- 1 Czy spadek Lechii to szansa na naprawę? (24 opinie)
- 2 Żużlowcy nie zachwycili w memoriale (32 opinie)
- 3 W Arce takie błędy nie wypadają (59 opinii)
- 4 Dziś mecz legend na NSR w Gdyni (4 opinie)
- 5 Pełna hala, ale Trefl przegrał (23 opinie) LIVE!
- 6 Siatkarze do play-off z 6. miejsca (3 opinie) LIVE!
Ligowiec Roku 2022. Grzegorz Witt nie czeka na telefon od Fernando Santosa
Arka Gdynia
- Jestem w Arce Gdynia już 33 lata. To nie tylko praca, ale styl życia. Nigdy nie byłem pracownikiem etatowym PZPN. Moja umowa ze związkiem była taka, że byłem wynagradzany za te zgrupowania, na których pracowałem. Ktoś może być kompetentny, posiadać dużą wiedzę, ale jak nie będzie między nim a pierwszym trenerem chemii, to może być problem - mówi nam Grzegorz Witt, uczestnik mundialu w Katarze, który nie czeka na telefon od nowego selekcjonera reprezentacji Polski - Fernando Santosa, a koncentruje się na pracy z młodzieżą żółto-niebieskich. To zarazem ostatni bohater w cyklu wywiadów z pretendentami do tytułu Najlepszego Ligowca Roku 2022 w Trójmieście. Poprzednio zaprezentowaliśmy Michała Nalepę, piłkarza Lechii Gdańsk. Głosować możecie tylko do północy 29 stycznia.
GŁOSUJ
Jacek Główczyński: Czy zagraniczny selekcjoner to teraz to czego najbardziej potrzebowała reprezentacja Polski?
Grzegorz Witt: To jest trudne pytanie. Tak uznali włodarze PZPN, do których należała suwerenna decyzja w tej sprawie. Ja uważam, że polski trener oczywiście również spełniłby wymagania oraz dałby radę w zakresie określonych celów. Jednak nie ulega wątpliwości, że nominacja dla Fernando Santosa to na pewno wybór z "wyższej półki". To szkoleniowiec, w którego cv można znaleźć wiele laurek, z ogromną wiedzą i doświadczeniem z reprezentacjami Portugalii i Grecji.
Sprawdź procentowe poparcie dla kandydatów do tytułu Najlepszego Ligowca Roku 2022 w Trójmieście na półmetku głosowania
Dużo się mówi, że zagranicznego selekcjonera trzeba "obudować" polskimi asystentami, a nic nie wspomina się choćby o zakresie pracy, którą pan wykonywał w sztabie. Te kompetencje nie powinny zostać w polskich rękach?
Przy doborze sztabu najważniejsze i kluczowe jest zaufanie. Każdy trener chce mieć wokół siebie ludzi, którzy we wcześniejszej, wspólnej z nim pracy się sprawdzili, którym w pełni ufa. Ktoś może być kompetentny, posiadać dużą wiedzę, ale jak nie będzie między nim a pierwszym trenerem chemii, to może być problem. Dlatego nie narodowość, a zaufanie selekcjonera powinno być podstawowym warunkiem przy budowie sztabu.
Czyli pan telefonu z propozycją od Fernando Santosa się nie spodziewa?
Nie. Pracowałem z trenerem Czesławem Michniewiczem przy pierwszej reprezentacji, a wcześniej w kadrze młodzieżowej. Nigdy nie byłem pracownikiem etatowym PZPN. Moja umowa ze związkiem była taka, że byłem wynagradzany za te zgrupowania, na których pracowałem.
Santos zdobył mistrzostwo Europy mając w drużynie Ronaldo. Może to właśnie przeważyło, że potrafi przekuć na sukces reprezentacji grę gwiazdy, gdyż Polska ma przecież Roberta Lewandowskiego?
Na pewno to mógł być jeden z czynników, który prezes PZPN mógł brać pod uwagę. Praca z takimi zawodnikami jak Ronaldo czy Lewandowski na pewno jest specyficzna. Znalezienie wspólnego języka między selekcjonerem a takim piłkarzem jest kluczowe, by osiągać wyniki. Jeśli to się uda, to taka gwiazda będzie pomagać w osiąganiu wyniku.
Przeczytaj wywiady z innymi kandydatami do tytułu Najlepszego Ligowca Roku 2022 w Trójmieście
według kolejności publikacji
Miłosz Wałach, Torus Wybrzeże Gdańsk, piłka ręczna
Julia Niemojewska, VBW Arka Gdynia, koszykówka
Robert Olszewski, Ogniwo Sopot, rugby
Adrian Bogucki, Suzuki Arka Gdynia, koszykówka
Flavio Paixao, Lechia Gdańsk, piłka nożna
Eryk Jóźwiak, Zdunek Wybrzeże Gdańsk, żużel
Grzegorz Buczek, Lechia Gdańsk, rugby
Mariusz Wlazły, Trefl Gdańsk, siatkówka
Michał Nalepa, Lechia Gdańsk, piłka nożna
Jakie pan miał relacje z Robertem Lewandowskim? Czy coś w zajęciach proponował pan specjalnie pod jego potrzeby?
W zakresie swoich obowiązków, czyli w części treningu przygotowującej do głównych zajęć oraz podczas rozgrzewki przed meczem, to co proponowałem zespołowi, było akceptowane przez Roberta. Przynajmniej nie zauważyłem, aby było inaczej. Zresztą pewnie, gdyby coś mu się nie podobało, to nie miałby skrupułów, aby udać się na rozmowę z pierwszym selekcjonerem i wytknąć błędy, czy zastosować jakieś sugestie, co trzeba zmienić. Nic takiego nie miało miejsca, a przynajmniej ja o tym nie wiem. Ponadto w dniu meczu z Chile, wraz z Mirkiem Kalitą poprowadziliśmy trening, dla tych zawodników, którzy tego dnia nie grali. W zajęciach uczestniczyli: Robert, Matty Cash, Piotr Zieliński i Nicola Zalewski. Oceny tego, co robiliśmy, były pozytywne.
11. Plebiscyt na Najlepszego Ligowca 2022 Roku w Trójmieście. Przeczytaj o regulaminie głosowania
W odniesieniu do piłkarzy często się mówi, że powołanie do reprezentacji, czy wyjazd do zagranicznego klubu jest dla nich przejściem na wyższy "level". Czy tym samym dla pana była praca w kadrze?
Na pewno jest to progres. Przede wszystkim dokonał się on w sferze mentalnej. Dzięki pracy z takimi piłkarzami, jakich mamy w reprezentacji, nabrałem większej pewności siebie, lepszego samopoczucia, stałem się dojrzalszym szkoleniowcem. Nie ukrywam, że przed pierwszym zgrupowaniem były pewne... może nie obawy, ale raczej myśli, czy to co mam do zaproponowania, będzie akceptowalne, spełni oczekiwania zawodników, czy będzie na podobnym poziomie z tym co robią na co dzień w zagranicznych klubach. Ponadto sam fakt udziału w finałach mistrzostwach świata, o którym to marzy każdy człowiek pracujący w piłce, a w dodatku jeszcze wyjście z grupy, to wszystko bagaż doświadczenia, które sprawia, że na pracy z kadrą zyskałem jako szkoleniowiec.
Który z momentów w pracy z reprezentacją Polski był dla pana szczególny?
Każde zgrupowanie takie było, bo utwierdzaliśmy się na wzajem w przekonaniu, że spełniamy oczekiwania, idziemy do przodu. W okresie bezpośrednich przygotowań i samych mistrzostw świata w zakresie przygotowania motorycznego powodem do satysfakcji było dla nas wspólnie z Karolem Bortnikiem to, że 26 piłkarzy przyjechało na kadrę i 26 wyjechało z niej zdrowych. Natomiast jakbym miał wybrać jeden najprzyjemniejszy moment to wskazałbym na wygrany baraż ze Szwecją. To było historyczne wydarzenia, o którym każdy człowiek może marzyć, aby być jego świadkiem, a co dopiero uczestnikiem.
Przeczytaj wywiad, w którym Grzegorz Witt odpowiadał na pytania czytelników Trojmiasto.pl
Wiem, że to nie pan był głównym decydentem w sztabie reprezentacji Polski, ale czy po powrocie z mistrzostw świata, "rozgrywał" pan ten turniej jeszcze raz, zastanawiał się, czy i gdzie można było zrobić coś lepiej?
Nie zastanawiałem się, gdyż właśnie tak było - kluczowe decyzje nie znajdowały się w mojej gestii. Siłą naszego sztabu było to, że każdy z nas w sposób co najmniej zadowalający realizował zadania, które były w jego kompetencjach. My, odpowiedzialni za przygotowanie mororyczne wiedzieliśmy, że zawodnicy przyjadą w trakcie sezonu, a zatem będą w pełni przygotowani. I to mistrzostwa potwierdziły. Dzięki temu terminowi rozgrywania turnieju, stał on na niesamowitym poziomie. Może telewizja tego nie do końca oddawała, ale Francja czy Argentyna, gdy obserwowało się je będąc kilka metrów od boiska, grały naprawdę fantastyczną piłkę. Dlatego, czy jest sen teraz rozważać, czy był to nas maks? Najważniejsze, że wykonaliśmy postawione przez nas zadanie. A gdybyśmy mieli gdybać, to na pewno żałowaliśmy sytuacji Piotra Zielińskiego przy 0:0 z Francją. Gdyby strzelił może pojawiłaby się iskierka nadziei na wygraną.
Ara Gdynia - Stomil Olsztyn 2:2. Przeczytaj relację, zobacz video ze sparingu
Tzw. afera związana z premiami przykrywała wynik sportowy osiągnięty w Katarze. Czy w związku z tym pan osobiście ma żal, że przygoda sztabu trenera Michniewicza z reprezentacją Polski się zakończyła?
Praca z reprezentacją Polski była dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Z tego niespełna roku jestem bardzo zadowolony. Nie roztrząsam, czy to było sprawiedliwe rozstanie, czy powinno być inaczej, bo życie toczy się dalej. Ja następnego dnia po powrocie z Kataru poszedłem do pracy w Arce Gdynia. Mam tutaj również swoje wyzwania. Ponadto pracuje w szkole, w X Liceum Ogólnokształcącym w Gdyni. Na pewno szkoda, bo coś fantastycznego się skończyło, ale trzeba być zadowolony, że nadal można żyć piłką i dla piłki.
Sprawdź, czym już na starcie Fernando Santos przebił poprzednich selekcjonerów reprezentacji Polski?
W Arce Gdynia jest pan koordynatorem ds. motoryki drużyn młodzieżowych. Jakie stawia pan przed sobą cele w tej pracy, a może myśli pan o powrocie do seniorskiej piłki?
Jestem w Arce już 33 lata. To nie tylko praca, ale styl życia. Gdy codziennie jeżdżę do klubu, to nie zastanawiam się, czy to co teraz robię, to wyzwanie na rok, dwa, czy dłużej. Staram się to, co mam do wykonania, zrobić jak najlepiej. A wyzwań mi i teraz nie brakuje. Opieka nad trzema zespołami naprawdę wymaga wiele pracy. Dlatego, abym stąd ruszył w Polskę czy za granicę, to by musiała być naprawdę wyjątkowa oferta. Natomiast na pewno nie odmówiłbym drużynie narodowej w żadnym roczniku. Z orzełkiem na piersi miałem okazję zadebiutować w kadrze juniorskiej Jacka Dziubińskiego.
Przypomnij sobie, jakie były powody, że PZPN nie przedłużył kontraktu z Czesławem Michniewiczem
Z Arką jako asystent pierwszego trenera i szkoleniowiec przygotowania motorycznego zdobył pan awans do ekstraklasy w 2016 roku, a później współuczestniczył w zdobywaniu Pucharu Polski i dwóch Superpucharów Polski. Dlatego na koniec zapytam, czy obecnie klub stać by przynajmniej nawiązać do pierwszego z wymienionych sukcesów, które były pańskim udziałem?
Nieskromnie powiem, że w sezonie 2015/16 dysponowaliśmy o wiele węższym sztabem trenerskim niż jest to obecnie, ale z Grześkiem Nicińskim i Jarkiem Krupski wykonaliśmy super robotę. Wówczas nikt nie stawiał, że będziemy walczyć o awans, a my "rośliśmy" z meczu na mecz, coraz fajniej się to układało, aż to zwieńczył awans. Obecna Arka na pewno ma potencjał w grze ofensywnej. Jeśli Karol Czubak, jak ostatnio sprawdzałem, strzelił 24 gole w 55 meczach, to naprawdę świetne statystyki. Do tego są Hubert Adamczyk i Omran Haydary, którzy indywidualnie mogą przesądzić o zwycięstwie. Nie widziałem na żywo tych nowych obrońców, którzy przyszli zimą, ale pomysł, by właśnie wzmocnić tę formację jest słuszny. Dlatego Arka na pewno ma potencjał na ekstraklasę, ale 1. Liga jest też nieprzewidywalna, a na wynik ma wpływ wiele czynników, nie tylko stricto sportowych, jak na przykład atmosfera w drużynie czy klubie. Nie ulega, że ekstraklasa dla Arki byłaby tylko na plus dla rozwoju klubu.
Grzegorz Witt. Poznaj najważniejsze fakty z jego pracy w reprezentacji Polski oraz w Arce Gdynia
Typowanie wyników
Jak typowano
13% | 40 typowań | Zagłębie Sosnowiec | |
22% | 64 typowania | REMIS | |
65% | 195 typowań | ARKA Gdynia |
Wywiady
Opinie wybrane
-
2023-01-28 12:11
Trochę to dziwne że trener który odpowiadał przez ostatnie kilka lat za motorykę reprezentacji u-21 a potem pierwszej (2)
W swoim klubie pracuje jedynie z młodzieżą, a do pracy nad przygotowaniem fizycznym zatrudniani są jacyś trenerzy z zewnątrz.
Ciekawe z czego to wynika, bo raczej nie z tego że Kołakowscy nie lubią prawdziwych Arkowców przy pierwszej drużynie, bo mimo tego że są tu już blisko 3 lata kilku tych Arkowców cały czas pracuje-trener bramkarzy Jarek Krupski, Marek Latos cały czas dba o odnowę biologioczną a Paweł Bednarczyk jest nadal kierownikiem zespołu.- 26 2
-
2023-01-28 12:57
Jakbyś choć trochę znał obecnego właściciela, to wiedziałbyś gdzie ma nie tylko prawdziwych, ale ogólnie Arkowców i wtedy byś zrozumiał dlaczego wszystko tak wyglada.
- 5 2
-
2023-01-28 12:58
Nie odróżniasz pracownikow od konstruktorow?
W Arce, konstruktor, może być i jest tylko jeden. Właściciel!. Reszta, łącznie z l trenerem, to wykonawcy. Mają posiadać umiejętność w miarę biegłego czytania z dostarczonej ściągi. Żadnej własnej myśli tworczej. I tutaj drogi z Trenerem Wittem stają się drogami rozstajnymi.
- 4 2
-
2023-01-28 13:09
Dziekujemy Panie Trenerze Witt ! (1)
Sprawdza się powiedzenie że "Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju". W Arce, jak pamięcią sięgnąć, nigdy nie doceniano ludzi miejscowych. Ani wychowanków, ani szkoleniowców. Zawsze lepszy wg działaczy, był obcy. Teraz przy rządach elementu naplywowego różnej maści, o inne spojrzenie jest w dwójnasób trudno. Tym bardziej zyczymy dalszych sukcesów w życiu i pracy! Idzie Pan dobrym kursem! Tak trzymać!
- 25 1
-
2023-01-29 09:37
jak to nigdy? A lata 90 i ten cały HTM? to kto wtedy dowodził, trenował? człowieku albo masz 5 lat, albo piszesz
żeby pisać jak to nawijała kleczkowska ze zlotopolskich
- 0 0
-
2023-01-28 13:45
Ojej. Robus zaakceptował metody?! No, ale on sam trenuje chyba w kadrze inne metody...
- 3 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.