- Panie trenerze, czy i kiedy można by zajrzeć do Spały i pogadać z Adamem?
- Przecież wam nie zabronię, ale niechętnie... Proszę, zrozumcie, on naprawdę nie ma chwili spokoju! Jak zatrzyma się, aby z kimś porozmawiać przez chwilę, to nie ruszy z miejsca przez kilka minut - trener Apoloniusz Tajner nie był zachwycony wizją najazdu dziennikarzy na ośrodek COS.
Zatrzymywać mistrza nie będziemy, ale do Spały jednak jedziemy.
W recepcji nabrali wody w usta. Nie chcą zdradzić numeru pokoju, który zajmuje nasz najlepszy skoczek. Nie chcą nawet powiedzieć, w której części ośrodka zamieszkali skoczkowie - starej czy nowej. Zaglądamy zatem do kawiarni. Może lekkoatleci, stali bywalcy, coś wiedzą?
- Wiemy, że jest od tygodnia, ale ja widziałem go może raz albo dwa. Co innego trenerzy. Tajnera i Fijasa spotykam kilka razy dziennie - mówi Tomasz Czubak, rekordzista Polski w biegu na 400 metrów.
- Nawet autografu dla dziecka z rodziny nie zdążyłem załatwić. Przyznam, że jestem trochę zaskoczony. My akurat przecież go nie zjemy - dodaje Paweł Januszewski, mistrz Europy w biegu na 400 metrów przez płotki.
- A propos jedzenia... Co sądzicie o reklamie zupek w proszku z Małyszem w roli głównej?
- Dziwnie brzmią tłumaczenia, że nie wiedział, co będzie w tej reklamie. Ja - a sądzę, że nie tylko ja - na pewno chciałbym zobaczyć całość, zanim zgodziłbym się na emisję. Jako telewidz muszę jednak przyznać, że to zabawna reklama - twierdzi Czubak.
Pora jest przedpołudniowa, więc może w stołówce szykują już obiad dla skoczków - bułkę z bananem.
- Nieee, Małysz naprawdę tego nie jada - zapewniają pracownicy kuchni.
Nie ma rady - pomóc może nam tylko Zbigniew Tomkowski. Twórca i dyrektor spalskiego ośrodka jednak kręci głową...
Artur St. Rolak, Spała
więcej w środowym Głosie Wybrzeża