• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kubot chwali sopocką publiczność

jag.
7 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Jarkko Nieminen (z lewej) na sopockim korcie spędził ponad 11 godzin i zdobył dla Finlandii dwa punkty. Nie udało mu się wygrać tylko debla. Jarkko Nieminen (z lewej) na sopockim korcie spędził ponad 11 godzin i zdobył dla Finlandii dwa punkty. Nie udało mu się wygrać tylko debla.

Maraton zapoczątkowany w piątek przez Michała Przysiężnego i Jarkko Nieminena, którzy na korcie spędzili 4,5 godziny, był kontynuowany w Sopocie w sobotę i w niedzielę. Każdy miłośnik tenisa po takiej dawce emocji, jaka została nam zaserwowana w meczu grupy pierwszej strefy euroafrykańskiej Pucharu Davisa przez reprezentacje Polski i Finlandii, powinien być usatysfakcjonowany. Do pełni szczęścia zabrakło tylko korzystnego wyniku. Biało-czerwoni przegrali 2:3 i najbardziej złorzeczyli na... polskich sędziów!



Łukasz Kubot zrezygnował z turnieju Indians Wells, aby pomóc Polsce w Pucharze Davisa. Łukasz Kubot zrezygnował z turnieju Indians Wells, aby pomóc Polsce w Pucharze Davisa.
Sopocka publiczność spisała się na medal. Jest szansa, że w kwietniu w Hali 100-lecia zagrają tenisistki w Pucharze Federacji. Sopocka publiczność spisała się na medal. Jest szansa, że w kwietniu w Hali 100-lecia zagrają tenisistki w Pucharze Federacji.
Jak informowaliśmy inauguracyjny dzień zmagań w Hali 100-lecia Sopotu, która w ostatnim tygodniu przeistoczyła się z koszykarsko-siatkarskiego parkietu w tenisowy kort, nie przyniósł rozstrzygnięcia. Obie ekipy zapisały na swoim koncie po jednym zwycięstwie singlowym, gdyż po punkty sięgnęli liderzy obu ekip - wspomniany Nieminen i Łukasz Kubot. Tym większego znaczenia nabierała sobotnia gra deblowa.

- Ktoś policzył, że w Pucharze Davisa w 70 procentach wygrywa drużyna, która zwycięży w deblu przy 1:1 - podkreślał Marcin Matkowski, który do gry podwójnej wyszedł z Mariuszem Fyrstenbergiem. Po stronie Polaków atutem musiała być kondycja, gdyż rywale wystawili singlistów, którzy mieli za sobą piątkowe spotkania.

Wszystko zgodnie z planem przebiegało do trzeciego seta. Polacy wygrywali, choć po ciężkiej walce. W pierwszej partii kluczowe było przełamanie podania rywali na 5:4, a w drugiej biało-czerwoni udowodnili wyższość po tie-breaku, bijąc piłki setowe od 6-3.

Co prawda trzeci set padł łupem Finów, bo przy 4:5 swojego podania nie utrzymał Fyrstenberg, ale ostatnia odsłona toczyła się już pod dyktando Polaków, którzy wygrali po 2 godzinach i 48 minutach walki. - Taki jest już urok gry w Pucharze Davisa, że mecze trwają długo i bardzo długo przez taki czas utrzymać maksymalną koncentrację - przypominał popularny "Frytka".

W niedzielę liczyliśmy na decydujący punkt zdobyty przez Kubota. W singlu liderów obu drużyn walka trwała przez około 3,5 godziny, oglądaliśmy dwa tie-breaki i wielką huśtawkę nastrojów.

Łukasz stracił własny serwis na 2:3 i już nie odrobił tej straty do końca seta. W drugiej partii Polak prowadził 3:0, ale i tak o wszystkim rozstrzygał tie-break. I znów były wielkie nerwy. Kubot obronił pięć setballi, z 1-6 wyrównał na 6-6 i popełnił... podwójny błąd serwisowy! Kolejnej szansy Fin już mu nie dał. Po ostry serwisie poszedł do siatki i skończył wolejem.

W trzecim secie była odwrotna historia. Tym razem Kubot odrabiał straty od 1:3, a w tie-breaku od 0-2. Wyrównał w decydującym gemie na 4-4 i już nie stracił punktu.

