Marco Paixao przez niespełna 1,5 sezonu strzelił dla Lechii Gdańsk 27 goli. Kontrakt z biało-zielonymi ma ważny do 30 czerwca przyszłego roku. Niektórzy już transferują 33-letniego Portugalczyka do Los Angeles Galaxy. Na razie jednak oficjalnej propozycji z USA nie ma. Także napastnik swoje najbliższe plany wiąże bardziej z ekstraklasą niż MLS. - Kolejny gol cieszy, ale najbardziej zależy mi na zwycięstwach drużyny - mówił napastnik po meczu z Lechem Poznań, zakończony remisem 3:3.
tak, bo to obecnie jedyny napastnik Lechii, który strzela gole 52%
chyba tak, choć lepiej wstrzymać się z tym do końca rundy 8%
raczej nie, gdyż zimą można go jeszcze sprzedać i trochę zarobić 17%
nie, dyskwalifikuje go na dłuższe granie w Gdańsku zaawansowany wieku 19%
trudno jednoznacznie ocenić, wszystko zapewne zależy od pieniędzy 4%
W poprzednim sezonie Marco Paixao podzielił tytuł króla strzelców ekstraklasy z Marcinem Robakiem. Obaj zdobyli po 18 goli. Portugalczyk aż 12 z nich zaliczył wiosną. W dwóch meczach zanotował wówczas hat-tricki. W bieżących rozgrywkach jest lepszy od tego rywala o jedno trafienie. Natomiast nieoczekiwanie wyrósł mu inny konkurent. Ivan Angulo dla beniaminka z Zabrza strzelił 12 bramek.
Natomiast napastnik Lechii jest bezwzględnie najlepszym strzelcem polskiej elity, biorąc pod uwagę wyłącznie rok 2017. Zdobył w nim 21 goli, gdy Robak najpierw dla Lecha Poznań, a ostatnio dla Śląska Wrocław trafił łącznie 17 razy.
- Kolejny gol cieszy, ale najbardziej zależy mi na zwycięstwach drużyny. Jesteśmy w drugiej części tabeli, co nas nie zadowala, ale w ostatnim czasie nasza gra zdecydowanie się poprawiła. Punkt wywalczony przeciwko Lechowi, gdy przyszło nam grać w osłabieniu, należy uszanować - mówił po ostatnim spotkaniu Paixao. VAR: CYRK CZY ELIMINOWANIE BŁĘDÓW SĘDZIOWSKICH? ZAGŁOSUJ, PRZECZYTAJ CO SĄDZĄ INNI
Portugalczyk nie sprawia wrażenia człowieka, który myślami jest gdzieś indziej niż polska ekstraklasa. Wie doskonale, że od tego, jak będzie się prezentował w najbliższych tygodniach, zależy jego piłkarska przyszłość. 19 września skończył 33 lata, a 30 czerwca upłynie jego kontrakt z Lechią, który popisał na początku 2016 roku. Do końca roku powinna zatem zapaść decyzja, czy otrzyma nowy kontrakt w Gdańsku, czy już po tej rundzie zmieni klubu.
- Trener Adam Owen powtarza nam, że w każdym meczu walczymy o 3. Jednak po grze z Lechem nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony ze swojego występu i drużyny. Dobrze, że VAR pomógł sędziemu podjąć dobrą decyzję, bo byłem ciągnięty za koszulkę. Natomiast, aby poprawić wyniki, potrzebujemy większej płynności w grze - ocenia Marco. Gole, które strzela Portugalczyk, sprawiają, że mimo słabszej dyspozycji Lechii, jest zainteresowanie jego osobą. Ostatnia wizyta Adama Mandziary, prezesa i Piotra Nowaka, dyrektora gdańskiego klubu w USA podsyciła spekulacje, że to Paixao może być tym piłkarzem, którego klubowi może się udać ulokować w MLS. Pojawił się nawet konkretny potencjalny pracodawca - Los Angeles Galaxy, czyli pięciokrotny mistrz USA.
- Nie komentujemy spekulacji transferowych - mówi Jakub Staszkiewicz, rzecznik prasowy Lechii. Nieoficjalnie zaś wiemy, że do Gdańska nie wpłynęła żadna oficjalna oferta odnośnie pozyskania Marco. Nawet, gdy takowa pojawiła się w najbliższych tygodniach to nie ma szans na tak spektakularny transfer jak Nemanji Nikolica z początku tego roku. Chicago Fire, a zatem były klub m.in. Piotra Nowaka, zapłaciło Legii Warszawa 3 miliony euro. Jednak pamiętajmy, że Węgier jest 3 lata młodszy od Portugalczyka, a przede wszystkim odchodził z Polski na 1,5 roku przed końcem kontraktu.
Te dwa czynniki sprawiają, że za Paixao Lechia nie ma szans otrzymać zapewne nawet 1/3 tej kwoty. Przypomnijmy, że zgodnie z przepisami, na pół roku przed wygaśnięciem kontraktu, piłkarz może podpisać kontrakt z nowym pracodawcą, ale który wchodzi w życie po zakończeniu jego obecnej umowy. Zatem Marco 2 stycznia może związać się z nowym klubem, licząc od 1 lipca 2018 roku.
Wspomniane Los Angeles Galaxy z pewnością będzie szukać ofensywnych zawodników. W 2017 roku ten utytułowany klub zajął bowiem ostatnie, 11. miejsce w Konferencji Zachodniej (32 punkty w 34 meczach, aż 18 porażek, bramki 45:67) i nie zakwalifikował się do play-off MLS, w którym bierze 16 najlepszych drużyn obu konferencji.
Większość meczów ekipa Niemca Sigi Schmida grała systemem 1-4-3-2-1. Jednak najskuteczniejszymi graczami wcale nie byli środkowi napastnicy. Najwięcej bramek strzelili: lewoskrzydłowy z Francji, Romain Alessandrini (13 bramek) oraz ofensywny pomocnik z Meksyku, Giovani dos Santos (6). Natomiast najlepszy graczy na pozycji nr 9 - 21-letni Amerykanin Bradford Jamieson IV poprzestał na 4 trafieniach.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
