- 1 Kompromisowa data derbów Lechia - Arka (241 opinii)
- 2 Kartkowe tornado Lechii z Polonią (37 opinii) LIVE!
- 3 Arka znika z nazwy klubu. Nowy herb (21 opinii)
- 4 Skóra o Arce: Zasługujemy na ekstraklasę (33 opinie) LIVE!
- 5 Gedania 1922 o puchar i przełamanie (5 opinii)
- 6 Awans Lechii jeszcze w tym tygodniu? (123 opinie)
Kandydat na Ligowca 2017: Marcin Wilczuk. "Rugby to dobry start w życiu"
22 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat)
Ogniwo Sopot
Najnowszy artykuł na ten temat
Kamila Borkowska Ligowcem Marca. Tytuł za brąz mistrzostw Polski z VBW Arką Gdynia
Marcin Wilczuk dziękuje za nominację i zaprasza na mecze rugbistów. Prezentuje również zalety rugby. To kolejny kandydat do tytułu Ligowca Roku 2017. We wtorek o godzinie 12 zakończymy cykl wywiadów z nominowanymi rozmową z Pavelsem Steinborsem, bramkarzem Arki Gdynia, liderem po pierwszym tygodniu plebiscytu. Jednak w klasyfikacji wiele jeszcze mogą zmienić wasze głosy. Wspierajcie swoich ulubieńców, klikając na link poniżej. Wybierajcie do 31 stycznia.
TUTAJ ZAGŁOSUJ
Jacek Główczyński: Czy rugby może konkurować z bardziej popularnymi od niego dyscyplinami, a pan może wygrać plebiscyt na Ligowca Roku 2017?
Marcin Wilczuk: Uważam, że w Trójmieście rugbiści mają mocne miejsce, bo od lat zdobywają tytuły i medale. Dlatego jako sportowcy jesteśmy rozpoznawalni w równym stopniu jak ci z innych dyscyplin. Dlatego dziękuję za nominację i zapraszam do głosowania, a następnie do przychodzenia na mecze Ogniwa. W plebiscytach coś się zmienia na lepsze, jeśli chodzi o postrzeganie rugby. Wyniki pokazują, że idziemy do przodu. Ja 2 lata temu byłem na 4. miejscu w plebiscycie na najpopularniejszego sportowca Pomorza, a ostatni plebiscyt "Dziennika Bałtyckiego" wygrał mój kolega z Ogniwa - Piotr Zeszutek. Gratuluję mu serdecznie. To super sprawa.
LIGOWIEC ROKU - WYNIKI PO PIERWSZYM TYGODNIU
W sezonie 2015/16 Ogniwo zdobyło brąz, w ubiegłym roku było srebro. Czy w bieżących rozgrywkach będzie złoto?
Takie są zamierzenia. Zresztą ja zawsze przed sezonem nie stawiam niższych celów. A wszystko zweryfikuje boisko. Zobaczymy, co nam ten rok przyniesie.
Po wywiadzie, w którym odpowiadał pan na pytania naszych czytelników jako Ligowiec Listopada sporo kontrowersji wywołało stwierdzenie: "Z rugby nie da się wyżyć". Jest pan zaskoczony?
Tak, bo dziwnie ludzie do tego podeszli. Na pewno się na nic nie skarżyłem. Po prostu dostałem takie pytanie i odpowiedziałem na nie uczciwie. Powiedziałem, jak jest. Nie będę przecież na czarne mówił, że jest białe. Gdy zaczynałem grać, wierzyłem, że dużo może się w tej dyscyplinie zmienić, iż idziemy w dobrym kierunku. Okazuje się jednak, że stoimy w miejscu, a czasem nawet się cofamy.
Co was zatem trzyma w rugby, jeśli - jak ustaliliśmy - nie są to pieniądze?
Dlaczego gra pan w rugby?
Nie robimy tego dla pieniędzy, a gramy dla siebie samych. W moim wypadku to jest konsekwencja wyboru, który podjąłem, jak miałem 13 lat. Sport uzależnia. Także walka o medale, koleżeństwo, mecze kadry Polski... To wszystko stwarza chęć dalszego uprawiania sportu. I człowiek już się nie zastanawia, czy warto. Po prostu, jeśli zdrowie pozwala, idzie się nadal na trening i to kontynuuje.
PRZECZYTAJ WYWIAD Z MARCINEM WILCZUKIEM NA PODSTAWIE PYTAŃ CZYTELNIKÓW TROJMIASTO.PL
Próbował pan sprawdzić się w innych dyscyplinach?
Kiedyś próbowałem pchać kulą, ale to bardzo krótko. Chciałem też być hokeistą. Na łyżwach jeździłem, ale nigdy nie dotarłem do klubu. A że mieszkaliśmy blisko Ogniwa, mój świętej pamięci tata zabierał mnie na mecze jak byłem jeszcze dzieckiem, to wybrałem rugby.
Gdyby miał pan polecić tę dyscyplinę tym, którzy zastanawiają się, czy warto posłać tam swoje dziecko, to co by pan powiedział?
Rugby to dobry start w życiu. Doskonale kształtuje charakter. Uczy ambicji, wytrzymałości, wytrwałości w dążeniu do celu, po prostu samych dobrych rzeczy.
Syn idzie w pana ślady?
Tak. Wiktor ma 15 lat. Nie zachęcałem go, ale skoro jestem żywą reklamą rugby, widzi, co robię, wie, jak to wygląda od środka, zna środowisko, to też tego spróbował. Widzę, że jest szczęśliwy, ma pasję i przyjemność z tego, co robi. Jest kapitanem drużyny w Ogniwie. Przed nim teraz przełomowe sezony. Kto wytrzyma w rugby do 18. roku życia to potem już zostanie z tą dyscypliną na zawsze. Zresztą u mnie w domu wiele rzeczy jest zorganizowanych tak, by godzić to ze sportem. Córka trenuje piłkę ręczną. Trzeba ją wozić na treningi na Osowę. Raz robię to ja, innym razem żona, a jeszcze innym inny z rodziców z drużyny.
ZASADY GŁOSOWANIA NA LIGOWCA ROKU I KOMPLET NOMINOWANYCH
MARCIN WILCZUK LIGOWCEM LISTOPADA
W rugby gra także pański brat - Mariusz. Obecnie jesteście w jednej drużynie, ale były też sezony, gdy graliście przeciwko sobie. Nikt nie miał w domu obiekcji?
Rzeczywiście na początku było to niezrozumiałe, że gram przeciwko Mariuszowi czy mojemu kuzynowi Rafałowi Lademannowi. Gdy spotykaliśmy się na obiedzie przed takimi meczami, widzieliśmy że bliscy są poddenerwowani. Jednak z biegiem czasu przyzwyczajali się do takiej sytuacji.
Na boisku jeden drugiemu krzywdy nie zrobił?
Zawsze staram się grać fair play. Na pewno bratu dodatkowo nie chciałem zrobić krzywdy. Podczas meczów obijaliśmy się jednak kilka razy o siebie. Generalnie w rugby zawsze zawodnik ma dla innego szacunek.
Mówi się, że poza boiskiem rugbista zawsze pomoże rugbiście. Tak rzeczywiście jest?
Kolegów i znajomych mam rzeczywiście w całej Europie. Na boisku zawsze gra się o zwycięstwo, jest rywalizacja, ale po meczu jesteśmy jedną, dobrą drużyną i to bez względu na narodowość. Z Irlandii do dziś dostaje zaproszenia na integracyjne wyjazdy. Tam praktykuje się nawet wspólne wyjazdy na wakacje, czy regularne spotkania poszczególnych roczników. Sponsorują też różne rzeczy. Jednak myślę, że i w Polsce, gdybym potrzebował pomocy, to jest gdzie i do kogo zadzwonić.
Grał pan w Irlandii i Portugalii. Tam mógł się pan poczuć w pełni zawodowym rugbistą?
W Irlandii są cztery zespoły zawodowe. Ja grałem półzawodowo. Miałem podpisany kontrakt, dostawałem pieniądze za treningi i mecze, ale tak jak 60-70 procent drużyny też pracowałem. Byłem ogrodnikiem, a potem budowlańcem. Natomiast w Portugalii był wybór. Na przykład Paweł Nowak, który trafił razem ze mną do Benfiki Lizbona, utrzymywał się tylko z rugby. Ja jeszcze pracowałem. Byłem operatorem technicznym. Przygotowywałem halę do zawodów typu unihokej, piłka ręczna, zmieniałem co trzeba, by po jednej dyscyplinie można było grać w inną.
OGNIWO SOPOT WICEMISTRZEM POLSKI. PRZECZYTAJ RELACJĘ Z FINAŁU RUGBISTÓW
Z czego były większe pieniądze: z gry czy z pracy?
W Irlandii porównywalne i z tego, i z tego, gdyż pracowałem po 8 godzin dziennie. Po pracy wsiadałem w samochód i jechałem do Dublina, który był oddalony o 80 km od miejsca, gdzie mieszkałem. Gdy wracałem do domu, była 22. Natomiast w Portugalii pracowałem tylko na pół etatu.
W Ogniwie również łączy pan grę z pracą?
Tak. Prowadzę małą działalność budowlaną.
Czasem trzeba wybierać - praca lub trening bądź mecz?
Staram się to wszystko pogodzić. W Ogniwie jest to tak zorganizowane, że trenujemy cztery razy w tygodniu, a w piątek lub sobotę wieczorem ruszamy na mecze, gdy są wyjazdy. By każdy zdążył z pracy bądź po szkole czy studiach, zajęcia zaczynamy o 18:30. Oczywiście czasem prosto z pracy idę na trening. Jest to kosztem wypoczynku. Jednak nie narzekam. To moja pasja.
POZNAJ LEPIEJ KANDYDATÓW DO TYTUŁU LIGOWCA ROKU 2017. PRZECZYTAJ WYWIADY
kolejność alfabetyczna
WYWIADY Z LIDEREM PO PIERWSZYM TYGODNIU PLEBISCYTU NA LIGOWCA ROKU 2017PAVELS STEINBORS (Łotwa, Arka Gdynia, piłka nożna)
kolejność alfabetyczna
- FILIP DYLEWICZ (Trefl Sopot, koszykówka)
- RENAT GAFUROW (w 2017 roku Zdunek Wybrzeże Gdańsk, żużel)
- KACPER GOMÓLSKI (w 2017 roku Zdunek Wybrzeże Gdańsk, żużel)
- KATARZYNA JANISZEWSKA (GTPR Gdynia, piłka ręczna)
- DUSAN KUCIAK (Lechia Gdańsk, piłka nożna)
- MATEUSZ MIKA (Trefl Gdańsk, siatkówka)
- ANDERS THOMSEN (Zdunek Wybrzeże Gdańsk, żużel)
- TOMASZ WITKOWSKI (MH Automatyka Gdańsk, hokej na lodzie)
WYWIADY Z LIDEREM PO PIERWSZYM TYGODNIU PLEBISCYTU NA LIGOWCA ROKU 2017
Kluby sportowe
Opinie (18) 4 zablokowane
-
2018-01-23 10:04
grucha co ma zaklad pogrzebowy , ale wali tam malolatow na kase
tylko rugby
- 1 1
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.