- 1 Lechia. "To ten moment" dla Ferandeza (18 opinii)
- 2 Arka współpracuje z SI. Chce budować (18 opinii)
- 3 Hiszpan może trafić do Arki. Jest jedno ale (22 opinie)
- 4 Tego jeszcze nie mieli. Na mecz samolotem (1 opinia)
- 5 Hokeiści potrzebują 6 mln na grę w THL (34 opinie)
- 6 Tydzień prawdy dla koszykarzy Arki (12 opinii)
Grała IV liga. Unia liczy na Jastrzębowskiego!
27 listopada 2001 (artykuł sprzed 22 lat)
Najnowszy artykuł o klubie Gedania 1922 Gdańsk
Gedania 1922 Gdańsk - Wikęd Luzino 1:1. Zwycięstwo wypuszczone z rąk w Sopocie
Aż dziesięć punktów przewagi uzyskała Cartusia na mecie rundy jesiennej. Chodzi oczywiście o przewagę nad Unią, najgroźniejszym konkurentem w walce o awans do III ligi.Chyba najwięksi kibice zespołu Andrzeja Busslera nie zakładali tak optymistycznego scenariusza na zimę. Przecież pięć kolejek wcześniej czuli oddech goniących tczewian, uboższych tylko o dwa "oczka". Sami wtedy wróżyliśmy Unii lepszy okres, bo czekali na nią potencjalnie słabsi rywale. Tymczasem remis z Kaszubami u siebie oraz porażki w Redzie i Gniewinie postawiły team Kazimierza Jaszczerskiego w trudnej - by nie napisać "pozbawionej wyjścia" - sytuacji. - Nie sądzę, aby nasz przeciwnik był w stanie jeszcze raz podjąć walkę - oznajmił Aleksander Cybulski, nestor Cartusii (jeśli drużyna awansuje, on w III lidze będzie obchodzić 40. urodziny!). - Mamy tak ułożony zespół, że możemy tę przewagę jeszcze powiększyć - twierdzi Jacek Grembocki, druga ostoja lidera.
Oj, żeby się nie zdziwili. I to za sprawą człowieka, który poprowadził ich na Juventus. Co prawda, to wciąż tylko pogłoska, ale o tym w Tczewie się mówi. Jerzy Jastrzębowski, który właśnie zrezygnował z posady szkoleniowca Sparty Brodnica, jest poważnym kandydatem do zluzowania Jaszczerskiego. Popularny "Jastrząb" znalazł się także na celowniku znacznie wyżej notowanego klubu, jednak już sama możliwość jego pracy w grodzie Sambora jest intrygująca, choćby z dwóch powodów. Po pierwsze - w 1994 roku to Jastrzębowski, będąc trenerem Pomezanii, awansował do II ligi kosztem Polonii prowadzonej przez... Busslera. Drugi wątek to wspólna praca Jastrzębowskiego ze Zbigniewem Zagórskim, ongiś kierownikiem malborskiego klubu, a obecnie doradcą w Unii.
- Jesteśmy rozczarowani wynikami zespołu - przyznał Marek Langowski, dyrektor Unii. - Strata do Cartusii jest za duża. Nie mniej bolesny jest fakt, że w Gniewinie graliśmy bez trzech podstawowych zawodników, Krotowskiego, Walkiewicza oraz Pleśniara. Co gorsza, cała trójka nie ma usprawiedliwienia. Czy będą zmiany? Dajcie nam czas i trochę spokoju do początku grudnia. Okazało się, że budowany z niemałym trudem zespół jest za słaby i trzeba zacząć budowę od nowa. W tej chwili pan Jaszczerski wciąż jest z nami i ma przeprowadzić okres roztrenowania.
Głównym wydarzeniem 18. kolejki nie były jednak potyczki liderów, a mecz w Gdyni, dokąd przyjechała Wisła. Potyczka bardzo ambitnych trenerów, Mirosława Zimnego (rocznik 1964) i Piotra Rzepki (1961), zapowiadała się arcyciekawie. Obie "jedenastki" grają ofensywnie i agresywnie. I rzeczywiście było to widowisko, które mogło cieszyć oczy, a także uszy. Albowiem słowne potyczki obu szkoleniowców - jeśli pamiętać o ich znajomości - brzmiały nieco zabawnie. Siła sugestii Zimnego jest już słynna na całą ligę, a hasło w kierunku kolegi po fachu "Gdzie ty grałeś, że oni tak kopią" z pewnością przejdzie do klasyki gatunku.
Chodzi o to, że tczewianie kończyli mecz w dziewiątkę. Najpierw Bartosz Langowski wyleciał z boiska za dwa faule w ciągu dwóch minut, a potem Michał Szczepiński srodze pożałował ostrego wślizgu. Mimo osłabienia 17-letni Jacek Nowicki zdobył w końcówce gola na 2:4. To był zresztą pokaz młodości. Zimny postawił między słupkami o rok starszego debiutanta, Macieja Wesołowskiego, a po raz pierwszy w podstawowym składzie pojawił 16-latek Wojciech Klemczyk. Na ostatni kwadrans wszedł też jego rówieśnik, Dawid Kaleta. Z kolei Rzepka o mały włos, zamiast grać jako libero, stanąłby w bramce. Piotr Klecha został bowiem okradziony i nie mógł przyjechać do Gdyni. Koniec końców bronił nowicjusz, Kamil Podlewski, dotąd golkiper nr 4 w Wiśle. Pojawili się też inni debiutanci, Piotr Malkowski i Radosław Banul, bo inaczej nie byłoby komu grać.
Dobrze mieć zdolną młodzież w klubie. Najlepiej o tym wiedzą w Lechii-Polonii, której rezerwy znowu się skompromitowały (1:8 z Kaszubami).
star.