- 1 Lechia. "To ten moment" dla Ferandeza (20 opinii)
- 2 Arka współpracuje z SI. Chce budować (24 opinie)
- 3 Tego jeszcze nie mieli. Na mecz samolotem (3 opinie)
- 4 Hiszpan może trafić do Arki. Jest jedno ale (22 opinie)
- 5 Darmowa inauguracja sezonu na żużlu (5 opinii)
- 6 Hokeiści potrzebują 6 mln na grę w THL (37 opinii)
Kaszubia Lubiana - Lechia-Polonia 1:4.
Kaszubia Kościerzyna - Lechia-Polonia Gdańsk 1:4 (0:1)
Bramki dla Lechii: Kugiel (27' i 59'), Rusinek (49'), Broner (88').
Sędziował: Demczur (Szczecin).
Widzów: 600.
Czerwona kartka: M. Kafarski (Kaszubia - 68').
Skład Lechii:Pilarz - Skierka, Widzicki, Miłkowski Ż - Patyk, Borkowski - Klimowicz (15' Feith, 35' Sekuła Ż), Zezula, Broner - Kugiel (78' Berlik), Rusinek.
Przede wszystkim to był ostry i pechowy mecz. Najbardziej pechowy dla Feitha, który - będąc już zmiennikiem Klimowicza (kontuzja) - w powietrznym pojedynku na polu karnym gospodarzy otrzymał od Przybyszewskiego uderzenie w twarz tyłem głowy. Wszyscy byli zgodni w ocenie, że to przypadek, ale przez moment piłkarze zamarli... Otóż pomocnik gdańszczan stracił przytomność, zaczął się dusić językiem i tylko błyskawiczna reakcja Marka Latosa, "masera" biało-zielonych, zapobiegła nieszczęściu.
- Karetka odwiozła Mirka do szpitala. Po meczu pojechaliśmy do niego, ale musieliśmy go tam zostawić, ponieważ lekarze ocenili, iż powinien być pod obserwacją - relacjonował Stanisław Stachura.
Niewiele pograł sobie też Liedtke, zaledwie 8 minut. Prawie 39-letni napastnik skręcił staw skokowy. Chwilę wcześniej zakończył swój występ M. Kafarski. Gdy nie było już czego bronić, Maciej przeszedł do przodu. Faulowany przez Miłkowskiego sam wymierzył mu sprawiedliwość i jeszcze... po nim przeszedł. Coś takiego nie przystoi liderowi drużyny. "Kafar" zrobił się nerwowy podczas długotrwałej kontuzji. Wrócił do gry miesiąc temu, a już drugi raz zrobiło mu się czerwono przed oczyma. Teraz znowu sobie odpocznie.
Wynik odzwierciedla różnicę w umiejętnościach obu teamów. Przyjezdnym nie przeszkodziła absencja dwóch podstawowych obrońców. Michalski i Bach pauzowali za kartki. Nie przeszkodziła im też czujna opieka nad Zezulą (Kniter). Nie do zatrzymania dla niedawnych partnerów był Broner. To on, m.in. uciekając spod opieki T. Kafarskiego, wystawił piłkę Kuglowi (strzał z 5 m) i to on dośrodkował z rzutu rożnego, po którym Bakalarczyk wypuścił piłkę z rąk prosto pod nogi Rusinka.
Bardzo ładnym uderzeniem sprzed linii pola karnego popisał się w 59 min "SuperKugi", którego forma - jak u Bronera - wyraźnie idzie w górę. Jażdżewski, który wrócił po kontuzji, nie był w stanie zatrzymać Roberta.
Gol Ciarczyńskiego po prostopadłym zagraniu Majewskiego, to maksimum tego, co Kaszubia mogła zrobić. Ten zespół ewidentnie potrzebuje pomocy.
s.
Kluby sportowe
Opinie (1)
-
2001-10-14 23:37
No niestety Macieju Kafarski to musiało się tak skończyć.
Bo tak to się właśnie kończy kiedy mózg wypełnuia coraz bardziej, coraz częściej i w coraz większych ilościach alkohol. Przypomnę, że kończy się to chorobą nerwową-nerwicami i takimi właśnie jak na tym meczu zachowaniami. Przykro mi to mówić, ale chyba już czas zakończyć tą marną karierę.
Kaszubia jest coraz słabsza: bez ładu, składu i trenera. Aż żal patrzeć jak ta drużyna stacza się w otchłań IV, a może nawet niższej ligi. Amatorszczyzna na całej linii- od prezesa Drzymały zaczynając, przez zawodników a na chamskich zachowaniach kibiców kończąc.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.