• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ławka, ale jaka!

Jacek Główczyński
31 sierpnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
W dwunastoosobowej reprezentacji Polski siatkarek na finały mistrzostw świata znalazły się dwie siatkarki, które w minionym sezonie występowały w Gedanii: Izabela Bełcik i Milena Rosner. W pierwszym etapie turnieju, do którego biało-czerwone zakwalifikowały się po ponaddwudziestoletniej przerwie (!), zagramy z Brazylią, Chinami, Australią, Tajlandią i Grecją. Dalej awansują trzy najlepsze drużyny z tego grona.

- Na ostatnim zgrupowaniu było 15 zawodniczek. Miałyśmy świadomość, że do Niemiec nie pojedzie po jednej rozgrywającej, środkowej i skrzydłowej. Teoretycznie mogło paść na mnie. Jednak nie drżałam o swoje miejsce. Czułam się pewnie - deklaruje Milena Rosner.

- A ja miałam sporo wątpliwości. Trener Krzyżanowski nie ukrywał, że największy dylemat ma przy obsadzie drugiej rozgrywającej. Początkowo podał jedenaście nazwisk. Dopiero później zdecydował, że to ja pojadę, a Katarzyna Gujska zostanie w domu - przyznaje Izabela Bełcik.

Iza wygryzła ze ze składu zawodniczkę, która jeszcze niedawno była kapitanem reprezentacji. I to jej przypadnie rola zmienniczki Magdaleny Śliwy, pierwszej rozgrywającej reprezentacji. Zresztą z ławką rezerwowych musi oswoić się też Rosner.

- Na pewno lepiej grać niż siedzieć na ławce. Taka bezczynność kosztuje bardzo dużo nerwów. Jeszcze większy stres występuje, gdy wreszcie trener daje mi szansę. Mam świadomość, że od kilku pierwszych akcji zależy, jak długo zostanę na parkiecie - mówi Bełcik. - Mój kłopot, ale i atut, polega na tym, że jestem uniwersalna. Trener posyła mnie tam, gdzie w danej chwili wymaga tego sytuacja. Równie dobrze mogę wejść na środek bloku, przyjęcie, jak i do ataku. Zdaję sobie sprawę, że może na tym ucierpieć moja kariera. Aby wejść do szóstki powinnam mieć jedną pozycję i doskonalić się na niej - zauważa Rosner.

W tygodniach poprzedzających mistrzostwa wiele było rozmów w kadrze o pieniądzach. I nie chodziło wcale o targi o premię za występ w Niemczach, ale o ubiegłoroczne zaległości za awans do tej imprezy oraz szóste miejsce na mistrzostwach Europy.

- Prezes obiecał, że ostatnia rata zaległości dotrze na nasze konta gdy będziemy w drodze do Niemiec. W mistrzostwach świata mamy obiecane premie za miejsca od ósmego w górę. Są to sumy zbliżone do ubiegłorocznych, a zatem nie będą głównym motorem naszych działań - zapewnia gdańska rozgrywająca. - Na razie myślimy o tym, aby wyjść z grupy, czyli awansować do czołowej "12". Gdy tam będziemy, przyjdzie czas na określenie nowych celów - dodaje siatkarka, która z Gedanii zamierza przenieść się do Nafty Piła.

W grupie Polki czeka wiele spotkań z egzotycznymi dla nich rywalkami. Z dobrych znajomych bedą tylko Greczynki, z którymi rywalizowaliśmy w eliminacjach do mistrzostw Europy. Wydaje się, że z tego grona tylko Chinki będą poza zasięgiem biało-czerwonych.

- Nie możemy zapominać, że już sama gra w takim towarzystwie jest sukcesem Polski i każdej z nas osobiście. Najważniejszy będzie pierwszy mecz. Jeśli pokonamy Brazylijki, to wejdziemy na dużą falę i trudno będzie nas zatrzymać. W przypadku porażki może wystąpić dołek formy - przewiduje Milena. - Styl azjatycki to bardzo szybka gra i dobra obrona. Mieliśmy tego przedsmak w sparingach z Japonkami. Z Chinkami będzie jeszcze trudniej, gdyż są one wysokim zespołem. Z kolei trudno przypuszczać, że przyda nam się ubiegłoroczne tournee po Brazylii, gdyż drużyna tego kraju miała ulec od tamtego czasu gruntownej przebudowie. Generalnie w każdym meczu trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, gdyż z tego typu przeciwnikiem niezbyt często się spotykamy i nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć - przypomina Izabela.

Kluby sportowe

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane