• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak powinno wyglądać nowe Mevo? Felieton Tomasza Larczyńskiego

Tomasz Larczyński
9 listopada 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Rowery Mevo blokują miejsca parkingowe
Dr Tomasz Larczyński stawia pytanie: czym ma być rower miejski: uzupełnieniem transportu publicznego czy równoległym systemem pełnowymiarowej komunikacji miejskiej? Dr Tomasz Larczyński stawia pytanie: czym ma być rower miejski: uzupełnieniem transportu publicznego czy równoległym systemem pełnowymiarowej komunikacji miejskiej?

Rozdział pod nazwą "elektryczne Mevo" właśnie przeszedł do historii. Samorządom pozostała po nim część rowerów - zapewne nie wszystkie sprawne - oraz stojaki. Oprócz - koniecznych! - rozliczeń personalnych za nieudane wdrożenie systemu trzeba już teraz zacząć zastawiać się, co zrobić, aby być mądrymi chociaż po szkodzie. Będzie nowy przetarg i trochę czasu na dyskusję, bo wbrew hurraoptymizmowi OMGGS na szybkie odrodzenie systemu nie ma co liczyć - pisze Tomasz Larczyński z Lepszego Gdańska.



Zacznijmy od tego, że proces dochodzenia do nowego Mevo musi być, moim zdaniem, całkowicie przejrzysty, za otwartymi drzwiami. Jak bowiem odbyło się to poprzednio? Tragicznie, wszystkie decyzje podjęło wąskie grono urzędników, a następnie jeszcze się takim trybem chwaliło na stronie gdańskiego magistratu.

Jak przebiegały prace nad rowerem Mevo? Jak przebiegały prace nad rowerem Mevo?


dr Tomasz Larczyński dr Tomasz Larczyński
Popatrzmy na tę estetyczną infografikę uważnie: okazuje się, że jedynymi punktami poddanymi jakimkolwiek, choćby najbardziej ograniczonym, społecznym konsultacjom były rozmieszczenie stacji oraz nazwa już gotowego produktu. Tymczasem każdy inny element transportu w mieście jest konsultowany dogłębnie - gdy planowana jest nowa trasa do studium uwarunkowań, mieszkańcy i rady dzielnic zgłaszają opinie, czy ma tam powstać dwupasmowa jezdnia, czy może raczej tramwaj, a może kolej SKM itp. Te konsultacje w praktyce, zwłaszcza w Gdańsku, są bardzo niedoskonałe, ale są, tu zaś nie było nawet pozorów.

A przecież gdyby dopuszczono organizacje pozarządowe do prac nad Mevo, to najprawdopodobniej ktoś przed przetargiem zorientowałby się, że preferencja dla 100 proc. liczby rowerów elektrycznych i narzucony z góry bardzo niski abonament zwiastują duże kłopoty. Za ten brak zapłaciliśmy, jako podatnicy, kilka milionów złotych. To oczywiście nie może się powtórzyć i wytyczne dla nowego Mevo muszą być od początku opracowane w szerokiej debacie, toczonej także na Trojmiasto.pl. Nie chodzi o to, by społecznie pisać dokumentację przetargową, to muszą zrobić specjaliści, ale już kontrola nad nią musi być otwarta.

Rower uzupełnieniem czy konkurencją dla komunikacji?



Druga kwestia to fundamentalne podejście do tego, czym ma być rower miejski: uzupełnieniem transportu publicznego czy też równoległym systemem pełnowymiarowej komunikacji miejskiej?

To oczywiście rozstrzygnie się we wspomnianej debacie, jednak moim zdaniem naturalną drogą jest ta pierwsza. Jest to standardowe podejście do roweru miejskiego w dużych miastach i wiąże się z pojęciem tzw. "ostatniej mili", czyli drogi między domem lub celem podróży a przystankiem. Jeżeli ktoś mieszka od niego o parę minut marszu, to problemu nie ma, jednak bardzo wielu mieszkańców ma do pokonania albo więcej, albo też na ten przystanek podjeżdżają tylko rzadko kursujące autobusy - nie da się przecież doprowadzić tramwaju na 100 metrów od każdego domu w mieście.

Tu właśnie ujawnia swoją przewagę rower - może obsłużyć bardzo rozproszoną zabudowę i każdy możliwy kierunek podróży, jednak jeśli jest ona dłuższa, to zasadniczą jej część odbywa się kolejką czy tramwajem, które są (a przynajmniej powinny być) szybsze i łatwiej obsłużą wielkie liczby podróżnych.

Czyli tak: mieszkam na przedmieściach, więc jadę rowerem miejskim trzy kilometry do przystanku na linii PKM, z niego jadę kolejką np. do centrum i tam w razie potrzeby drugim rowerem miejskim pokonuję ostatni odcinek do pracy. Ten pierwszy odcinek mogę oczywiście pokonać własnym rowerem, ale ostatni już nie, i tu dostępny co kawałek rower miejski jest niezastąpiony.

Tymczasem Mevo w praktyce służyło do przejazdów znacznie dłuższych, często jako jedyny środek transportu na długi dystans (np. z Wrzeszcza do Gdyni). Jaki w tym problem? Otóż nawet nie jeden, a kilka.

Jedno z największych skupisk rowerów Mevo pod biurowcami w Oliwie. Jedno z największych skupisk rowerów Mevo pod biurowcami w Oliwie.
W praktyce bowiem rowery rano "zjeżdżały" do głównych centrów biurowych, zwłaszcza w Oliwie, i brakowało ich na peryferiach, gdzie może nie było tak wielu użytkowników, za to rowerów potrzebowali bardziej, nie mając alternatywy (poza samochodem rzecz jasna). Żeby temu zaradzić, serwis musiał rozwozić rowery przez całe miasto, co generowało ogromne koszty, a problemu nie rozwiązywało i tak.

Dodatkowe koszty to ładowanie akumulatorów, które rosły liniowo - dwa razy dłuższy dystans to dwa razy więcej pracy przy ładowaniu i wymianie. W ten sposób Mevo kanibalizowało istniejący transport publiczny, zamiast napędzać mu nowych pasażerów (zostawiających swoje samochody). Rodziło się też pytanie: jaki jest sens wydawania publicznych pieniędzy (do każdego przejazdu Mevo dopłacaliśmy), by najpierw użytkownik zjechał z Chełma do Oliwy, a potem bus odwoził "jego" rower na Chełm? To już nie prościej przewieźć samego człowieka busem (czy raczej: już istniejącym tramwajem)?

Po co wyważać otwarte drzwi?



Jak to rozwiązać? Na świecie praktykuje się darmowe minuty (w Polsce najczęściej 20), po przekroczeniu których następuje płatność, niewielka, ale przy regularnym korzystaniu znacznie przekraczająca koszt abonamentów Mevo. Czyli rower ma służyć właśnie do tego, by przez 20 minut dojechać do sprawnie działającej linii transportu zbiorowego. To sprawdzone rozwiązanie i nie ma powodu, byśmy z niego nie skorzystali.

Można jednak pójść o krok dalej i zintegrować taryfę transportu publicznego z taryfą nowego Mevo. Przykładowo: mamy dziś bilet przesiadkowy za 3,8 zł, który umożliwia jazdę przez godzinę tramwajami i autobusami. Może zatem w tę godzinę włączyć także jazdę rowerem? W tej sytuacji użytkownik przez godzinę mógłby wybrać różne środki transportu. Podobna integracja mogłaby dotyczyć biletów okresowych.

Ciekawego przykładu dostarcza Bawaria, a dokładniej Augsburg. Niemal tego samego dnia, którego u nas zbankrutowało Mevo, tam po rocznych testach wprowadzono dla wszystkich taryfę "mobilitäts-flatrate", co można tłumaczyć jako "ryczałt mobilności". Za 80 lub 110 euro miesięcznie można poruszać się transportem publicznym, rowerami miejskimi oraz nawet samochodami na minuty, przy czym tramwajami bez ograniczeń, a rowerami i samochodami z ograniczeniem czasowym (różnica między dwiema cenami to różny dostępny czas korzystania z samochodów na minuty). Dla rowerów miejskich przewidziano w tej taryfie 30 minut dziennie. To jest kierunek, w którym moglibyśmy pójść, oczywiście cena musiałaby być starannie dopasowana do naszych realiów, może w Trójmieście zamiast samochodów na minuty lepiej byłoby włączyć w taki ryczałt hulajnogi - wszystko jest lepsze od budowy kolejnego systemu niepowiązanego z niczym.

Po pół roku funkcjonowania systemu stacje znów są puste. Kiedy zapełnią się rowerami? Po pół roku funkcjonowania systemu stacje znów są puste. Kiedy zapełnią się rowerami?

Synergia między koleją a rowerem



Jest jednak jedno istotne "ale": taka hipotetyczna wspólna taryfa bezwzględnie musiałaby obejmować kolej aglomeracyjną (SKM i PolRegio), ponieważ największa synergia występuje właśnie między rowerem a kolejką - nawet średnio wytrenowany rowerzysta jest zwykle szybszy od autobusu w korkach, podczas gdy SKM nie pokona nikt (sprawdzić, czy nie Rafał Majka). To widać gołym okiem, gdy spojrzymy na zajętość parkingów dla rowerów - najbardziej zatłoczone to te kolejowe.

Tu wszakże wchodzimy w omawiany do znudzenia problem braku realnej wspólnej taryfy na transport publiczny w Trójmieście, tzn. nienakładkowej, oferującej bilet miesięczny na SKM i autobusy za 230 zł, ale na poziomie dzisiejszych miejskich biletów miesięcznych.

A jednak - problem Mevo ujawnia jeszcze inną bolączkę transportu w Trójmieście. Mamy w tej chwili cztery realne metropolitalne projekty komunikacyjne w Trójmieście: bilet metropolitalny, metropolitalną kartę płatniczą Fala, rower metropolitalny i kolejkę SKM. I każdym zarządza osobna organizacja, odpowiednio: MZKZG, spółka InnoBaltica, OMGGS i Urząd Marszałkowski.

Przy okazji może warto byłoby, by nowe Mevo wdrażał zespół ludzki pod nadzorem, już nawet nie kompetentnym, ale po prostu pod jakimkolwiek nadzorem. Warto bowiem rzucić okiem na skład zarządu OMGGS.

Jak widać, za wdrażanie projektu na dziesiątki milionów złotych odpowiadają urzędujący politycy samorządowi, z których wszyscy mają swoje pierwsze miejsca pracy gdzie indziej, czasem bardzo gdzie indziej (jak np. wójt Przywidza). Trudno oczekiwać, by prezes zarządu, czyli każdorazowy prezydent Gdańska, miał więcej czasu niż godzinę tygodniowo na tę wymagającą pracę. I tak właśnie było w praktyce - z dobiegających do nas sygnałów wynikało, że Mevo powstawało nawet nie tyle bez społecznej kontroli, co bez jakiejkolwiek kontroli w ogóle. Efekt znamy i ten powtórzyć się nie może.

Bezpośredni nadzór właścicielski zamiast grożenia procesami



W dalszym ciągu do rozważenia pozostaje też to, o czym wspominałem na wiosnę, czyli komunalizacja systemu, tj. obsługa nowego Mevo przez operatora będącego własnością samorządów. Tym bardziej dziś widzimy, czym kończy się zarządzanie kluczowym elementem transportu publicznego za pomocą reklamacji i grożenia procesami, zamiast bezpośredniego nadzoru właścicielskiego. Dla przypomnienia - system oparty o miejskiego wykonawcę mamy w Szczecinie; w Helsinkach operatorem jest z kolei miejskie przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej, które z założenia integruje rower z tramwajami, a najciekawszym dla nas przypadkiem pozostaje Madryt, który zdecydował się na czysto elektryczny system (BiciMAD) i prywatnego operatora w 2014 roku; dwa lata później tenże, no cóż za przykrość, zbankrutował. Brzmi znajomo? Stolica Hiszpanii w reakcji na to właśnie skomunalizowała cały system.

Wbrew pozorom wcale nie uważam, że rower miejski, a nawet rower jako taki, to fundament zrównoważonego transportu. Fundament to rozbudowa linii tramwajowych, autobusowych i promocja ruchu pieszego. Ale jednak chyba trochę wstyd, że drugim największym miastem Polski bez roweru miejskiego, po (byłej?) Rowerowej Stolicy Polski, są Kielce. Przy czym Kielce prawdopodobnie wdrożą swój rower miejski, zanim my reanimujemy Mevo. Oby tym razem skutecznie.

O autorze

autor

Tomasz Larczyński

wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku

Opinie (396) ponad 50 zablokowanych

  • tyle kasy władowanej (2)

    Tyle kasy władowanej w nieprzemyślany projekt. Ile jest takich projektów w Trójmieście i ile jest projektowanych takich projektów? Jak myślicie czyje pieniądze finansują te nieprzemyślane, niedopracowane, nierentowne projekty?

    • 15 6

    • Ile kasy? Wiesz?

      • 0 0

    • Z mojej i twojej

      To przecież są z naszych podatków. Zaraza.

      • 3 1

  • Mevo (7)

    Kto miał zarobić, to pewnie zarobił. Straciliśmy wszyscy. Dobrze by było, żeby odpowiedzialni za ten przekręt urzędnicy ponieśli karę czyli zwrot utraconych pieniędzy. Mevo to nieporozumienie. Gdańsk jest tak zbudowany, że zawsze będzie brak rowerów w jednym miejscu a nadmiar w drugim. I zawsze musiałby ktoś te rowery rozwozić samochodem. To nie jest problem braku rowerów! Zdecydowana większość użytkowników Mevo ma własny rower. Problem polega na niedostępności własnych rowerów!. Mamy swoje na półpiętrach w blokach, w piwnicach, w garażach. Wiszą nasze rowery na ścianach w pokojach, stoją na strychach i balkonach. I nie chce się nam ich stamtąd wyciągać po to, żeby pojechać do pracy. Bo po przyjeżdzie do pracy nie ma gdzie tego roweru postawić. W urzędzie też się go nie zaparkuje, bo parking jest tylko dla samochodów. Dlatego Mevo jakoś działało, ale to nie chodziło o sam rower, tylko o to, że stał pod domem i można go było zostawic przed biurem. Zwyczajnie trzeba przyznać, że boimy się złodziei i to dlatego jest jak jest. Zamiast kombinować o systemie rowerowym, trzeba opracować system zabezpieczenia tak, aby rowery mogły stać przed domem i przed sklepem, przed urzędem itp. I to tylko o to chodzi. Rowery mamy własne, ale rzeczywistość skrzeczy i z tym coś trzeba zrobić.

    • 43 11

    • Kluczowe jednak

      było w Mevo wspomaganie elektryczne. Tego nie ma każdy.

      • 0 0

    • 100% prawdy!!!!

      Absolutnie w punkt.

      • 2 0

    • A kto ma zapłacić za zabezpieczenie twojego roweru? (1)

      • 0 3

      • Ty. I tylko Ty. Ty zapłacisz za wszystko, bo widzę, że za twoją szkołę nie było komu płacić.

        • 1 0

    • (1)

      Jest w tym jakiś sens, ale dojeżdżając przez sporą część roku do pracy rowerem (własnym, zwożonym codziennie windą z ósmego piętra) widzę bardzo dużo rowerów prywatnych. Nie jest aż tak tragicznie z tą rzeczywistością.

      • 1 1

      • Skoro nie jest tak źle, to czemu targasz rower codziennie na ósme piętro? I czy w mieszkaniu to taka ozdoba? Ma facet 100% racji. W niedzielę czasami sobie pojezdzę rowerem, bo nie muszę go nigdzie zostawiać, ale w pracy nie mam takiej możliwości.

        • 3 0

    • Brawo! Jest dokładnie tak jak piszesz. Mamy w domu cztery rowery i czasmi korzystaliśmy z Mevo. A nasze stały w garażu. Z tych powodów o których napisałeś.

      • 6 1

  • Marudzenie! (7)

    Pokażcie mi drugą taka metropolię na świecie, która ma tak za***istą sieć stojaków rowerowych!

    Estetyczne, solidne, gęsto rozstawione, dobrze oznaczone. I to jest coś! A nie marudzienie jajogłowego. I to rudego.

    • 33 8

    • za 10 milionów to mozna w wielu miastach stojaki takie zrobic. (1)

      • 2 0

      • W Gdańsku

        Mamy gratis.

        • 0 0

    • szkoda że rowerów przy nich nie ma (1)

      bu ha ha

      • 1 0

      • A czy to wina Obszaru

        Że społeczeństwo nie dorosło do takich stojaków?

        • 1 0

    • Pospawane profile są najtańszym rozwiązaniem (1)

      I nawet w tym systemie można by pominąć bo i tak gps nie potrafił określić czy rower stoi przy tych rurach. Tak jak hulajnogi. Teraz zmiana systemu na inne rowery będzie wymagała zmiany stojaków.

      • 2 3

      • Jakiej zmiany?!!

        Ja się przykuję do tych istniejących, niech sobie nowe stawiają!

        • 5 0

    • Mevo RIP

      non omnis moriar

      taki powinien być napis na tych stojakach

      • 3 2

  • Nic nie zmieniajmy w modelu tego roweru! (9)

    Ludzie za takim modelem zagłosowali swoimi nogami i ilością wypożyczeń: po co to zmieniać? Zacznijmy od tego, że firma Next bike sama zaproponowala niską cenę za swoją usługę (co jest powodem tych kłopotów). Ale nie jest to firma krzak: oferuje rowery w wielu miastach. Należało przyjąć, że wie co robi. Jaki bylby krzyk - sluszny - gdyby odrzucić te oferte? Natomiast sama idea w 100 proc. była dobra. Np. to, że pod centrami biurowym było mnóstwo rowerow to bardzo dobrze. To znaczy, że ci ludzie dojeżdzali rowerami i przecież nimi potem na te swoje osiedla wracali. Nie widzę tu żadnego problemu. Cena musi być wyższa za abonamenty i tyle.

    • 47 23

    • Powód kłopotów...

      ...to narzucone, a nieuzgodnione terminy. Nie wyrobiła produkcja.

      I to jest w zasadzue jedyne źródło kłopotów i przyczyna fiaska. A co za tym stoi, to się nie dowiemy. Wiadomo, że elektryków nie będzie, dobrego projektu nie będzie, będzie drożej, no i wiadomo że "strata jest znikoma", choć w istocie mamy teraz praktycznie za pół darmo ponad 1000 rowerów i architekturę IT, czyli w zasadzie zysk (do którego to podmioty publiczne nie są uprawnione, ale co ja tam wiem). Kto miał zyskać, ten zyskał.

      • 0 0

    • Jak jedzie do pracy

      I wraca z pracy to dlaczego nie prywatnym rowerem

      • 3 0

    • a co w tej idei było dobre? (4)

      to ze rower był i tani. A reszta nie działała. Nie przewidzieli wymiany baterii raz dziennie w każdym rowerze bo tego się nie da fizycznie zrobić. Złe założenia. Rowery bez zasilania trzeba jakoś kontrolować więc w stacjach muszą być przypinane. A jak przypinane to część mogła by być ładowana. Jest jeszcze inny sposób na uratowanie Mewo w tym co pozostało. Każdy chętny na jazdę ma swoją baterię.

      • 9 4

      • Albo dogadać się z paroma firmami, np w oliwie (1)

        I u nich ładować akumulatory jak pracownicy w pracy. Zrobić kilka takich głównych punktów gdzie można rower naładować.
        Jeżeli np bateria poniżej 20 % to za odstawienie w takie miejsce roweru premia i już.

        • 0 0

        • ale z tych opłat to niema się czym dzielić

          dlatego hulajnogi są dużo droższe.

          • 1 0

      • (1)

        Idea była dobra, czyli ogólne założenie, pomysł.
        To, o czym Ty piszesz, to już są szczegóły techniczne.
        Dobra idea nie wyklucza się ze słabą realizacją.

        • 1 1

        • czyli tak jak z socjalizmem

          piękna idea, tylko w szczegółach bagno...

          • 4 0

    • cena też była ok

      • 1 0

    • Tak

      O ile? Bo jak w cenie komunikacji miejskiej to co to sens?

      • 2 1

  • (22)

    Żadne nowe Mevo. Żadnych dotowanych projektów. Chcesz jeździć rowerem to sobie go kup, dbaj, pilnuj, serwisuj. Wszystko, co jest dotowane skończy tak jak Mevo.

    • 204 117

    • (14)

      chcesz likwidować komunikacje miejską, drogi i parkingi publiczne?

      • 24 11

      • Ma racje, nie mieszaj tramwaju z rowerem (9)

        • 13 9

        • a czym to sie rozni? (3)

          • 2 2

          • Miasto bez roweru przetrwa, bez komunikacji miejskiej nie (2)

            • 5 1

            • W Ameryce (1)

              Miasta nie maja komunikacji miejskiej a ludzie mieszkaja w domkach=kapitalizm.
              W Eurozonie ludzie są w chowie klatkowym ale mają na maxa kosztowną komunikację publiczną =socjalizm

              • 0 0

              • w Ameryce

                musisz mieć samochód żeby dojechać gdziekolwiek. emisja CO2 i innych spalin jest na tragicznym poziomie. martwiejące miasta i rozpełzłe suburbia - to twoja Ameryka. nikt zdrowy psychicznie nie chciałby tego dla siebie.

                • 0 0

        • dlaczego nie? (4)

          kupując bilet okresowy mamy koszt ok 3zł za dobę jazdy, to dotacja tu jest kilka razy większa niż przy rowerze... a rower miał abonament 90-120 min a nie cała dobę

          • 9 2

          • (3)

            Placisz duzo wiecej na komunikacje publiczna niz koszt biletu okresowego. Placisz na komunikacje w podatkach. Komunikacja publiczna jest jednym z najdrozszych srodkow komunikacji. Taniej jest kupowac co roku 20 letniego grata i go zlomowac co roku niz placic na komunikacje publiczna. Niestety nawet jak nia nie jezdzisz to za nia placisz i to nie malo.

            • 7 2

            • dolicz jeszcze koszt budowy dróg (2)

              i infrastruktury związanej z indywudualnym ruchem samochodowym i wtedy porównaj...

              • 2 2

              • A autobus po czym się porusza (1)

                Cepie

                • 3 2

              • Jakby były tylko autobusy, to nie trzeba by budować wielopasmówek na miliony szrotów

                • 1 0

      • Widzisz różnicę pomiędzy transportem zbiorowym (1)

        .. a indywidualnym ?

        • 2 2

        • a ty widzisz

          że to jest współdzielone?

          • 1 0

      • (1)

        Gdyby był konsekwentny to powinien żądać likwidacji wodociągów, kanalizacji i sieci elektrycznej. Każdy powinien mieć własną studnię, szambo i generator prądu

        • 15 7

        • Głupia aluzja

          ale rozumiem, że chciałeś coś napisać

          • 5 3

    • chcesz jezdzic po drogach to sobie je kup ;) (1)

      • 10 3

      • Co za głupota - drogi należą do państwa,także nad autostradami pieczę powinno mieć państwo bo to dobro wspólne,co innego nieruchomości te posiadają właścicieli,ale nie sieci przesyłowe bo to wprowadza ferment społeczny.

        • 1 0

    • (4)

      oj, nie byłeś ty nigdy, bidaku, za granicą, oj nie!

      • 9 5

      • to nie on nie był, tylko zagranica nie była w Polsce

        • 0 3

      • (2)

        Tylko, że za granicą dba się o to, co publiczne, czyli wspólne.
        A tutaj było mnóstwo przykładów, jak ludzie żyjący w tym kraju traktują dobro wspólne.
        Nie tylko rowery, ale wszystko nowe, co nas otacza, najlepiej zniszczyć.

        • 12 5

        • każdego dnia uczysz tego swoje dzieci. Rzucą zabawke czy jedzenie, to ty podniesiesz, posprzątasz, dzięki temu rośnie pokolenie przekonane że może rzucić, a zawsze "niewidzialna ręka" posprząta.

          • 9 1

        • Dba? Pierwszy system rowerów miejskich w Paryżu wylądował w Sekwanie. hahaha

          • 14 3

  • To powinno byc prywatne i tyle. (8)

    • 105 40

    • prywatne już było

      i zadziałało tak jak widać.

      • 0 0

    • gdyby bylo w 100% prywatne nie byłoby rentowne (1)

      pomysl jest komunistyczny i slaby, mialo byc zasilane z naszych podatków i tyle

      • 2 2

      • Oczywiście

        Rowerowe utopie kończa się do tego antyekologicznie - mnóstwem zardzewiałego złomu na ulicach porzuconego gdzie popadnie

        • 0 1

    • mogło by być (2)

      jak by tu było ze cztery takie firmy jednocześnie

      a jak jest monopol, to niezależnie czy prywatne, czy komunalne, czy rządowe, efekt monopolu bez kontroli i bez konkurencji jest jaki jest

      autor artykułu ma duzo racji, ale nie 100%. bo hgw dlaczego zakłada konieczność monopolu? powinien w końcu pojechać na wycieczkę do Chin. w obecności kilkunastu swobodnie konkurujących, swobodnie upadających po bankructwach, bez dofinansowania, jakość bywa wyzsza niż np. Velib lub Bici, a cena niższa niż Mevo... tylko nikt nie pofruwa z garbem kamieni, żadna firma z Chin nie przetrwa tu wobec naszych obciążeń podatkowych... i łapówkowych....

      • 5 4

      • (1)

        No właśnie Chiny pokazały, że nie może być konkurencji na etapie działania. Skończyło się to upadłościami i tonami śmieci, z których utylizacją nie mogą sobie poradzić.

        • 4 5

        • A byłeś tam ostatnio, czy tak plumkasz na podstawie zdjęć z internetu?

          Hałdy rowerów owszem są, ale w porcie i na wysypiskach, te śmieci są sobie, a i tak na każdym rogu stoją rowery kilku firm i czekają aż zechcesz je wziąć. W Xiamen prywatnych rowerów prawie nie widziałem, czasem tylko monstrualne i egzotyczne elektrowspomagane rowery towarowe, a tak tylko sieciowe. Planty jednych firme nie przeszkadzają rosnąć innym firmom.

          A poziom zamożności w Xiamen ostatnio wyższy niż u nas, niewątpliwie! Tylko chinole mieszkają w bloczyskach, przy których falowce to maluchy. Samochodów tyle co u nas albo i więcej, podobnych marek, b. mało aut marek chińskich. Jak by nie ta ich "roweroza", Xiamen tkwiło by w korkach, mimo gęstego metra, a tak prawie nie stoi. To tam jest najdłuższa nadziemny (podwieszana) estakada dla rowerów, nie w Londynie.

          • 1 1

    • To jest wstyd dla włodaży tych wszystich miast za to, że udu*ili ten projekt ponieważ: (1)

      - owszem start spółki zaczął się od strat, co wcale nie znaczy, że całe przedsięwzięcie nie miało sensu. Większość biznesów rodzi się w problemach, a pierwszy czy drugi rok z bilansem ujemnym jest zjawiskiem dosyć powszechnym.
      - projekt upadł, ale założę się, że na wiosnę wystartuje nowa spółka i cały projekt ruszy na nowo pod inną nazwą, pieniądze z dotacji poszły, infrastruktura została już częściowo zbudowana. Pierwotna spółka została położona ze względu na brak porozumienia w kwestii długu, nowa spółka przejmie istniejące zasoby i biznes będzie się rozkręcał dalej. Ktoś już od dawna zacierał ręce na ten projekt i trzymał kciuki za ich plajtę.
      Wstyd polega na tym, że miasto jako organ publiczny, czyli komórka funkcjonująca z publicznych pieniędzy nie wsparła projektu który raz, że jest społecznie bardzo przydatny, dwa uwaliła firmę która mogła się z tego dołka wyciągnąć. Założę się, że "Mevo" będzie kontynuowane tylko, że przez innego operatora, pytanie czyj to będzie królik?

      • 9 3

      • adQ

        ale jestes pewny, że piszesz o Mevo, a nie o OLT-Express?

        M

        • 2 6

  • No tak, bez doktoratu to nikt by tego nie wymyślił. (4)

    Powielony regulamin istniejących sieci rowerowych w Polsce i na świecie.

    • 89 21

    • no ludzie od mevo nie wymyślili (1)

      • 4 0

      • większość rozwiązań ma swoje plusy i minusy

        "rowery rano "zjeżdżały" do głównych centrów biurowych, zwłaszcza w Oliwie, i brakowało ich na peryferiach, gdzie może nie było tak wielu użytkowników, za to rowerów potrzebowali bardziej" - co za bzdura. Rowery traiały tam gdzie ludzie chcieli jechać. Rozumiem, że Pan Larczyński jest z peryferii i uważa, że jego potrzeby są ważniejsze. Zresztą wtedy rowery "zjeżdżałyby" do głównych ciągów komunikacyjnych i brakowałyby ich na peryferiach.

        • 0 0

    • no tak (1)

      czep się gościa że jest wykształcony :)

      • 0 1

      • jakby był wykształcony to by miał dobrze płatną pracę i w rzyci jakies rowerki, partie razem itp

        • 2 4

  • (4)

    Pan doktor twierdzi, że podczas wdrażania MEVO nie dopuszczono strony społecznej? A kto pisał studium koncepcyjne? Ano pan Roger Jackowski, rowerowy aktywista

    • 29 1

    • A wiesz że to studium trafiło do kosza? (1)

      • 0 1

      • Nie tyle trafiło do kosza, ile posłużyło za wygodną "podkładkę" dla radosnej twórczości urzędników.

        Bo we wdrożonych rozwiązaniach niemal nic ze studium koncepcyjnego nie zostało, nieprawdaż?

        • 0 0

    • który teraz twierdzi, ze od początku wróżył projektowi porażkę (1)

      • 10 0

      • Pytanie, co było w studium, a co przygotowali politycy/urzednicy?

        • 3 0

  • O ile jeszcze parę lat temu rowery były środkiem do rekreacji, a nie środkiem transportu, o tyle nie było (22)

    tylu problemów z rowerzystami i ich brakiem wiedzy z zakresu przepisów ruchu drogowego. W obecnych czasach Mevo i innych rowerowych inicjatyw, widzę pilną konieczność powrotu do wydawania kart rowerowych, popartych egzaminem ze znajomości przepisów ruchu drogowego.

    • 272 60

    • Karta rowerowa

      Obecnie we wszystkich szkołach podstawowych dzieci zdają egzamin na kartę rowerową. Miasto Gdańsk uruchomiło już taki program. Do tego przy szkołach są tworzone miasteczka rowerowe. Tak jest min. w Osowie.

      • 0 0

    • Znajomość przepisów nie oznacza kultury jazdy (1)

      Niestety nie idzie to w parze. Kierowcy samochodów są po egzaminach, prawo jazdy mają - a jak jeżdżą???

      • 3 1

      • Kierowcy są po kursie jak mają zdać egzamin a nie jak mają jeździć poprawnie większość nowych kierowców potrzebuje kilku lat aby nauczyć się jeździć poprawnie, a większość tych co nazywasz kierowcami to są tylko posiadaczami prawka

        • 0 0

    • jaki jest problem z rowerzystami niby? (1)

      40tys wypadkow rocznie nie powodują rowerzyści, a..... "doskonale" znajacy przepisy, popartymi egzaminami kierowcy.

      • 22 15

      • Problem jest u źródła. Jak idziesz na kurs na prawko to nie uczą Cię jak masz jeździć poprawnie tylko jak masz zdać egzamin, później taki nowicjusz który zdał prawko sądzi że jest najlepszym kierowca na świecie a prawda jest taka że zna tylko przepisy które musi znać na egzamini innych już nie zna, dodatkowo taki kierowca po kursie nie posiada żadnych umiejętności prowadzenia auta, bo do przodu każdy głupi i bez uprawnień potrafi pojechać, nie wie jak ma się zachować jak wpadnie w poślizg, idzie zima i znowu się zacznie płacz słabych kierowców że spadło 3cm śniegu i gdzie sa pługi i piaskarki

        • 2 2

    • Niestety bardzo wielu cyklistów uważa, że rower to pojazd (3)

      uprzywilejowany i ma pierwszeństwo. Jadę ostatnio dwupasmówką wyraźnie oznaczoną znakiem D1 a tu nagle wjeżdża na skrzyżowanie (z drogą rowerową) dziewczyna, na pełnej prędkości, nawet się nie rozglądając!
      Przydałaby się jakaś akcja edukacyjna, nad kierowcami to każdy się rozczula, "zwolnij, śmierć jeździ szybko" - a kiedy dla cyklistów?

