Arka pokonała GKS Tychy w Jaworznie

Piłkarze Arki Gdynia wygrali w Jaworznie z GKS Tychy 2:1 (0:0). Choć już od pierwszej minuty podopieczni Dariusza Dźwigały praktycznie tłamsili rywali, prowadzenie objęli dopiero po zmianie stron, gdy celnym technicznym uderzeniem popisał się Bartosz Ława. Natomiast tuż przed końcem meczu pierwszy komplet punktów w tym sezonie w I lidze zapewnił żółto-niebieskim Antoni Łukasiewicz.

Bramki:
Kowalczyk 59 - Ława 47, Łukasiewicz 86

GKS: Igaz - Mączyński, Kożans, Masternak, Radzewicz - Szczęsny, Zganiacz (88 Ruskovsky), Dymowski (69 Otręba), Wodecki - Bukowiec (46 Bocian) - Kowalczyk

ARKA: Skowron - Kowalski, Marcjanik, Sobieraj, Warcholak - Ława, Łukasiewicz - Jagiełło (80 Calderon), Lech, Wojowski (90 Sulewski) - Abbott

Żółte kartka: Ruskovsky (GKS), Kowalski (Arka)



Gdynianie przyjechali do Jaworzna zdeterminowani, by zmazać plamę za porażkę w Pucharze Polski, z którego już w pierwszej rundzie wyrzucił ich III-ligowy Gryf Wejherowo. W tamtym spotkaniu trener Dariusz Dźwigała dał odpocząć Krzysztofowi Sobierajowi, Łukaszowi Kowalskiemu, Łukaszowi Skowronowi i Antoniemu Łukasiewiczowi. Na mecz z GKS Tychy wszyscy czterej wrócili do składu.

WOJOWSKI: PRZEPRASZAM ZA PORAŻKĘ W WEJHEROWIE

W stosunku do składu z ostatniego ligowego spotkania z Sandecją, które Arka zremisowała na własnym stadionie 1:1 (0:1), doszło natomiast do jednej zmiany. Na lewym skrzydle Antonio Calderona zastąpił Paweł Wojowski. 20-latek, który w meczu z Gryfem wybiegł na boisko z opaską kapitana, po spotkaniu w Wejherowie przepraszał kibiców za słabą postawę zespołu. Teraz po raz pierwszy w tym sezonie otrzymał szansę, by od pierwszych minut powalczyć o jak najkorzystniejszy wynik w lidze.

Podrażnione pucharową porażką Arka nie kazała długo czekać tyskim obrońcom na interwencję. Od pierwszego gwizdka żółto-niebiescy zdecydowanie rzucili się do ataków i już w 3. minucie spotkania mogli objąć prowadzenie. Po podaniu Bartosza Ławy w sytuacji sam na sam znalazł się Paweł Abbot, ale jego uderzenie obronił Marek Igaz.

Zepchnięci we własne pole karne tyszanie gorączkowo wybijali piłki ratując się przed szybką stratą bramki. Zagrożenie w szesnastce na chwilę oddalił niedawno zakontraktowany przez GKS Sergejs Kożans, znany trójmiejskim kibicom z występów w Lechii Gdańsk.

Chwilę później po raz kolejny przed szansą na zdobycie gola stanął Abbott i to dwukrotnie. Najpierw napastnik uderzył piłkę głową obok słupka, a chwilę później w kapitalny sposób w podobnej sytuacji interweniował Igaz. Trwający w najlepsze szturm Arki miał nadzieję udanie zakończyć jeszcze Grzegorz Lech, który dwukrotnie dochodził do sytuacji strzeleckich. W obu przypadkach strzelał jednak niecelnie.

Po 30 minutach tempo akcji gdynian nieco siadło. Dośrodkowaniami próbował uruchamiać kolegów aktywny Aleksander Jagiełło, a gdy to nie przynosiło skutku, sam zdecydował się na strzał z dystansu, z czym poradził sobie jednak Igaz. Tyszanie zagrozili bramce Skowrona dopiero przed przerwą, ale niecelnie uderzał Mateusz Bukowiec.

Akcja ta podziałała na nieskutecznych gdynian jak czerwona płachta na byka, ale najpierw tylko w boczną siatkę z ostrego kąta uderzał Kowalski, a chwilę później znakomitej okazji nie wykorzystał Wojowski. Skrzydłowy uderzał głową po dośrodkowaniu Ławy jednak trafił piłką prosto w obrońcę i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

Co nie udało się gdynianom w pierwszej części meczu, udało się zaraz po rozpoczęciu drugiej. Prowadzenie podopiecznym trenera Dźwigały dał Bartosz Ława, który technicznym strzałem z pola karnego posłał piłkę tuż przy samym słupku! Dla pomocnika to pierwszy gol od czasu powrotu do Arki po czterech sezonach występów w Pogoni Szczecin.

Moment później gdynianie byli bliscy pójścia za ciosem, gdy po akcji zainicjowanej przez Jagiełłę, Abbott znakomicie przerzucił piłkę do Wojowskiego. Skrzydłowy oddał strzał głową, ale był on zbyt słaby, by pokusić się o podwyższenie. A szkoda, bo sytuacja zemściła się błyskawicznie. Wprawdzie po dośrodkowaniu Marcina Wodeckiego strzał głową Roberta Dymowskiego świetnie obronił Skowron, ale chwilę później tyszanie doprowadzili do wyrównania. Szybka kontra gospodarzy zakończyła się podaniem Damiana Szczęsnego i celnym strzałem doświadczonego Macieja Kowalczyka z najbliższej odległości.

W 71. minucie po raz kolejny nieskutecznością "błysnął" Abbott, który otrzymał w polu karnym podanie od Wojowskiego i uderzył mocno, ale obok słupka. Arce udało się jednak ponownie objąć prowadzenie na niedługo przed końcem spotkania. Chwilę po tym jak po akcji Kowalskiego w poprzeczkę trafił Abbott, piłkę do bramki GKS-u wpakował Łukasiewicz. Gdyński pomocnik wykorzystał zamieszanie w szesnastce gospodarzy po dalekim wyrzucie z autu Warcholaka.