• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trener Lechii o meczu z Juventusem

Jerzy Jastrzębowski
28 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Lechia Gdańsk

Lechia - Juventus trzydzieści lat później.

Zebraliśmy wspomnienia osób, które pamiętają słynny mecz sprzed 30 lat.



"Gdybyśmy przy prowadzeniu 2:1 cofnęli się, zamurowali własną bramkę - to może udałoby się w Gdańsku zremisować z Juventusem Turyn. Ale to nie leżało w naszej naturze. Nie mogłem chłopakom odbierać radości gry, bo my wtedy zawsze chcieliśmy grać ofensywnie. Dlatego z żalem obserwuje pojawiające się obecnie głosy, które próbują umniejszyć nasze sukcesy z początku lat 80-tych. To krzywdzące szczególnie dla ludzi, którzy te wyniki współtworzyli. Nas wówczas nie interesowała ani polityka, ani pozaboiskowe układy" - mówi nam Jerzy Jastrzębowski, trener Lechii, która dokładnie 30 lat temu pod jego wodzą, na stadionie przy ul. Traugutta, w ramach Pucharu Zdobywców Pucharów przegrana z wielokrotnym mistrzem Włoch 2:3.



SPRAWDŹ, DLACZEGO MECZ LECHIA - JUVENTUS MÓGŁ SIĘ NIE ODBYĆ?!

Gdzie oglądałeś(aś) mecz Lechia - Juventus?

Gdy nadchodzi wrzesień - to nawet mimowolnie co roku - wracam pamięcią do meczów z Juventusem Turyn. Ze względu sportowego były to bowiem największe wydarzenia mojego życia. Ale był przecież także aspekt duchowy, podczas pobytu we Włoszech na audiencji przyjął nas papież Jan Paweł II.

Z perspektywy czasu żałuję, że wówczas nie przywiązywaliśmy wagi do gromadzenia pamiątek. Został mi tylko różaniec otrzymany od papieża. Były jeszcze gazety włoskie ze sprawozdaniami po naszym występie w Turynie, ale przekazałem je do Muzeum Lechii. Nie wiem, co się stało z piłką, którą rozgrywaliśmy mecz w Gdańsku. Piłkarze na koszulki na pewno wymieniali się z zawodnikami z Juventusu.

Życie porozrzucało chłopaków po wielu zakątkach nie tylko Polski. Jurek Kruszczyński mieszka w Szwecji, Zbyszek Kowalski w Niemczech, Maciek Kamiński we Francji, Darek WójtowiczJacek Grembocki są ligowymi trenerami... Ciężko było tak zgrać terminy, aby wszystkich zgromadzić w jednym miejscu z okazji jakieś rocznicy. Właściwie odbył się tylko jeden taki mecz wspomnień na 28. rocznicę.

Z perspektywy ostatnich lat z żalem patrzę na pojawiające się głosy, które szukają pozaboiskowych sensacji i próbują pomniejszać sukcesy Lechii początku lat 80-tych. Oczywiście dużo więcej jest tych pozytywnych. Jednak boli, że kwestionowana jest sportowa droga do Pucharu Polski. Jeśli "załatwiliśmy" sobie to trofeum, to pewnie też z UEFA się dogadaliśmy, aby przydzieliła nam Juventus?!

To smutne i bolesne, gdyż próbuje się uderzyć w wyniki bardzo młodych ludzi, którymi wtedy byliśmy. Piłkarze w większości wchodzili dopiero w dorosły futbol, a i ja wraz z Józiem Gładyszem na trenerskiej ławce byliśmy dopiero 30-latkami.

Nas wtedy nie interesowała ani polityka, ani pozaboiskowe układy. Chcieliśmy grać, wygrywać i cieszyć się piłką nożną. Późniejsze kariery: Grembockiego, Wójtowicza czy Kruszczyńskiego są dowodem na to, że nie marnowaliśmy czasu na treningach.

Trudno przenosić to co było 30 lat na obecne standardy futbolu. Jednak myślę, że co najmniej z czterech piłkarzy z tamtej Lechii z powodzeniem mogłoby być silnymi punktami obecnej drużyny ligowej.

Lech Kulwicki miał cechy i aktualnie pożądane u stoperów: dobry przegląd pola, umiejętność ustawienia się i wyprowadzenia piłki.

Wójtowicz miał zmysł do rozgrywania, potrafił w drugiej linii zdobyć się na niekonwencjonalne zagrania.

Grembocki był ogromnym talentem, niesłychanie mocny od strony mentalnej, u mnie grał jako prawy pomocnik, a potem, także w reprezentacji Polski spełnił się jako prawy obrońca.

Wreszcie Kruszczyński. Nie tylko był napastnikiem, którego piłka szukała w polu karnym, ale jak już go znalazła, to "Kruchy" jeszcze wiedział co z nią należy zrobić, jak skierować ją do siatki.

Jednak wtedy, choć zdawaliśmy sobie sprawę jak utalentowanych chłopaków mamy, staraliśmy się tonować nastroje, sprawić, aby po meczach z Juventusem szybko zeszli na ziemię. Nie mogli uwierzyć, że są mocni, aby nie osiedli na laurach i przez następne miesiące nie odcinali kuponów od tych meczów.

Powiedzieliśmy sobie: "To już historia". Życie biegło bowiem szybko i czekały nas przede wszystkim wyzwania na krajowym podwórku. W 1983 roku, w Pucharze Zdobywców Pucharów grała przecież II-ligowa Lechia. Naszym głównym celem było zdobycie awansu do ekstraklasy i na koniec sezonu to właśnie nam się udało.

Złośliwi mówią: "Juventus was zlekceważył, w rewanżu wystawił rezerwowy skład, dlatego uniknęliśmy pogromów" A ja mówię: "Daj Boże każdemu taki drugi skład". Przecież w Gdańsku grali mistrzowie świata na czele z Rossim, a ponadto Boniek i Platini!

O tym, że Juventus nas nie zlekceważył świadczy wynik z Turynu, bo przecież nie strzela się siedmiu goli na wstecznym biegu. Także w Gdańsku włoska drużyna nie mogła przegrać, bo mecz bezpośrednio transmitowała ich narodowa telewizja. Co to by było, gdyby taka drużyna doznała porażki z II-ligowcem z Polski?

Gdybyśmy przy prowadzeniu 2:1 cofnęli się, zamurowali własną bramkę to może udałoby się w Gdańsku zremisować. Ale to nie leżało w naszej naturze. Nie mogłem chłopakom odbierać radości gry, bo my wtedy zawsze chcieliśmy grać ofensywnie. I chyba dlatego ten mecz, choć przegrany - wspomina się do dzisiaj. Nie graliśmy o jak najniższą przegraną, a wyszliśmy na boisko, aby wygrać!

Szczerze mówiąc po meczu w Turynie było pewne zwątpienie. "Przegraliśmy 0:7, ludzie pomyślą, że to wstyd" - tak rozmawialiśmy między sobą. Jednak te obawy prysły już na lotnisku w Gdańsku. Ludzie przyszli nas witać entuzjastycznie, mimo że doznaliśmy porażki. Poczuliśmy, że dostaliśmy rozgrzeszenie, mamy znów białą kartkę w tej rywalizacji. To właśnie ci ludzie natchnęli nas znów do walki, pokazali nam, czego oczekują od nas w Gdańsku.

Wówczas dotarło też do nas to, że staliśmy się w pewnym stopniu oknem na świat. Tym bardziej poczuliśmy na sobie bagaż odpowiedzialności i oczekiwań. Wtedy naprawdę było niewiele rzeczy, którymi można było się szczycić.

Do meczu rewanżowego z Juventusem nie było nadzwyczajnych przygotowań. Trzy dni przed spotkaniem pojechaliśmy do Starogardu Gdańskiego, gdzie wówczas przygotowywaliśmy się także do spotkań ligowych. Zgodnie ze zwyczajem na stadion na Traugutta wróciliśmy 1,5 godziny przed meczem.

Gdy wyszliśmy na boisko, gdy zobaczyliśmy ten tłum ludzi, stadion wypełniony po brzegi, nic już nie trzeba było mówić. Na odprawie przedmeczowej wraz z Józiem Gładyszem staraliśmy się tonować nawet nastroje, aby chłopacy się nie "spalili", bo byli tak nabuzowani.

Ten tłum ludzi sprawił, że miało znaczenie tylko tu i teraz. Nie liczyło się to, że przegraliśmy 0:7 w Turynie i na awans nie mamy żadnych szans. Chcieliśmy pokazać na co nas stać, wygrać, a nie jak najmniej przegrać. Nie miało znaczenia, kto był po drugiej stronie boiska. Żadne gwiazdy przy takiej publiczności nie były nam straszne...

PIERWSZA RUNDA PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW
14.09.1983, godzina 20:30, Stadio Comunale
JUVENTUS TURYN - LECHIA GDAŃSK 7:0 (4:0)
Bramki:
Domenico Penzo 24, 28, 60, 67, Michel Platini 18, 26, Paolo Rossi 75

JUVENTUS: Tacconi - Gentile, Scirea, Brio, Cabrini (30 Caricola), Tardelli, Bonini, Boniek, Platini (60 Lirioli), Rossi, Penzo

LECHIA: Fajfer - Kowalski, Kulwicki, Salach, Cybulski (70 Marchel), Grembocki (73 Józefowicz), Kowalczyk, Kamiński, Kruszczyński, Wójtowicz, Polak (50 Górski).

Sędzia: Nazare (Portugalia). Żółta kartka: Kowalski (Lechia). Widzów: Widzów: 40.000

28.09.1983, godzina 15:30, stadion przy ul. Traugutta
LECHIA GDAŃSK - JUVENTUS TURYN 2:3 (0:1)
Bramki:
Marek Kowalczyk 51, Jerzy Kruszczyński 63 (karny) - Beniamino Vignola 18, Roberto Tavola 77, Zbigniew Boniek 83

LECHIA: Fajfer - Kowalski, Kulwicki, Salach, Malcher, Grembocki, Wójtowicz, Kamiński (86 Józefowicz), Kowalczyk, Polak (65 Raczyński), Kruszczyński

JUVENTUS: Tacconi - Caricola, Brio, Scirea, Cabrini (55 Tavola), Bonini, Prandelli (68 Platini), Vignola, Boniek, Rossi, Penzo

Sędzia: Keith Stuart-Hacket (Anglia), Widzów: 30.000
Jerzy Jastrzębowski

Osoba

Jerzy Jastrzębowski

Jerzy Jastrzębowski

Urodzony 14 stycznia 1951 roku w Gdańsku.

Piłkarz Lechii w latach 1967-74, grający na pozycji pomocnika. Następnie trener. Pierwszą drużynę Lechii prowadził aż trzykrotnie w latach: 1982-84, 1999-2000 (jako Lechię/Polonię) oraz 2003-04.

Największy sukces odniósł podczas pierwszej kadencji. W 1983 roku doprowadził gdańską drużynę do zdobycia Pucharu Polski oraz meczów w Pucharze Zdobywców Pucharów z Juventusem Turyn, a w 1984 roku wprowadził biało-zielonych do ekstraklasy. W ostatniej kadencji przy Traugutta dołożył swoją cegiełkę do marszu klubu z A klasy do ekstraklasy. Potem prowadził jeszcze oldbojów Lechii, m.in. w meczach Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim.

Ponadto był trenerem w następujących klubach: Gryfie Słupsk, Igloopolu Dębica, Arce Gdynia, Miedzi Legnica, Pegrotourze Dębica, Pomezanii Malbork, Polonia Gdańsk, Pomezanii, Jezioraku Iława, Sparcie Brodnica, Unii Tczew, Sparcie, Jezioraku, Bałtyku Gdynia, Orle Trąbki Wielkie, Kaszubii Kościerzyna, Cartusii, Gryfie Tczew, Stolemie Gniewino i Powiślu Dzierzgoń.

Kluby sportowe

Opinie (61) ponad 10 zablokowanych

  • Grembocki trener ligowy..... Kiełpino ?

    • 1 0

  • To teraz nieosiągalne.

    Polska piłka nożna w latach 80 liczyła się w Europie, była to czołówka klasyfikacji FIFA, a teraz???????

    • 4 0

  • 30 lat (1)

    Kiedy Lechia przegrywała 7 do 0 ,Lech przegrał ,bodajże z Atletico Bilbao 5 do 0,a był mistrzem Polski.Pamiętacie mecz Lechia Lech ?Lechia wygrała 1 zero.To był mecz mistrza Polski ze zdobywcą Pucharu Polski.

    • 3 0

    • bramka Kruszczynskiego

      • 1 0

  • to była korupcja...............

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najbliższy mecz Lechii

Polonia Warszawa
95% LECHIA Gdańsk
3% REMIS
2% Polonia Warszawa

Najlepiej oceniani

Najlepiej typujący wyniki Lechii

Imię i nazwisko Typ. Pkt. Skuteczność
1 Łukasz Gawlik 29 62 58.6%
2 Piotr Matusiak 29 61 65.5%
3 Mariusz Kamiński 29 59 62.1%
4 Karol Zubel 29 59 55.2%
5 Mirosław P. 29 58 65.5%

Tabela

Piłka nożna - I liga
Drużyny M Z R P Bilans Pkt.
1 Lechia Gdańsk 28 17 5 6 47:22 56
2 Arka Gdynia 28 16 7 5 47:27 55
3 GKS Tychy 29 15 3 11 38:34 48
4 GKS Katowice 28 13 7 8 49:30 46
5 Wisła Kraków 29 12 10 7 53:36 46
6 Górnik Łęczna 28 11 12 5 30:25 45
7 Motor Lublin 28 13 6 9 38:35 45
8 Odra Opole 28 12 7 9 35:28 43
9 Wisła Płock 28 11 9 8 39:38 42
10 Miedź Legnica 28 10 11 7 37:28 41
11 Stal Rzeszów 29 11 6 12 41:45 39
12 Chrobry Głogów 28 9 6 13 29:44 33
13 Znicz Pruszków 28 9 4 15 24:36 31
14 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 28 7 10 11 42:44 31
15 Polonia Warszawa 28 7 9 12 35:41 30
16 Resovia 29 8 5 16 32:51 29
17 Podbeskidzie Bielsko-Biała 29 4 10 15 23:47 22
18 Zagłębie Sosnowiec 29 2 9 18 19:47 15
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z pozycji 3-6 zagrają w dwustopniowych barażach o jeszcze jedno miejsce premiowane awansem.
Natomiast trzy najsłabsze drużyny zostaną zdegradowane do II ligi.

Wyniki 29 kolejki

  • LECHIA GDAŃSK - Polonia Warszawa (środa, godz. 20:30)
  • Znicz Pruszków - ARKA GDYNIA (środa, godz. 18)
  • Zagłębie Sosnowiec - Stal Rzeszów 0:1 (0:1)
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Tychy 0:2 (0:1)
  • Resovia - Wisła Kraków 1:1 (0:0)
  • środa
  • Wisła Płock - Miedź Legnica
  • czwartek
  • Motor Lublin - Chrobry Głogów
  • Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Odra Opole
  • GKS Katowice - Górnik Łęczna

Ostatnie wyniki Lechii

Górnik Łęczna
20 kwietnia 2024, godz. 17:30
14% Górnik Łęczna
26% REMIS
60% LECHIA Gdańsk
Bruk-Bet Termalica Nieciecza
92% LECHIA Gdańsk
3% REMIS
5% Bruk-Bet Termalica Nieciecza

Relacje LIVE

Najczęściej czytane