Janusz Kupcewicz obserwował mecz Jagiellonia - Arka z trybun stadionu przy ul. Jurowieckiej. Jako że przyłożył on rękę do zmiany oblicza żółto-niebieskich, byliśmy ciekawi, jak ocenia ich postawę w premierze wiosny.- Z pewnością wyżej od dziennikarza "PS", który grę Wilka, Stencla i Bajery ocenił na trzy w skali 1-10 - powiedział konsultant do spraw sportowych w Arce.
- Może reporter ocenił - zgodnie zresztą z waszymi odczuciami - że Arka mogła wygrać i fatalnie zaprzepaściła taką szansę?- Mogliśmy wygrać. Rzadko się zdarza, abyśmy mieli na wyjeździe dwie tak znakomite okazje, jak w drugiej połowie. Mimo to jestem zadowolony z postawy zespołu.
- Czy, widząc nieporadność przeciwnika, nie należało dokonać przegrupowania i zaatakować? Jesienią arkowcy narzekali na pechowe remisy we Wrocławiu i Polkowicach.- To rola szkoleniowca, ale chcę powiedzieć, że w tym spotkaniu zrobiłbym wszystko tak, jak Marek Kusto, łącznie ze zmianami. Mnie bardziej brakuje dwóch punktów, które straciliśmy u siebie z Myszkowem. Przyznam jednak, że remis w Białymstoku nie zmienił naszego położenia. I tak musimy wygrać z Polkowicami. Zresztą jak każdy mecz u siebie do końca sezonu. Wierzę, że tak będzie, ponieważ wierzę w nowy zespół. Codziennie obserwuję go na treningach. Widzę, że Marek przekonał drużynę do siebie. Nowi piłkarze wiedzą, z jaką myślą sprowadziliśmy ich do Gdyni. Tutaj musi zostać II liga. Inaczej będzie kiszka.
- Też tak myślimy, ale na razie chcielibyśmy wiedzieć, jak Arka gra. Czy operującego w środku pola Wilka można zestawić z Twardygroszem?- Nie, bo to różni gracze. Robert potrafi rozegrać piłkę, rozejrzeć się, zwolnić, uspokoić grę. Na razie nie jest liderem i w tej dziedzinie wciąż mamy wakat. Podobnie, jak nie ma człowieka, który potrafiłby zagrozić rywalowi uderzeniami z dystansu. Jedynie Ulanowski ma taką odwagę.
- Stałe fragmenty?- Podobało mi się, jak chłopacy rozgrywali rzuty wolne z dala od bramki przeciwnika, układ podań od nogi do nogi, do środka, na skrzydło... Na szczegółowe opracowanie rzutów wolnych z przed pola karnego do tej pory nie było warunków. Przypomnijmy sobie, gdzie zespół musiał trenować. A rzuty rożne bili Radoń, Ulanowski bądź Smarzyński.
- Był pan orędownikiem Szyszki...- Powiedziałbym, że znałem go dobrze z młodzieżówki. To dobry bramkarz. Jedyne, czego mu brakuje, to pewność siebie.
- Zaskoczyły pana wyniki konkurencji?
- Najbardziej wygrana Włókniarza w Nowym Dworze, ale częstych porażek Świtu w rundzie wiosennej chyba należało się spodziewać.