-Dołożę starań, aby Lechia odzyskała gdańską tożsamość, aby nawiązała do tradycji, gdy słynęła z piłkarzy własnego chowu - taki długofalowy cel stawia sobie Bogusław Kaczmarek. Natomiast już w pierwszym półroczu jego pracy gdańscy piłkarze mają znaleźć się w czołowej ósemce ekstraklasy. Budowanie nowej drużyny rozpocznie się od zrobienia remanentu w młodzieżowych szeregach biało-zielonych, w gronie piłkarzy od lat 15 do 20
.
Kaczmarek nie ukrywa, że czekał na propozycję Lechii od czasu zakończenia Euro 2008, po którym to turnieju zakończył współpracę z reprezentacją Polski. Co prawda jest łodzianinem z urodzenia, ale nie kryje sentymentu do gdańskiego klubu. -
W końcem czerwca minie 20 lat jak stąd odszedłem. W Lechii mam 10-letni staż, dwa lata byłem piłkarzem, osiem kolejnych trenerem. Cieszę się, że dostałem okazję ponownego zaistnienia w tym klubie. Nie czuję się ani wypalony, ani wymiętolony - przypomina nowy-stary szkoleniowiec biało-zielonych.
W podobnym tonie wypowiada się
Bogdan Magnowski. -
Było wielu kandydatów na trenera Lechii. Bogusława Kaczmarka nie wzięliśmy ani z demobilu, ani z przeceny. Chcemy utrzymać budżet z poprzedniego sezonu, czyli około 24 milionów złotych - deklaruje prezes Lechii.
W pierwszych deklaracjach szkoleniowca po nominacji jest sporo nawiązań do przeszłości. Kaczmarek uderza w tak popularne ostatnio tony, że wszystko co złe w ostatnim czasie w gdańskiej drużynie ma związek z oderwaniem jej od "korzeni" i postawieniem na zbyt dużą liczbę cudzoziemców.
-
Zbyt wielu piłkarzy było tutaj okazjonalnie, na umowę-zlecenie i się nie sprawdziło. Sazankow i Tadić przecież nie przyszli tutaj za frytki, ale co poza... zwłokami wnieśli?! Jestem za zagranicznymi piłkarzami, ale tylko takimi, którzy podnoszą jakość zespołu - zapowiada Kaczmarek.
Docelowo Lechia ma wrócić do drużyny bazującej, jeśli nie na własnych wychowankach to przynajmniej na piłkarzach, którzy są w klubie od grup młodzieżowych. -
Nie jestem Kaszpirowskim i na przykład z Adama Dudy od razu nie zrobię Van Bastena, ale wiem, że ten napastnik już kilka lat temu potrafił znaleźć się pod bramką rywali. Nie tylko on się dobrze zapowiadał, ale na przykład taki Patryk Brzeski. Dlaczego się szybko nie rozwinęli? Nie wiem, nie było mnie w klubie, ale gdzieś błąd został popełniony - mówi Kaczmarek.
Dlatego trener nie będzie się zajmował jedynie pierwszą drużyną. Zakres jego kompetencji będzie znacznie większy. To
Kaczmarek ma proponować transfery do Lechii, on też ma stworzyć sieć skautingu oraz nadzorować pracę trenerów w pozostałych zespołach biało-zielonych.
-
Dołożę wszelkich starań, aby Lechia odzyskała gdańską tożsamość. Chciałbym wrócić do tradycji, gdy klub był jednym z trzech wiodących w Polsce ośrodków w szkoleniu młodzieży. Zależy mi, aby o sile biało-zielonych stanowili piłkarze własnego chowu, tak jak było za czasów, gdy piłkarski narybek przy Traugutta szkoli Roman Rogocz, Roman Korynt, Michał Globisz, Józef Gładysz, Tadeusz Małolepszy czy Jurek Jastrzębowski. Obecnie w Lechii jest wielu piłkarzy z roczników 1994-95 w szkoleniu centralnych. Po nich chcemy sięgać. Jednak nikt nie dostanie nic na kredyt. Aby zaistnieć w pierwszej drużynie, musi prezentować odpowiedni poziom sportowy - zaznacza Kaczmarek.
Około 20 czerwca w Lechii zostanie zarządzony generalny remanent w grupach młodzieżowych. Pilnie będzie obserwowany również zespół juniorów młodszych, który będzie walczyć w mistrzostwach Polski do lat 17. -
Wszytko co mamy w klubie w wieku od 15 do 20 lat zostanie przejrzane. Natomiast piłkarze pierwszej drużyny po urlopach poza testami wydolnościowymi przejdą badania biochemiczne. Chcę dowiedzieć się o ich organizmach jak najwięcej - podkreśla szkoleniowiec.
Zgodnie z przepisami PZPN kontrakt Kaczmarka z Lechią zostanie zgłoszony do związku jako umowa do końca sezonu, ale obie strony liczą na dłuższą współpracę.
Kryzys w Lechii zaczął się w maju 2011 roku, gdy wielu piłkarzy powydawało już pieniądze na poczet premii, które zarobią za awans do europejskich pucharów, bo przecież drużyna była na 3. miejscu na dwie kolejki przed końcem. Od tamtego czasu zaczęła się ślizgawka. Dobrze, że wiosną znalazł się "stary rzemiocha", Paweł Janas, bo inaczej Lechia leżałaby w trumnie, to jest nie byłoby ekstraklasy. Liczę, że dostanę odpowiednią liczbę czasu, aby skompletować w Lechii piłkarską ekipę na lata. Ale już jesienią na pewno nie zamierzam bronić się przed spadkiem. Spróbujemy znaleźć się w pierwszej "8" tabeli, aby zimą spokojnie móc wymienić chore ogniwa w zespole - deklaruje Kaczmarek.
To oznacza, że latem nie będzie kadrowej rewolucji, a jedynie ewolucja. Młodzi piłkarze mają zajmować miejsca zwalniane przez piłkarzy, którym wygasają kontraktu lub wypożyczenia. Ponadto nie można wykluczyć, że do Lechii trafią doświadczeni piłkarze.
-
Wiem, że Lechia nie jest Kuwejtem, ale może czerpać przykładu z Feyenoordu czy Barcelony, gdzie dobrze się szkoli, a potem odważnie wprowadza się nastolatków do pierwszej drużyny, którzy uczą się przy doświadczonych piłkarzach. Taki Sebastian Mila, którego wprowadzałem do gry w Groclinie uczył się od Tomasza Wieszczyckiego. I tak powinna funkcjonować Lechia. Modelowa kadra 24 piłkarzy powinna składać się z 5-6 zawodników o najwyższych umiejętnościach, od których mogą uczyć się pozostali. W kolejnej grupie - około 14 graczy muszą być tacy, którzy mają potencjał, aby wejść wkrótce na poziom tych najlepszych. Natomiast pozostali to właśnie 4-5 młodych zawodników, którzy dostają szansę i albo się przebiją, albo szukamy na ich miejsce kolejnych nastolatków. Poza tym funkcjonuje jeszcze tzw. grupa fakultatywna 6-8 juniorów, którzy są prowadzeni indywidualnie - przedstawia swój pomysł na Lechię Kaczmarek.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