      • 26 21

      • co znaczy leming rower na pełnej predkosci ?Jakim dzbanem trzeba byc by sie tak głupotą chwalic.

        • 2 2

      • (1)

        Tzn. jedzie z pierwszeństwem droga rowerowa i nie ustąpiła pierwszeństwa samochodowi który nie miał pierwszeństwa?

        • 13 8

        • Ktoś ma problem z rozumieniem tekstu

          Wyraźnie napisał, ze on miał pierwszeństwo, choć faktycznie nazywanie znaków ich oznaczeniami to forma zboczenia...

          • 7 6

    • (2)

      Tak jakby kierowcy samochodów umieli jezdzic, parkowac i znali przepisy...
      No chyba, ze zwykle spotykam takich bez prawa jazdy.

      • 37 15

      • niestety 70% kierowców to roszczeniowe dzbany, widza tylko czubek własnego nosa, parkują (1)

        wszędzie "bo się należy" itp

        • 24 8

        • dokladnie

          • 2 2

    • U kierowcow egzaminy i kursy nic nie daja to co dadza u rowerzysrow?

      • 2 0

    • a ja widzę konieczność edukacji krzykaczy internetowych (2)

      sprawstwo wypadków i kolizji wg danych policji: zdarzenia samochód vs rower - 61% sprawstwa kierowców, 39% sprawstwa rowerzystów. zdarzenia samochód - pieszy - 90% sprawstwa kierowca, 10% sprawstwa pieszy.

      drodzy krzykacze, zacznijcie wysyłać na kursy kierowców. tak, dobrze usłyszeliście. Problemy w ruchu drogowym to my mamy w Polsce z KIE-ROW-CA-MI.

      • 33 12

      • Oprócz wypadków są jeszcze sytuacje, (1)

        gdy do wypadku nie doszło dzięki reakcj kierowcy a także sytuacje w których polucja uznała sprawstwo pieszego/rowerzysty za nieistotne (a w dodatku uciekł, wiec idziemy po najmniejszej linii oporu). Przykład: pieszy wlazł prosto pod koła w miejscu niedozwolonym, kierowca hamuje awaryjnie, kolejny za nim wjeżdża w niego. policja uzna za winnego tego, który nie wyhamował. I zanim napiszesz, ze maja racje spróbuj na torze takiego manewru. Nie da się nie trzymając olbrzymich odległości przy pełnym hamowaniu awaryjnym...

        • 6 3

        • on nie ma prawa jazdy

          • 2 0

    • właśnie, za dużo tego się narobilo

      • 1 1

    • La la la

      Wpisywanie bzdur

      • 3 2

    • (1)

      Z przepisami jest tak, że wprowadzić się da, tylko infrastruktury nikt latami do przepisów nie jest w stanie dostosować. Teraz pracują nad przepisami do UTO, i jest taki zamiar żeby nakazac jazdę hulajnogom elektrycznym na ulicach, gdzie jest ograniczenie do 30km/h. Szkoda tylko, ze w Gdańsku często są to drogi wybrukowane... no ale skoro ktoś tak wymyślił.
      Z przepisami dotyczącymi rowerów jest podobnie, np. przejazd przez przejście dla pieszych - nie ma przejazdu, przejście ze światłami i w czym problem, ze rowerzysta przejedzie? Podobnie jak nie ma świateł, dlaczego nie wystarczyłby obowiązek zatrzymania się przed przejściem (dla bezpieczeństwa) i możliwość przejazdu? Bo nie...

      • 23 0

      • zgoda w 100%

        • 9 1

    • ja widzę taką potrzebę przede wszystkim wśród kierowców. I jakieś zadania z porównywania cyferek ze znaków z tymi z prędkościomierzami w kabinie.

      Aha, powinny być kaski rajdowe dla każdego. Nawet nie zdajecie sobie sprawę z tego, ile osób ginie w wypadkach samochodowych od uderzenia głową w kabinę lub szybko przemieszczających się przedmiotów...

      • 18 4

    • a nie prościej wyjechać do Północnej Korei, zamiast robić z Polski - Koreę?

      • 22 31

  • Jak rozumiem (1)

    Nikt, za wywalenie w błoto 9 000 000 zł podatnika, nie beknie ??????

    • 7 0

    • Tu się żyje!

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane