- 1 Lechia: Próba destabilizacji klubu (14 opinii) LIVE!
- 2 Derby mają być 19.05 z kibicami gości (148 opinii)
- 3 Kuciak z trybun Lechii do bramki mistrza (56 opinii)
- 4 Piąte zwycięstwo z rzędu piłkarzy ręcznych (8 opinii)
- 5 ZZ potrzebne żużlowcom już w 2. kolejce? (74 opinie)
- 6 Pierwsze derby Trójmiasta w tym roku (2 opinie)
Joseph McNaull - ''zobaczymy kto jest lepszy!''.
27 listopada 2001 (artykuł sprzed 22 lat)
Joseph McNaull jest jedynym koszykarzem Prokomu Trefl Sopot grającym w meczach eliminacyjnych reprezentacji do finałów mistrzostw Europy w Szwecji. Jak na razie robi to znakomcie. Biało-czerwoni mają za sobą zwycięskie pojedynki z Łotwą i Estonią.
- Za wami wymarzona wręcz inauguracja eliminacji.
- Jest nieźle, chociaż, by zrealizować plan, musimy wygrać jeszcze z Węgrami. To nie będzie łatwe, ale wcześniejsze pojedynki już nas odpowiednio rozbudziły.
- Łotwa i Estonia to bardzo niewygodni rywale. Który z tych zespołów postawił wam trudniejsze warunki?
- Zdecydowanie Estończycy. Nie chcieli się od nas odczepić przez cały mecz. Jest takie przysłowie, które idealnie oddaje ich postawę w tym spotkaniu.
- Trzymali się was jak rzep psiego ogona?
- O właśnie! I nie chcieli puścić. A poważnie mówiąc to bardzo dobra drużyna. Wystarczył moment nieuwagi, byśmy mogli zapomnieć o wygraniu tego spotkania. Na szczęście także byliśmy zdeterminowani, by wygrać ten pojedynek.
- Po Kasparsie Kambali tym razem przyszło ci walczyć z Martinem Muurseppem oraz Margusem Metstakiem.
- Było ciężko. Muursepp to wielka gwiazda. W decydujących momentach meczu było widać jego międzynarodowe obycie, cwaniactwo. Gdy w końcówce wydawało się, że opanowaliśmy sytuację, wziął ciężar gry na siebie. A Metstak, mimo zaawansowanego wieku, w niczym nam nie ustępował. Cieszę się, że ten mecz jest za nami.
- Nie bądź skromny. Zdobyłeś 15 punktów i miałeś 13 zbiórek, co oznacza twój pierwszy double-double w reprezentacji.
- Z drugiej strony straciliśmy aż 105 punktów, w czym po części także i ja maczałem palce. Nie uciekam od odpowiedzialności. Popełniłem kilka błędów w obronie. Mam nadzieję, że to mi się już nie przydarzy w Pecsu.
- Węgrzy przegrali pierwsze dwa spotkania. Wydają się być znacznie łatwiejszym rywalem od Łotwy i Estonii.
- Pozory. Właśnie dlatego, że przegrali, będą jeszcze bardziej walczyć o punkty. W naszej ekipie panuje jednak tak wspaniała atmosfera, że nie sądzę, by udało im się wygrać.
- Kto jest dziś liderem naszej reprezentacji?
- Superduo, jak ich nazywam. To oczywiście Adam Wójcik i Maciek Zieliński.
- Dwa zwycięstwa ma na koncie także Francja, wielki faworyt grupy D. Zamierzacie z nimi powalczyć o pierwszą lokatę?
- Oczywiście. Oni są faworytami, więc odczuwają presję. Gdy wygramy trzeci mecz, może im zrobić się nieswojo. Zobaczymy w styczniu, kto jest lepszy.
Rozmawiał: Krystian Gojtowski
- Za wami wymarzona wręcz inauguracja eliminacji.
- Jest nieźle, chociaż, by zrealizować plan, musimy wygrać jeszcze z Węgrami. To nie będzie łatwe, ale wcześniejsze pojedynki już nas odpowiednio rozbudziły.
- Łotwa i Estonia to bardzo niewygodni rywale. Który z tych zespołów postawił wam trudniejsze warunki?
- Zdecydowanie Estończycy. Nie chcieli się od nas odczepić przez cały mecz. Jest takie przysłowie, które idealnie oddaje ich postawę w tym spotkaniu.
- Trzymali się was jak rzep psiego ogona?
- O właśnie! I nie chcieli puścić. A poważnie mówiąc to bardzo dobra drużyna. Wystarczył moment nieuwagi, byśmy mogli zapomnieć o wygraniu tego spotkania. Na szczęście także byliśmy zdeterminowani, by wygrać ten pojedynek.
- Po Kasparsie Kambali tym razem przyszło ci walczyć z Martinem Muurseppem oraz Margusem Metstakiem.
- Było ciężko. Muursepp to wielka gwiazda. W decydujących momentach meczu było widać jego międzynarodowe obycie, cwaniactwo. Gdy w końcówce wydawało się, że opanowaliśmy sytuację, wziął ciężar gry na siebie. A Metstak, mimo zaawansowanego wieku, w niczym nam nie ustępował. Cieszę się, że ten mecz jest za nami.
- Nie bądź skromny. Zdobyłeś 15 punktów i miałeś 13 zbiórek, co oznacza twój pierwszy double-double w reprezentacji.
- Z drugiej strony straciliśmy aż 105 punktów, w czym po części także i ja maczałem palce. Nie uciekam od odpowiedzialności. Popełniłem kilka błędów w obronie. Mam nadzieję, że to mi się już nie przydarzy w Pecsu.
- Węgrzy przegrali pierwsze dwa spotkania. Wydają się być znacznie łatwiejszym rywalem od Łotwy i Estonii.
- Pozory. Właśnie dlatego, że przegrali, będą jeszcze bardziej walczyć o punkty. W naszej ekipie panuje jednak tak wspaniała atmosfera, że nie sądzę, by udało im się wygrać.
- Kto jest dziś liderem naszej reprezentacji?
- Superduo, jak ich nazywam. To oczywiście Adam Wójcik i Maciek Zieliński.
- Dwa zwycięstwa ma na koncie także Francja, wielki faworyt grupy D. Zamierzacie z nimi powalczyć o pierwszą lokatę?
- Oczywiście. Oni są faworytami, więc odczuwają presję. Gdy wygramy trzeci mecz, może im zrobić się nieswojo. Zobaczymy w styczniu, kto jest lepszy.
Rozmawiał: Krystian Gojtowski