• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Leszek Blanik - ''O powodzeniu decydują niuanse".

4 listopada 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Leszkowi Blanikowi nie udało się uzupełnić medalowej kolekcji. Po srebrze z mistrzostw świata oraz brązie z igrzysk olimpijskich gimnastyk sportowy MKS AZS AWF Gdańsk znalazł się poza podium w mistrzostwach świata. W Gandawie, w finale swojej koronnej konkurencji - skoku przez konia, podopieczny Andrieja Lewita i Piotra Mikołajka zajął szóste miejsce. Jednak ten wynik na pewno nie jest powodem do rozdzierania szat. Wystarczy przypomnieć, że przed dwoma laty w Japonii w tej rangi zawodach Polaka w ogóle nie było wśród najlepszych.

- Potwierdziło się to, co mówiłem po eliminacjach. Każdego z ośmiu finalistów stać było na tytuł mistrzowski. Każdy mógł również wylądować na ostatnim miejscu. Poziom w tej konkurencji jest niezwykle wysoki, a o powodzeniu decydują niuanse. Dlatego niezmiernie trudno cały czas być wśród najlepszych. Miałem tę satysfakcję, że z finalistów ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich, oprócz mnie, w Gandawie do decydującej rozgrywki o medale przebił się tylko Aleksander Bondarenko z Rosji - mówił tuż po finale specjalnie dla "Głosu" Leszek Blanik.

- Starasz się znaleźć pozytywy związane ze zdobyciem szóstego miejsca na świecie. A nie płaczesz za medalem, który uciekł?

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie walczyłem o medal. Temu była poświęcona moja taktyka. Jednak uważam, że trzeba się cieszyć z tego, co jest. Wielu zawodników o takim wyniku może tylko pomarzyć. Nie zapominajmy, że dla mnie także jest to wynikowy progres. Na mistrzostwach świata jeszcze nie byłem przecież w finale.

- Medalowe nadzieje pogrzebałeś w pierwszym skoku. Po podwójnej zukuharze w pozycji łamanej przewróciłeś się.

- Wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Niemal już czułem, że ustałem ten skok. Niestety, szarpnęło mnie do tyłu. Tak na gorąco nie potrafię powiedzieć, co było przyczyną upadku. Wtedy już wiedziałem, że straciłem szanse na medal. Trzech rywali zgłosiło drugi skok wyżej punktowany. Dlatego moje rachuby na podium opierały się właśnie na bardzo dobrze wykonanej zukuharze.

- Czy skład medalistów stanowi dla ciebie zaskoczenie? Oglądając finał za pośrednictwem Eurosportu, wydawało mi się, że najładniejsze skoki wykonał Jewgienij Sapronenko.

- Mnie też wydaje się, że sędziowie skrzywdzili Łotysza. Może jego noty nie były za niskie, ale zdecydowanie za wysoko został oceniony Marian Dragulescu. Jednak tytuł dla Rumuna nie jest niespodzianką. Już przed rokiem uchodził za faworyta igrzysk, a w ogóle nie awansował do finału. Jeśli można mówić o zaskoczeniach w Gandawie, to jedynie w przypadku brązu dla Charlesa Leona Tamayo z Kuby.

Rozmawiał: Jacek Główczyński



Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane