Ryszard Stachurski przyznaje, że rozważa zamknięcie PGE Areny przed kibicami Lechii podczas rozgrywek piłkarskich "na jeden lub kilka meczów" oraz zapowiada "ostre kary" dla klubu. Z wojewodą pomorskim polemizuje dr Seweryn Dmowski. Doradca Zarządu Ekstraklasy SA, w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu, napisał m.in. że to: "zapowiedzi działań wykraczających poza kompetencje ustawowe".
W ostatnim meczu tego roku na PGE Arenie - jak ustaliła policja - w wyniku odpalenia "około 80 rac świetlnych oraz dwóch świec dymnych i petard hukowych" na 12 minut sędzia musiał przerwać spotkanie piłkarzy Lechia - Piast, gdyż zadymienie boiska było zbyt duże.
Ekstraklasa SA już trzy dni po tych ekscesach nałożyła kary na Lechię. Klub ma zapłacić 30 tysięcy złotych grzywny, zorganizowane grupy kibiców biało-zielonych nie mogą uczestniczyć w czterech najbliższych spotkań ekstraklasy, począwszy od tego, które już odbyło się w Poznaniu, a osoby, siedzące w sektorach U, V, W, X (trybuna zielona) podczas meczu Lechia - Piast, nie wejdą na jedno spotkanie gdańszczan na PGE Arenie. To bowiem na tej trybunie doszło do użycia środków pirotechnicznych.
Zobacz, jak wyglądał stadion, gdy sędzia zarządził 12-minutową przerwę w meczu Lechia - Piast
Jednak na klub i kibiców mogą spaść jeszcze dotkliwsze kary. Komendant Wojewódzki Policji w Gdańsku zwrócił się do Wojewody Pomorskiego z prośbą o rozważenie możliwości skorzystania z uprawnień zawartych w art. 34 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Ten przepis mówi o możliwości zamknięcia obiektu w całości lub części.
Wojewoda 10 grudnia wszczął postępowanie administracyjne. Na wydanie decyzji ma 30 dni. Jednak już teraz na antenie Radia Gdańsk zapowiada:
-Będą ostre kary dla Lechii Gdańsk. To nie pierwszy taki przypadek. To jest recydywa, w dodatku wielokrotna. Policja przed tym meczem wiedziała, co się stanie i poinformowała organizatora, ale mimo wszystko Lechia nie zrobiła nic - mówił m.in. Stachurski w radiowej audycji "Rozmowa kontrolowana".
Przypomnijmy, że wojewoda pomorski podjął decyzję o zamknięciu 34 sektorów z meczu inaugurującego wiosnę 2014 na PGE Arenie. Ostatnie ekscesy tego typu na tym obiekcie miały miejsce w grudniu ubiegłego roku podczas spotkania Lechia - Legia.
Natomiast jeszcze dotkliwsza sankcja spadła na klub latem, pod odpaleniu środków pirotechnicznych podczas sparingowego pojedynku Lechia - Panathinaikos Ateny, które równie doprowadziło do przerwy w grze. Główna murawa stadion przy ul. Traugutta, gdyż na niej odbywał się wspomniany mecz, został zamknięta przed piłkarską Lechią na cały sezon 2014/15.
Teraz, przed wydaniem ostatecznej decyzji wojewoda chciałbym poznać stanowisko klubu, ale ma z tym problemy.
" Próbuję się umówić z zarządem Lechii Gdańsk, ale okazuje się, że nie ma prezesa, że jest dwoje członków zarządu. Mam nadzieję, że uda mi się z kimś porozmawiać przed podjęciem ostatecznej decyzji. Zwróciłem się do Lechii Gdańsk z prośbą o odpowiedź na kilkanaście pytań. Cały czas czekam na te odpowiedzi, może zmienią moją decyzję i perspektywę patrzenia, ale nie wydaje mi się - podkreślał Ryszard Stachurski na radiowej antenie.
Kilkanaście godzin później klub ogłosił, że nowym prezesem został Adam Mandziara. Czy zarząd Lechii pod jego kierunkiem zdoła odwieść wojewodę od sankcji, które zapowiadał w czwartek rano.
-Będę działać stanowczo i konsekwentnie. Gdy słyszę, że Ekstraklasa nałożyła na Lechię karę finansową w wysokości 30 tysięcy złotych to jest to jakiś żart. Gdy kibice Legii narozrabiali w Lokeren to klub dostał karę 105 tysięcy euro, dwa mecze bez kibiców w Warszawie i całkowity zakaz wyjazdowy. To w sumie 3 miliony złotych. A Lechia dostała jeden procent tego, co otrzymała Legia. Gdyby ta kara była chociaż odrobinę dotkliwa, ale to jest jedynie suma na poziomie sprzedanych kilkuset biletów. Dlatego rozważam zamknięcie stadionu Lechii na jeden lub kilka meczów - ocenił Ryszard Stachurski.
Tak wyglądało odpalenie środków pirotechnicznych na meczu z Piastem.
M.in. "wycieczka" wojewody pod adresem Ekstraklasy wywołała reakcję doktora Seweryna Dmowskiego. Doradca Zarządu Ekstraklasy SA przesłał do naszej redakcji oświadczenie, w którym odnosi się do - jego zdaniem - dokonanej przez wojewodę pomorskiego: "błędnej interpretacji rzeczywistości oraz zapowiedzi działań wykraczających poza kompetencje ustawowe".
FRAGMENTY OŚWIADCZENIA DORADCY ZARZĄDU EKSTRAKLASY SA POLEMIZUJĄCE ZE STANOWISKIEM WOJEWODY POMORSKIEGO: Najbardziej niepokoją mnie motywy wojewody zamierzającego skorzystać z uprawnień wynikających z art. 34 UoBIM, czyli nakazać rozegranie imprezy masowej bez udziału publiczności.
Przepis ten wyraźnie mówi, że jest to możliwe "w przypadku negatywnej oceny stanu bezpieczeństwa i porządku publicznego w związku z planowaną lub przeprowadzoną imprezą masową".
Przypomnę jedynie, że zgodnie chociażby z komentarzem do ustawy autorstwa prokuratora Cezarego Kąkola (s. 390) "pomiędzy wymienioną negatywną oceną a planowaną lub przeprowadzoną imprezą masową musi zachodzić ścisły związek przyczynowy. Nie można celem uzasadnienia wprowadzenia zakazu podnosić okoliczności, które nie mają żadnego związku podmiotowego czy przedmiotowego z mającą się odbyć imprezą masową, np. zaistnienia w przeszłości określonych naruszeń porządku publicznego".
Skoro na mocy decyzji Komisji Ligi na mecz z Wisłą nie wejdą osoby, które odpalały pirotechnikę podczas meczu z Piastem, to na czym opiera się negatywna ocena stanu bezpieczeństwa? Na ogólnie domniemanym ryzyku, że ktoś wniesie na stadion racę? Dzisiaj jest to możliwe na każdym stadionie na świecie - na tej podstawie można by starać się zawsze zamknąć każdy z nich.
Chętnie poznałbym uzasadnienie wniosku Policji w przedmiocie zamknięcia stadionu Lechii. Jak również argumenty nakazujące już dziś sądzić, że ocena stanu bezpieczeństwa podczas lutowego meczu z Wisłą jest negatywna.
W ciągu ostatniego roku udało się dzięki ciężkiej pracy wielu osób i instytucji odejść od polityki bezrefleksyjnego zamykania stadionów przez wojewodów - nowy model działania chwali nie tylko środowisko piłkarskie, ale także przedstawiciele administracji publicznej wszystkich szczebli.
Pan wojewoda wzdycha podczas wywiadu, że średnia frekwencja na polskich stadionach jest niższa niż w Bundeslidze. Polecam rozważyć następujący dylemat - czy decyzja o uznaniu stadionu Lechii za niebezpieczny i zamknięciu go na jedno lub więcej spotkań pomoże w jej zwiększeniu?
W oświadczeniu jest jeden fragment, i to nawet na samym początku pisma, w którym Dmowski zgadza się z wojewodą, ale nawet i ten akapit kończy się puentą odnośnie skuteczności działań m.in. policji.
Zgadzam się w zasadzie z jedną linią argumentacji pana wojewody - pisze doradca zarządu Ekstraklasy SA.
Klub zezwalając na wniesienie sektorówki, musiał liczyć się z tym, że może zostać odpalona pod nią pirotechnika, szczególnie jeśli sygnalizowała to Policja (inna sprawa, że podobno sygnalizowała to już kilkakrotnie w ciągu poprzednich miesięcy, a do odpalenia pirotechniki nie doszło).
Brak identyfikacji którejkolwiek z osób odpowiedzialnych za odpalenie pirotechniki oraz brak jakichkolwiek zakazów klubowych nie najlepiej świadczą o stopniu, w jakim klub panuje nad sytuacją na Trybunie Zielonej.
Z drugiej strony, może warto zapytać, jakie sukcesy na tym polu mają służby podległe panu wojewodzie, m.in. Policja? Szczególnie ciekawi mnie na przykład, ile osób udało jej się zidentyfikować i zatrzymać spośród tych, które odpalały pirotechnikę rok temu na meczu Lechia-Legia" - dodaje Seweryn Dmowski.
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z pozycji 3-6 zagrają w dwustopniowych barażach o jeszcze jedno miejsce premiowane awansem.
Natomiast trzy najsłabsze drużyny zostaną zdegradowane do II ligi.
Wyniki 29 kolejki
LECHIA GDAŃSK - Polonia Warszawa (środa, godz. 20:30)
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
