy bowiem mecz w Krakowie, a potem jeszcze trzeba będzie powalczyć z Posnanią. Liczę, że w końcu nastąpi jakiś przełom, bo nasza drużyna potrzebuje zwycięstwa, iskierki nadziei, że potrafimy to robić, gdyż umiejętności są na wyższym poziomie niż w poprzednich latach. Tomasz Rokicki (Lechia):
Boli przede wszystkim to, że niestety na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Mówię tutaj o pracy sędziów. Poproszę, żeby sami uderzyli się w piersi. Może kiedyś usiądą do analizy. Aczkolwiek remis swojej drużyny uznaje jako porażkę. Nie z takim nastawieniem tu przyjechaliśmy. Jeżeli nie poprawimy tej gry, to widzę to słabo, więc ciężka praca przed nami. Dalej mierzymy w medal. a terminarz jak terminarz. Jestem osobą, która lubi zwyciężać.
Mecz przyniósł rezultat, jaki powinien dać pojedynek lidera z ostatnią drużyną ekstraligi. Goście mieli olbrzymie kłopoty w aucie i to przy własnych wrzutach. Ogniwie skrzętnie wykorzystywało te błędy. Tak też otworzyło wynik spotkania w 13. minucie.
Po tendencyjnym wrzucie z autu siedleckiej drużyny w środkowej strefie boiska, sopocianie poprosili o młyn dyktowany. Po nim błyskawicznie piłka przekazana została na prawe skrzydło, a następnie przekopnięta nad rywalami, a na polu punktowym dogonił ją Mateusz Plichta.
W 20. minucie Michał Haznar, który z konieczności gra jako łącznik ataku, przejął piłkę po przekopie Mamuka Czanczibadze. Do pola punktowego miał ponad 60 metrów, ale że Pogoń nie zorganizowała się w defensywie, z łatwością zaniósł jako między słupy, a następnie trafił z podwyższenia na 12:0.
Ta sztuka nie udała się sopockiej "10" w 29. minucie, kiedy kopnął w słupek po przyłożeniu Oleksandra Czasowskiego, który uciekł rywalom prawym skrzydłem.
W 33. minucie Ogniwo zapewniło sobie już punkt bonusowy. Zdobyło czwarte przyłożenie, a po raz drugi było ono autorstwa Plichty. Tym razem miejscowy łącznik młyna przechwycił piłkę na własnej połowie i za niósł ją między słupy.
W doliczonym czasie pierwszej połowy padły punkty dla gości, ale w tej akcji odpowiedź na błąd była też błędem. Ogniwo przejęło piłkę po złym wrzucie z autu gości około 40 metrów od własnego pola karnego. Haznar próbował rozegrać ręką szybką kontrę, ale zamiast do kolegi podał piłkę do Tomasza Biernackiego, który zaniósł ją między słupy. W tej sytuacji Czanczibadze z podwyższenia ustalił wynik do przerwy na 24:7 dla Ogniwa.
Tuż po wznowieniu gry Pogoń znów podarowała punkty Ogniwu po własnym aucie na własnej połowie. Tym razem siedlecki młynarz przerzucił własnych zawodników ustawionych w korytarzu, a bezpańską piłkę przejął Robert Olszewski i bez większych kłopotów pobiegł z nią na słupy.
Potem w punktowaniu mógł się wykazać sopocki maul. W odstępie pięciu minut przyłożenia zdobyli: Irlaki Tsivtsivadze i Łukasz Anuszkiewicz, którzy punkty zapisywali niemal zaraz po wejściu na boisko z ławki rezerwowych.
Ogniwo zakończyło punktowanie w 70. minucie po drugim przyłożeniu tego dnia Haznara, a ósmym drużyny. Michał zrezygnował z kopania podwyższenia, a po piłki podszedł Plichta. Jednak nie trafił. Tym samym gospodarze kończyli mecz ze skutecznością kopów 50 procent, co pokazuje jak dużo w tym elemencie tracą bez kontuzjowanego Wojciecha Piotrowicza.
Druga połowa zakończyła się tak jak pierwsza. W ostatniej akcji meczu goście po przyłożenie przepchnęli się młynem, a końcowy wynik ustalił Czanczibadze.
