• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Maciej Zezula - ''nie wróciłem po to, aby płakać".

25 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Dwa lata temu był liderem "biało-zielonych", rok temu - zdyskredytowany przez Romualda Szukiełowicza - musiał szukać klubu z daleka od Gdańska, dziś znowu gra w Lechii-Polonii, co z pewnością nie zaspokaja jego ambicji sportowych i finansowych.

- Powiedziałem, że cokolwiek się tutaj wydarzy, zostanę w klubie do grudnia - mówi 28-letni Maciej Zezula, lider lechistów (w tym sezonie 2 gole i 5 asyst). - W nowym roku, jeśli spółka nie otrzyma żadnej pomocy z zewnątrz, po prostu jeśli nic się nie zmieni, odejdę. Mam już nawet pewne propozycje z klubów drugiej ligi, a i ponowny wyjazd do Niemiec jest możliwy. Czuję się piłkarzem zawodowym i jeszcze przez kilka lat chciałbym żyć z futbolu.

- Nie męczy cię sytuacja klubu?

- Nie wróciłem po to, aby płakać. Cieszę się, iż zespół odbudował się po wszystkich letnich perturbacjach. Przy istotnym udziale trenera Stachury, który dobrze to poukładał, dokonaliśmy naprawdę trudnej sztuki. I nie zamierzamy na tym poprzestać. Naszym celem jest tytuł mistrza jesieni. Dlatego jutro z Gryfem musimy wygrać. Nie ma znaczenia, że z powodu sankcji PZPN możemy wystąpić bez kilku zawodników. W zamian może będą Lewna i Piątek, którzy przedwczoraj grali w remisowym sparingu z Unią Tczew. Zresztą dla mnie to dziwna sprawa, że u schyłku rundy związek chce karać drużynę. Przecież właśnie nas zawieszenie Bronera i Widzickiego dotknie najmocniej.

- Jaka jest dzisiejsza Lechia-Polonia?

- Jej największą zaletą jest solidność, a najgroźniejszą bronią - kontratak.

- Jesteś zadowolony ze swojej postawy?

- Dopiero wracam do formy po kontuzji, której doznałem w Kościanie. Zawodnicy Obry z premedytacją i bez reakcji arbitra wykluczyli mnie z gry już w 10 minucie. Później oczywiście grałem, ale kostka bolała.

- Rok temu z kawałkiem pewnie nie uwierzyłbyś, że tak szybko wylądujesz w III lidze...

- Trener Szukiełowicz w ogóle nie dał mi szansy, wykluczył z zespołu dwa dni przed zgrupowaniem, przez co postawił mnie w bardzo trudnej sytuacji. Nie byłem przygotowany do sezonu. Do tej pory uważam, że zrobił ruch niekorzystny nie tylko dla mnie, ale i dla klubu. Oceniając rzecz z perspektywy, jestem jednak zadowolony, że tak się stało. Po raz pierwszy w mojej karierze opuściłem Gdańsk, ba, wyjechałem za granicę. Ostatecznie grałem tylko w niemieckim IV-ligowcu z Rotenburga, lecz trenowałem też w klubach III ligi, dzięki czemu poznałem, jak wygląda ta lepsza piłka. Do Rotenburga mogłem nawet niedawno wrócić. Żyłem sobie tam wygodnie, a przede wszystkim spokojnie. I nikt mi nie może powiedzieć, że spadłem z Lechią.

star.



Głos Wybrzeża

Kluby sportowe

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane