• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gedania rozlicza

Jacek Główczyński
15 maja 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Siatkarki Gedanii, podobnie jak przed rokiem, zakończyły rozgrywki serii A I ligi na szóstym miejscu. Ten wynik nie zaspokoił oczekiwań włodarzy, którzy liczyli, że 80-lecie klubu zostanie uświetnione, jeśli nie medalem lub co najmniej finałem Pucharu Polski, to na pewno zdobyciem prawa gry w europejskich pucharach. A skoro brak satysfakcji, to trzeba wskazać winnych. Przy ul. Kościuszki na pierwszy ogień poszły ukraińskie siostry, reprezentantki Polski, nabytki, które nie były wzmocnieniami oraz trener.

- Ewentualnym sponsorom należy zaoferować wymierne korzyści. Medal lub europejskie puchary - to są niezłe karty przetargowe. Tego nam brakuje, ale nie poddajemy się. Jednak jako poważny człowiek nie będę czynił żadnych obietnic bez ustalenia budżetu na przyszły sezon. Liczę, że jego wielkość będzie znana najpóźniej do końca czerwca. Od tego, ile pieniędzy zgromadzimy, zależą kolejne decyzje. Obecnie rozważamy dwie koncepcje. Jeśli będą środki, to poczynimy konkretne wzmocnienia, z zawodniczkami zagranicznymi włącznie. Przy mniejszych nakładach przyjdzie nam stawiać na młode zawodniczki - deklaruje Zdzisław Stankiewicz, prezes Gedanii.

Po przegranej batalii o piąte miejsce z Melnoksem Mielec gdańskie siatkarki otrzymały kilkanaście dni wolnego. Od poniedziałku znów trenują, ale nie wszystkie. Usprawiedliwiona jest nieobecność kadrowiczek: Izabeli Bełcik i Mileny Rosner (seniorki) oraz Justyny Ordak (juniorki). Ponadto nie ma przy ul. Kościuszki Luby Jagodiny i Swietłany Pugaczowej oraz Bernadety Leper.

- Pugaczowa zapowiadała, że stanie się główną egzekutorką zespołu, ale zadaniu temu nie podołała. Znacznie więcej spodziewaliśmy się po Jagodinie, która grała u nas kolejny sezon. Jeśli w Gdańsku z grą Luby nie było jeszcze najgorzej, to sporo na wartości traciła w spotkaniach wyjazdowych. Dlatego zdecydowaliśmy się im już podziękować. Leper nie zagrała ani razu w tym roku, a zatem nie mamy zamiaru przedłużać z nią umowy - mówi prezes Stankiewicz.

Nie jest tajemnicą, że do Gedanii wpłynęły dwa podania o zmianę barw klubowy. Podpisały je Milena Rosner i Anna Olczyk. Dotychczas o żadną z nich nie wystąpił inny klub. Możliwe są zatem negocjacje z Gedanią. Jednak jeśli będą decydować głównie pieniądze, to zwłaszcza ta pierwsza może nie osiągnąć kompromisu z klubem. Zresztą już dostała po kieszeni.

- Aby być konkurencyjnym na rynku transferowym, nie można odwoływać się do sentymentów, choć moglibyśmy to czynić, gdyż mamy godną pozazdroszczenia historię. Nie wystarczą też same pieniądze. Najważniejsza jest wiarygodność. Dlatego dzisiaj mogę ogłosić, że wszystkie zobowiązania finansowe względem drużyny za ubiegły sezon zostały wypełnione. Niestety, wynik, który nie jest satysfakcjonujący, niektórzy odczuli w kieszeniach. Na przykład o połowę zmniejszyliśmy wypłaty za maj i czerwiec Rosner, Bełcik i Kuczyńskiej. Dotychczasowe warunki zatrudnienia wypowiedzieliśmy też trenerowi Jerzemu Skrobeckiemu. Jednak nie oznacza to, że się rozstajemy
- zdradza prezes Stankiewicz.

Pozytywnie ocena sezonu wypadała dla gdańskiej młodzieży. Doceniono postęp, jaki zrobiły Aleksandra Kruk, Agnieszka Drzewiczuk i Justyna Ordak. Ten tercet, podobnie jak Izabela Bełcik, Anna Zberowska i Dominika Kuczyńska, które mają w Gdańsku ważne kontrakty, nadal grać będzie w Gedanii. Na rozdrożu znajduje się Agnieszka Lewandowska. Jeśli przeważy opcja odmłodzenia drużyny - zostanie, gdy będą pieniądze na transfery - będzie musiała szukać nowego pracodawcy.

Odnośnie wzmocnień na razie znamy nazwisko tylko jednej zawodniczki. Na testy stawiła się Jolanta Sokalska. 20-latka z Białegostoku mierzy 185 centymetrów i może grać jako skrzydłowa i środkowa bloku.

W najbliższy czwartek (godzina 17.30), piątek (17.00) i w sobotę (11.00) w hali przy ul. Kościuszki gościć będzie MMTU Kijów. Z piątej drużyny ukraińskiej ekstraklasy bacznie obserwowane będą aż cztery siatkarki, w tym Natalia Bauer, która w grudniu ubiegłego roku została zgłoszona do naszej ekstraklasy, ale ostatecznie nie zagrała ani razu. Możliwe, że jeśli Gedania zdecyduje się na silną ukraińską kolonię, to razem z nią znajdzie się w Gdańsku... Wsiewołod Wieremijenko. Jednak szkoleniowiec, który spadł z gedanistkami z serii A I ligi w 1998 roku, pełniłby w klubie raczej inną rolę niż pierwszego trenera.

Kluby sportowe

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane