Gol zdobyty przez Gersona w meczu ze Śląskiem przerwał serię pięciu kolejnych porażek Lechii w ekstraklasie. Brazylijski stoper przyznaje, że sam jeszcze nie jest w optymalnej dyspozycji, ale ma nadzieję, że zespół ma kryzys za sobą. - Ostatnio piłka mnie śledzi w polu karnym. Będę szczęśliwy, jeśli strzelę kolejne bramki. Wygrana ze Śląskiem dała nam ogromnego kopa motywacyjnego. W sobotę gramy z Wisłą Kraków i wierzę, że z pomocą kibiców pójdziemy za ciosem - zapewnia obrońca, który podzielił się też spostrzeżeniami odnośnie zimowej aury w Europie.
Po fatalnej serii porażek, Lechii udało się przełamać w meczu ze Śląskiem. Możemy liczyć na powtórkę i zwycięstwo w sobotę nad Wisłą?Gerson: Po pięciu porażkach z rzędu ludzie zaczynają o tobie mówić źle. To nic dziwnego w piłce. Przychodzisz na stadion, widzisz smutne twarze, nie jest lekko. Później wygrywasz jeden mecz i wszystko się zmienia. Tak właśnie jest. Wygrana ze Śląskiem dała nam ogromnego kopa motywacyjnego. Mam nadzieję, że podobnie będzie z kibicami, którzy licznie wesprą nas w sobotę. Damy z siebie wszystko i mam nadzieję, że zgarniemy kolejny komplet punktów.
DO LECHII WRÓCIŁO SZCZĘŚCIE. DLATEGO WYGRAŁA ZE ŚLĄSKIEMCzęść z tych pięciu porażek musiała was boleć wyjątkowo, bowiem w kilku przypadkach jedna czy dwie wykorzystane szanse mogły odwrócić losy spotkań. Brak skuteczności to dla was chyba duży problem?Tak, widzieliście zmarnowane okazje z Lechem czy Pogonią. Te mecze mogliśmy wygrać, ale jeśli marnujemy rzut karny albo trafiamy piłką w poprzeczkę, nikogo już to nie obchodzi. Piłka musi znaleźć się w bramce, a z tym rzeczywiście mieliśmy problemy.
DAWID BANACZEK: KAZAŁEM PIŁKARZOM ZAPOMNIEĆ O WYGRANEJ ZE ŚLĄSKIEMPan dał zwycięstwo Lechii nad Śląskiem. Obudził się w panu strzelec?Nie wiem, ale rzeczywiście ostatnio jakoś piłka mnie "śledzi" w polu karnym. Jeśli częściej będę miał okazję oddać strzał i zdobyć bramkę, będę bardzo szczęśliwy.
Wisła nie jest ostatnio w najwyższej formie. Przegrała trzy kolejne mecze, podobnie jak wy rozstała się z trenerem. W tej sytuacji może być wyjątkowo groźnym i zdeterminowanym rywalem. Obawiacie się tego?Oglądałem ostatni mecz Wisły z Legią Warszawa. Krakowianie przegrali 0:2 po bramkach w końcówce spotkania. Moim zdaniem grali jednak lepiej i nie zasługiwali na porażkę. Na pewno Wisła bardzo będzie chciała wygrać w Gdańsku, ale umówmy się - w ekstraklasie nie ma łatwych meczów.
Frekwencja na meczu ze Śląskiem nie powaliła na kolana, była drugą najniższą w historii występów Lechii na stadionie w Letnicy. Nie martwi się pan, że na wzrost frekwencji będziecie musieli popracować dłużej?Myślę, że na słabą frekwencję złożyły się dwie rzeczy. Przede wszystkim nasze wyniki i zawód jaki sprawiliśmy kibicom, a druga to fakt, że o tej porze roku jest już dosyć zimno. Mam jednak nadzieję, że na Wisłę przyjdą tłumnie. Potrzebujemy ich, bez ich wsparcia nie wygramy. Ich doping i śpiewy dają nam moc, a pusty stadion to smutny widok. Wierzę, że po sobotnim meczu wszyscy wrócimy do domów w dobrych nastrojach.
Zawodnik
Średnie oceny w kolejnych meczach sezonu
Swego czasu w Lechii grał pana rodak Ricardinho, któremu niskie temperatury sprawiały duże problemy. U pana jest chyba inaczej?Gram na Starym Kontynencie od 18 roku życia, więc tak naprawdę jestem już bardziej europejczykiem niż Brazylijczykiem. Wiadomo, że jak jest zimno to wolałbym zostać w łóżku i pić gorącą czekoladę. Muszę jednak iść na trening, więc zakładam rękawiczki, czapkę i nie ma wymówek. Zresztą teraz i tak nie jest źle, bo nie ma śniegu. Jeśli jednak będziecie mieli kiedykolwiek okazję jechać do Brazylii, zróbcie to. Pogoda jest o wiele lepsza.
Jaka była pańska pierwsza reakcja na śnieg?W Brazylii nigdy go nie ma, więc młodzi ludzie marzą o tym, by go zobaczyć i poczuć. Mają nadzieję, że będzie fajnie. Ja mam do tego trochę inny stosunek odkąd grałem w Austrii przy minus 20 stopniach Celsjusza.
Stracił pan początek sezonu przez kontuzję, której doznał jeszcze w poprzednich rozgrywkach. Powrót do formy wymagał trochę czasu, ale widać, że ostatnio jest pan bliżej optymalnej dyspozycji. Ile do niej jeszcze brakuje?Myślę, że jestem na dobrej drodze, ale do maksimum jeszcze brakuje. Zdarza się jeszcze, że czuję jeszcze ból w trakcie gry. Póki jednak będziemy wygrywać, to czy jestem przygotowany w stu czy w dziewięćdziesięciu procentach, zejdzie na drugi plan. Najważniejsze dla mnie i dla drużyny są zwycięstwa.
PAWEŁ STOLARSKI: NA BOISKU NIE MA PRZYJAŹNIW zeszłym sezonie dobrze pan współpracował z Rafałem Janickim. Ciężko było wam się znowu zgrać po pańskiej przerwie?Myślę, że rozumiemy się dobrze, ale gra w obronie nie opiera się tylko na mnie i na Rafale. Dobrą robotę wykonują pozostali zawodnicy:
Paweł Stolarski czy
Jakub Wawrzyniak, który asystował mi przy bramce ze Śląskiem. Nie ważne kto wchodzi w czyje miejsce, musimy pilnować, aby obrona grała pewnie, bo to od niej zaczyna się przepis na udany mecz.
Mija przeszło rok odkąd dołączył pan do Lechii. Jak ocenia pan ten czas? Zamierza pan zostać w Gdańsku dłużej czy rozgląda się za silniejszym klubem lub silniejszą ligą?Dobrze mi w Gdańsku, ale jeśli klub podejmie decyzję o sprzedaniu mnie, będę musiał to zaakceptować, bo jestem profesjonalistą. Nie wiem ile tu zostanę, ale mam kontrakt na dwa i pół roku i zamierzam go wypełnić. Nie myślę o tym żeby gdzieś się przenieść, chcę dawać z siebie wszystko dla tego klubu.
ROMAN KORYNT i ZDZISŁAW PUSZKARZ NAJPOPULARNIEJSZYMI PIŁKARZAMI NA 70-LECIE LECHIIZmiany kadrowe w Lechii są bardzo częste. Spodziewa się pan, że zimą dojdzie do kolejnej przebudowy? Jak ocenia pan swoją pozycję w zespole?Trudno powiedzieć. Nie wiemy kto może przyjść do zespołu, ani kto będzie trenerem. Wierzę jednak, że ja obronię swoją pozycję i będę regularnie grał przynajmniej do lata. Wydaje mi się, że będę przydatny w walce o zdecydowanie wyższe lokaty niż obecnie zajmujemy.
Typowanie wyników
LECHIA Gdańsk
Wisła Kraków
Jak typowano
| 54% |
221 typowań |
LECHIA Gdańsk |
|
| 27% |
106 typowań |
REMIS |
|
| 19% |
79 typowań |
Wisła Kraków |
|
Notował:
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