Niestety, w ostatniej części gry zamiast oznak zmęczenia Jarkko, który spędził w Sopocie na korcie około 11 godzin(!), kłopoty ze skurczami miał Kubot. W dodatku Polaka zirytowały niekorzystne dla niego decyzje sędziów i upust złości dał w szóstym gemie, po którym przegrywał już 1:5. Z wściekłości uderzał piłki w bandy i trybuny.

- Nie chcę komentować pracy sędziów, ale Polska słynie z... gościnności. Jarkko zagrał bardzo dobrze, poprawił grę forhendem i jest leworęczny, co mi zawsze utrudniało zadanie. Przykro mi, że nie zdobyłem zwycięskiego punktu, bo sopocka publiczność swoją postawą na niego zasłużyła. Nigdy w Polsce nie miałem takiego dopingu, dla takich chwil warto żyć i trenować - podkreślał Kubot.

Przy stanie 2:2 w meczu do decydującego pojedynku wyszli Przysiężny i Kontinen. Pierwszego seta rozstrzygnęło jedyne przełamanie podania rywala. Niestety, ta sztuka udała się rywalowi.

W drugim secie Michał się zrewanżował i nie trzymał kibiców długo w niepewności, gdyż rozpoczął od prowadzenia 3:0. Natomiast o losach trzeciej odsłony pojedynku rozstrzygnął dopiero tie-break. Polak zaimponował w nim serwisem. Rywal nie był w stanie przebić na drugą stronę siatki returnów na 5:2, 6:4 i 7:4!

W decydującym secie Przysiężny doskonale odczytał serwis rywala w czwartym gemie. Wygrał go do zera i objął prowadzenie 3:1. Po chwili poprawił własnym podaniem, również wygranym na "sucho". Dziewięć piłek zdobytych z rzędu przez Michała musiała złamać Fina.

W następnym gemie Henri rozpoczął od 15:0, ale gdy zrobiło się 15:15 poprosił o... przerwę na pomoc medyczną. Kontinen wrócił do gry asem serwisowym, choć jeszcze krzywił się z bólu, który dokuczał w mięśniach grzbietu. Mimo to serwisem na swoją korzyść rozstrzygnął także dwie następne piłki i zdobył gema na 2:4. Co więcej na tym nie poprzestał. Po chwili przełamał serwis Przysiężnego i utrzymał swój, wyrównując na 4:4.

Ostatecznie tego seta rozstrzygnął tie-break. Michał rozpoczął od prowadzenia 2:0, potem miał przewagę 3:2 i przegrał trzy piłki z rzędu. Co więcej Fin zakończył seta asem serwisowym!

W piątym secie Przysiężny miał dwa breaki na przełamanie rywala przy 2:2, ale rywal odpowiedział czterema piłkami wygranymi z rzędu. Kolejna szansa nadarzyła się przy 4:4. Tym razem przy 30:15 naszego tenisistę zdenerwowała decyzja sędziego liniowego, który autowy serwis Fina uznał za asa!

Kolejna zapalna decyzja miała miejsce w jedenastym gemie. Przy prowadzeniu Przysiężnego 40:30 tym razem Finowie domagali się asa, ale sędzia główny nakazał drugie podanie. Ale Kontinen wyszedł z opresji i to on prowadził 6:5.

W kolejnym gemie Fin miał dwie piłki meczowe. Pierwszą Michał obronił asem serwisowym. Przy drugiej nie trafił pierwszym podaniem, a przy wymianie wpakował piłkę w siatkę!

- Jest mi wstyd za to co pokazali sędziowie. Mieliśmy dwóch przeciwników, poza Finami także arbitrów. Oni zniweczyli nasz wysiłek. Można powiedzieć, że amatorzy zabrali zawodowcom mecz do wygrania. Najlepszym komentarzem do ich pracy był fakt, że pochodzący spoza Polski supervisor korygował niekorzystne dla nas decyzje sędziów liniowych - grzmiał Radosław Szymanik, kapitan polskiej reprezentacji.

- To było mistrzostwo świata. Decyzje sędziowskiego to chyba 0:20 na naszą niekorzyść. Nie widzieli kilkunastocentymetrowych autów! Po ich wskazaniach odechciewało się wszystkiego. Nie zmienia to faktu, że dziś grałem gorzej niż w pierwszym singlu, a po przegraniu gema przy 4:2 w czwartym secie siedziała mi w głowie myśl, że powtórzy się historia z piątku - dodał Przysiężny.

Oczywiście odmiennego zdania byli Finowie. - Nie zwracałem w ogóle uwagi na pracę sędziów. Nic w tej kwestii nie mam do powiedzenia - przyznał Kontinen. Natomiast kapitan zwycięskiej reprezentacji wziął w obronę arbitrów. - Nie można mieć do nich zastrzeżeń. Dobrze wykonali swoją pracę. Wcale nie jest łatwo ocenić, gdzie spadła piłka, skoro ma ona prędkość ponad 200 km/h - mówił Kim Tiilikainen, pod którego wodzą Finowie wygrali piąty mecz z rzędu w Pucharze Davisa, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej w historii.

Tym samym zamiast kolejnego meczu w kierunku grupy światowej (16 najlepszych reprezentacji) i konfrontacji w maju z RPA, polscy tenisiści będą mieli wolne aż do września. Od 17 do 19 w tym miesiącu zagrają z Łotwą, a stawką będzie utrzymanie w grupie pierwszej strefy euroafrykańskiej.

Tenis w międzynarodowym finale być może wróci do Sopotu w ostatni weekend kwietnia, ale już w wykonaniu pań. Jeśli nie będzie kolizji z play-off koszykarzy, to w Hali 100-lecia odbędzie się mecz w ramach Pucharu Federacji (żeński odpowiednik Pucharu Davisa) Polska - Hiszpania. Stawką będzie utrzymanie w Grupie Światowej II.


POLSKA - FINLANDIA 2:3

niedziela - gry pojedyncze:
Michał Przysiężny - Henri Kontinen 4:6, 6:3, 7:6(4), 6:7(4), 5:7
Łukasz Kubot - Jarkko Nieminen 4:6, 6:7(6), 7:6(4), 5:7

sobota - gra podwójna:
Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski - Nieminen/Kontinen 6:4, 7:6 (7-4), 4:6, 6:3

piątek - gry pojedyncze:
Przysiężny - Nieminen 7:6(5), 6:7(4) 7:6(4), 6:7(7), 4:6
Kubot - Kontinen 6:4, 6:2, 7:6(5)
jag.

Opinie (23) 3 zablokowane

  • To jest żenada... (2)

    Live scoring to muszę od kolegi z hali dostawać :(

    • 2 3

    • (1)

      a ile jest ?

      • 0 0

      • odswiez stronke pisza ze 2:1 przysiezny

        • 0 0

  • do andrzeja (1)

    a co pięć dych na bilet ci było szkoda na trzy dni

    t0o jest dopiero żenada

    • 4 2

    • Do anonima ?

      Byłem przedwczoraj, wczoraj i dzisiaj na Kubocie.
      Jakbyś trochę wysilił swój móżdżek (masz go?) to byś się domyślił, że niektórzy nie po prostu nie mogą (opieka nad rodziną).

      • 0 0

  • do tego od żenady

    pomyślałeś kre....., że ktos leży w szpitalu.................

    • 2 1

  • do tych wyzej (1)

    to juz sa dwie wersje
    szpital i opieka na rodzina
    zdecydujcie sie ktora wybieracie

    • 1 2

    • obie wersje są dobre.
      Czy ty na serio myslisz,ze zianteresowani sportem chodzą na wszystkie wydarzenia osobiscie?:)

      • 0 0

  • do tego wyzej (1)

    myslalem ze pisze z kibicami a nie kapciowymi z pilotem w reku przed tv i netem

    • 1 3

    • do tego co się nawet podpisać nie umie

      napisz kapciuchu jaki wynik a nie się wdajesz w dyskusje i zgrywasz kibica.
      niektórzy na serio nie mogą uczestniczyć w takich widowiskach więc nie pajacuj tylko pomóż.

      • 0 0

  • z twojej wypowiedzi wynika,ze serwisy sportowe nie są potrzebne:)
    A sam tu siedzisz i klikasz :) Brak konsekwencji:)

    • 0 1

  • ale klikam z hali mądralą :):)

    seper zrobione tutaj jest bezprzewodowy net dla wszystkich bez żadnych haseł

    • 0 1

  • no ładnie fin sobie odpoczal

    i teraz pogoni przysieznego

    • 0 1

  • do tych Januszy wyzej

    Jacy wy jestescie Zenony to ja nic nie mówie napinacze internetowi idzie ryby łowić w kałuży albo idzicie na grzyby

    • 2 2

  • NIE TAK MIAŁO BYĆ

    Co ja jutro powiem mamie.

    • 0 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane