
Pięć lat bez Popielarza
Mariusz Popielarz, tytułowany wiceprezesem Lechii-Polonii, został zdyskwalifikowany na pięć lat! Nigdy dotąd Wydział Dyscypliny Pomorskiego ZPN nie wydał tak surowego werdyktu. Sprawca fałszerstwa dokumentu związkowego nie pojawił się na posiedzeniu WD.
- Pan Popielarz stracił prawa do działalności w piłce nożnej. Może jednak odwołać się do Najwyższej Komisji Odwoławczej. To druga i ostatnia instancja. Wiceprezes L-P ma na to 14 dni i jeśli podejmie się obrony, będzie mógł działać w klubie aż do wyroku NKO. Kara jest wysoka, ponieważ pan Popielarz, poprzez fałszerstwo, świadomie i ze szczególną perfidią naraził młodych piłkarzy na marny wysiłek. I tak to przestępstwo, skutkujące walkowerem, wyszłoby na jaw - werdykt WD komentował jego przewodniczący, Wojciech Matuszewski. - Fałszerstwo jest niedopuszczalne, a w sporcie powinno być szczególnie karane. Co do winy podejrzanego nie było żadnych wątpliwości. Dokumenty oraz zeznanie dyrektora okręgu pozwoliły podjąć decyzję mimo nieobecności samego zainteresowanego. To zresztą nie jest konieczne. Ponoć w czwartek dzwonił do okręgu i pytał, dlaczego nie poinformowano go o terminie posiedzenia. Oświadczam, że list polecony został dostarczony na adres klubu...
Jak się okazało, fałszerza z Lechii-Polonii było tylko stać na połączony z groźbą donos na reportera "Głosu", który odkrył kolejne matactwo działacza. Pismo Popielarza do redaktora naczelnego opublikowaliśmy w środę. Z obiecaną ripostą zdecydowaliśmy się poczekać aż do decyzji okręgu. Bezprecedensowy wyrok, podjęty jednogłośnie (!), ostatecznie rozstrzygnął to, co Popielarz próbował zmanipulować na łamach konkurencyjnej prasy i we wspomnianym liście. To koniec, panie Popielarz. Jam to, nie chwaląc się, sprawił. Proszę wybaczyć, że będę konsekwentny i nie poproszę o wyjaśnienia. Mój dziennikarski nieobiektywizm, z czego uczynił pan mi zarzut, polega właśnie na tym, że nie rozmawiam z krętaczami.