W sezonie zasadniczym każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny grają następnie o tytuł mistrzowski, a dwie następne o brązowe medale. Mecze odbędą się na boiskach zespołów wyżej klasyfikowanych w tabeli sezonu zasadniczego.
Zespoły z miejsc 5-10 kończą rozgrywki na tych pozycjach, które zajęły w sezonie zasadniczym. Ostatnia drużyna zagra baraż o utrzymanie z mistrzem I ligi. Nikt nie spada bezpośrednio.
Dobrze że po meczu sędzia wyniku nie zmienił.
Czy on nie ogarnia że inaczej się gra gdy prowadzisz a inaczej gdy remis
3 miesiące
247
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-08 18:03
Arka zremisowała, Lechia przegrała (1)
3 miesiące
1515
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-08 19:33
..niestety
Jak patrzę na terminarz to ciężko będzie o punkty. A i szczęścia chyba brakuje...
Brzeźno
3 miesiące
615
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-08 20:24
Kibic (5)
Co do dzisiejszego meczu to można użyć dwóch określeń.
Pierwsze jest takie że Lechia została ograbiona ze zwycięstwa, najpierw nie uznanie punktów z podwyższenia , później przylozenie Kevina które również nie zostało uznane a powtórki w tv pokazują że powinny być punkty. Akcja w której Arka zdobyła ostatnie punkty , były po przodzie co
Co do dzisiejszego meczu to można użyć dwóch określeń.
Pierwsze jest takie że Lechia została ograbiona ze zwycięstwa, najpierw nie uznanie punktów z podwyższenia , później przylozenie Kevina które również nie zostało uznane a powtórki w tv pokazują że powinny być punkty. Akcja w której Arka zdobyła ostatnie punkty , były po przodzie co również można śmiało zobaczyć na powtórcę w tv.
Drugą sprawą jest to że Lechia przegrała ten mecz na własne życzenie, gdyby skrzydłowy Gdańskiej drużyny złapał poprawnie piłkę i ja przyłożył to by bylo po zawodach i Lechia mogłaby świętować zwycięstwo.
3 miesiące
3010
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-08 20:34
(3)
Lechia nie przegrała tego meczu na własne życzenie tylko na życzenie sędziego, który z choinki się urwał (delikatnie mówiąc) i nie uznawał sobie punktów. I nie jest temu winna ta jedna akcja, bo przypomnijmy, ze lechii zostało zabrane przez sędziego 7 punktów, nie wspominając już o uznaniu ostatnich punktów Arki - po co są sędziowie liniowi skoro główny sędzia ma ich w du*ie?
3 miesiące
1914
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-09 04:55
(2)
jesli trzecia druzyna w tabeli ktora aspiruje do grania o medale nie moze naklasc punktow druzynie ktora lekko mowiac sie sypie bo nawet nie ma rezerwy to nawet sedzia nie powinien byc w stanie tu pomoc. Lechia ma tragiczna forme, przegrana z krakowem , remis z arka , na 7kach wszystko w plecy... ( legi nie licze ). Czyzby druzyna specjalnie to robila zeby jednak Rokicki nie byl trenerem ?? Kto wie... Fakty sa takie ze teraz maja mega ciezkie mecze a z taka forma to czuje same baty.
3 miesiące
1418
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-09 09:11
(1)
Rokicki wraz ze swoją arogancją myślał że przejmie drużynę i z kroku z zawodnika stanie się trenerem..efekty widać gołym okiem, drużyna ociazala, wolna, otyła, bez pomysłu na grę.. co tu dużo mówić zarząd Lechii sam sobie kopie ten grób
3 miesiące
1612
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-11 17:08
Skoro nie znasz przyczyn zmian trenera to nie komentuj głupot i nieprawdy. Nie trzeba znać przyczyn wewnętrznych klubu, wystarczy wyciągnąć wnioski z artykułów i wywiadów z osobami związanymi z klubem, nikt nikomu nie zabrał miejsca w klubie
3 miesiące
170
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2022-05-09 10:34
!
ja stałem z dobrej strony i wyraźnie widziałem, że nie było podwyższenia. Sędziowie zaczarowani byli chyba.