Nie minie 48 godzin od zwycięstwa po szalonym meczu z PGE Orlikiem Opole, a hokeiści MH Automatyki wyjdą na lód w Jastrzębiu-Zdroju, aby zmierzyć się z miejscowym JKH GKS. - Jedziemy tam wygrać. Nie ekscytujemy się meczem z Orlikiem, ale ten pokaz charakteru jakim było wyjście z 0:3 na 4:3 na pewno nas jednak podbuduje w walce o play-off. Jesteśmy na zupełne innym etapie niż rok temu. Przeszliśmy z czarnego na białe - uważa Sebastian Wachowski, zdobywca zwycięskiej bramki. Piątkowy mecz z JKH GKS rozpocznie się o godz. 18.
Gdańscy hokeiści zaserwowali swoim kibicom znakomite, choć dramatyczne widowisko w pierwszym meczu rozgrywanym we własnej hali. Wygrali z PGE Orlikiem Opole 4:3, choć przegrywali 0:3.
- Widziałem, że moi zawodnicy byli trochę poddenerwowani pierwszym meczem przed własną publicznością. Orlik dobrze zaczął to spotkanie, ale udało nam się wziąć tę grę we własne ręce. Przy stanie 0:3 powiedziałem chłopakom: naciskajcie, oddajcie czterdzieści strzałów - niech wejdą cztery i wygramy mecz. Nie było łatwo. Jako zawodnik przeżyłem kilka takich powrotów. Bardzo się cieszę, że pokazaliśmy charakter. Na pewno jednak musimy poprawić grę w przewadze. Niestety tego nie da zrobić się od razu, tym bardziej, że mamy napięty terminarz - mówi trener Andriej Kowaliow. Szkoleniowiec pochwalił swoich podopiecznych w typowym dla siebie stylu - bez nadmiernej ekscytacji. Po meczu dało się zauważyć, że myślami jest już przy piątkowym spotkaniu wyjazdowym z JKH GKS Jastrzębiem.
- Trener to człowiek zimnej krwi. Nie ekscytuje się za bardzo i dobrze. Robimy tak samo, bo do play-off daleka droga. Myślę, że awansujemy do tej fazy od razu z pierwszej szóstki, ale aby tak się stało, musimy wygrać jeszcze sporo spotkań. Taki pokaz charakteru jak w meczu z Orlikiem na pewno nas jednak mocno podbudował - uważa zdobywca zwycięskiej bramki Sebastian Wachowski.
Zobacz jak hokeiści MH Automatyki dziękowali kibicom za doping w meczu z Orlikiem.
Obrońca przyznał, że wygrana w takich okolicznościach smakowała wyjątkowo, podobnie jak trafienie na wagę kompletu punktów. Przebieg meczu obnażył jednak słabości, które czym prędzej trzeba wyeliminować.
- Stracone trzy bramki z rzędu to był horror. Wysłaliśmy jednak sygnał, że na naszym lodowisku nikomu nie będzie łatwo. Trener kazał nam pójść ostro do ataku, ale to nie był "spontan", tylko coś co sumiennie wytrenowaliśmy. Pierwsza bramka dała nam impuls. Wybroniliśmy się z kar i poszliśmy za ciosem. Skuteczność jeszcze szwankuje, ale cały czas nad nią pracujemy - uważa Wachowski. Sebastian zwrócił uwagę na fakt, że w tym sezonie gdańscy kibice doczekali się wygranej już w drugiej kolejce, gdy w poprzednich rozgrywkach przyszło im czekać aż do siódmego spotkania, zresztą z najsłabszym w lidze zespołem SMS (wówczas zespół prowadził jeszcze Peter Ekroth).
- Jesteśmy na zupełnie innym poziomie niż rok temu. Teraz od początku pracujemy z trenerem Kowaliowem i to są zupełnie dwa inne światy. Można powiedzieć, że przeszliśmy z czerni na biel - cieszy się Wachowski. W piątek o godz. 18 gdańszczanie zmierzą się z JKH GKS, który poprzedni sezon zakończył na 6. lokacie. O ile MH Automatyka przeciwko Orlikowi chciała powetować sobie porażkę w Nowym Targu, tak teraz zamierza pójść za ciosem.
- Jedziemy tam wygrać, bo z takim nastawieniem wychodzimy na każde spotkanie. JKH to drużyna walcząca, grająca mocnym forcheckiem, zwłaszcza u siebie. Zapowiada się interesujące i oby zwycięskie dla nas spotkanie - kończy Wachowski.
Drużyny zagrają cztery rundy, systemem każdy z każdym. Do ćwierćfinałów play-off awansują drużyny z miejsc 1-6. O pozostałe dwa miejsca powalczą do 2 zwycięstw pary z miejsc 7-10 i 8-9. Przegrani zagrają o utrzymanie. Spaść z ligi nie może SMS PZHL.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
