Piłkarze Arki do poniedziałkowego wieczora byli liderami I ligi, a nad trzecią drużyną w tabeli powiększyli przewagę już do 8 punktów! Żółto-niebiescy pokonali na wyjeździe MKS Kluczbork 2:0 (1:0). Paweł Abbott po zdobyciu 11. gola w sezonie został współprzodownikiem klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów zaplecza ekstraklasy.
Użytkownicy naszej aplikacji zostali już o tym powiadomieni Pobierz aplikację:AndroidiPhone
Jeszcze zanim piłkarze Arki wyszli na boisko w Wielką Sobotę, dobre wieści napłynęły do nich z Siedlec i Nowego Sącza. Polegli tam Zawisza Bydgoszcz i Zagłębie Sosnowiec. Tym samym nad grupą pościgową żółto-niebiescy mogli osiągnąć 8-9 punktów przewagi. I z tej szansy doskonale skorzystali. Nie musimy przypominać, że na koniec sezonu do ekstraklasy awansują dwie najlepsze ekipy.
Ponadto żółto-niebiescy awansowali na ponad 2 doby na 1. miejsce w tabeli, gdyż mecz dotychczasowego przodownika Wisły Płock w Bełchatowie w ramach 23. kolejki zaplanowano jest dopiero w świąteczny poniedziałek o godzinie 20:30.
Jednocześnie Grzegorz Niciński ustanowił nowy rekord w liczbie meczów bez porażki. Ten w Kluczborku był 9 z rzędu. Passa zaczęła się 31 października ubiegłego roku. Obejmuje 7 zwycięstw i 2 remisy.
Gdynia to miasto lidera - tak kibice Arki śpiewali już jesienią ubiegłego roku. Znów jest to aktualne.
Jeśli chodzi o skład, to gdyński szkoleniowiec nie zaskoczył, jeśli chodzi o zestawienie defensywy. Zagrali ci obrońcy, który kończyli mecz w Suwałkach, a jedynie wracający po pauzie za kartki Krzysztof Sobieraj zastąpił Alana Fialho, który tym razem z tego powodu musiał pauzować.
Natomiast o pewnej niespodziance można było mówić w środku drugiej linii. Od początku zagrał Yannick Kakoko Sambea, a miejsce na ławce zajął najlepszy I-ligowiec ubiegłego roku, Michał Nalepa. W tym sezonie 20-latek, gdy był zdolny do gry, tylko raz nie zaczynał meczu w "11", a miało to miejsce we wrześniu, gdy na boisko w Gdyni w spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz wszedł na drugą połowę i strzelił zwycięską bramkę na 2:1.
Tym razem jednak gdynianie nie zamierzali czekać aż poprawę gry przyniosą zmiany. Paweł Abbott, który w ostatniej kolejce został zdjęty z boiska w przerwie, otworzył wynik spotkania w Kluczborku już w 3. minucie. Najlepszy snajper żółto-niebieskich zdobył 11. gola w tym sezonie. Tym razem skorzystał z błędu Bartosza Brodzińskiego, zresztą w przeszłości obrońcy gdyńskiego klubu, który nie potrafił wybić piłki po wrzutce Dariusza Formelli.
Abbott liczbą bramek zrównał się z Szymonem Lewicki (Zawisza). Obecnie ci dwaj piłkarze z dorobkiem 11 trafień otwierają tabelę najskuteczniejszych w I lidze.
Po zdobyciu prowadzenie Arka poszła za ciosem. W kolejnym kwadransie blisko gola byli: Marcus, Marcin Warcholak i Formella, a Kamil Kuczak o mały włos nie strzelił gola samobójczego. Gdynianie całkowicie dominowali na boisku. Po uderzeniu Darka Oskar Pogorzelec ratował się zbiciem piłki na słupek.
MKS dopiero po 20. minucie gry spróbował wyjść spod pressingu, który gdynianie stawiali zdecydowanie w środowej strefie boiska, ale dwa wypady z rzędu nie zakończyły się nawet strzałem miejscowych. Natomiast piłka po strzale Sebastiana Deji i rykoszecie przeszła nad poprzeczką.
Po pół godzinie gry znów zaatakowała Arka. Gospodarzy uratowała poprzeczką po potężnym uderzeniu z dystansu Mateusza Szwocha. W 40. minucie szanse na gola miał Abbott. Szukał "okienka" bramki, ale posłał piłkę tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Może lepiej byłoby, aby napastnik podał do wbiegających w pole karne Szwocha i Formelli, gdyż mogli być w lepszych sytuacjach do oddania celnego uderzenia.
Pierwszą połowę Arka zakończyła niecelnym strzałem z wolnego Warcholaka. Na drugą część gry gospodarze wyszli z dwoma nowymi zawodnikami, w tym z byłym skrzydłowym Arki - Piotrem Madejskim. I właśnie on zaatakował jako pierwszy po zmianie stron, ale jego dośrodkowanie było nieudane.
W odpowiedzi o wiele groźniejszy atak przeprowadzili Formella i Sambea. Niestety, Yannickowi zabrakło precyzji przy strzale. W 55. minucie szczęścia z dystansu spróbował Deja. Uderzenie było niecelne.
Początek drugiej połowy był o wiele spokojniejszy niż pierwszej. Arka zastosowała podobną taktykę jak na inaugurację w Katowicach. Spokojnie rozbijała ataki rywali i próbowała sama wyjść szybkim atakiem.
Taki udało się zorganizować w 60. minucie. Po zagraniu Formelli strzelał Szwoch, ale Pogorzelec obronił ten techniczny strzał. Chwilę później zaspali obrońcy MKS. Mateusz spróbował lobować bramkarza gospodarzy, ale przerzucił piłkę nie tylko nad nim, ale i nad poprzeczką.
Na 2:0 Arka poprawiła wreszcie po rzucie rożnych. Szwoch zagrał na tzw. pierwszy słupek, a tam nogę dołożył Michał Marcjanik, który najwyraźniej miejsca w "11" nie zamierza zawdzięcza jedynie pauzie za kartkom innych obrońców żółto-niebieskich. Dla popularnego "Marcjana" to drugi gol w tym sezonie. Poprzednio strzelił w zremisowanym meczu na wyjeździe z Pogonią Siedlce (2:2).
W 71. minucie sam na sam z bramkarzem biegł Abbott, ale akcję przerwał sędzia, odgwizdując spalonego. Na kwadrans przed końcem w dogodnej sytuacji spudłował Szwoch.
W 80. minucie w I-ligowej Arce zadebiutował Gaston Sangoy. Przed tygodniem Argentyńczyk zagrał cały mecz w III-ligowych rezerwach i strzelił gola. W Kluczborku wszedł na pozycję numer 9, zmieniając Abbotta.
Jednak to nie on, ale ten, który z ławki wszedł po raz pierwszy, miał okazje na gola po kolejnym bardzo dobrym zagraniu Formelli. Jednak Nalepa w 82. minucie przegrał pojedynek z Pogorzelcem. Po chwili Darek sam spróbował szczęścia. Jednak i jemu bramkarz MKS nie dał się pokonać.
W 85. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Sangoy. Nie była to udana próba. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry szansy na kontaktową bramkę nie wykorzystali rezerwowi miejscowych. Niecelnie główkował Piotr Giel, a wrzucał Madejski.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
