Krzysztof Sobieraj zbliża się do 250. meczu w barwach Arki Gdynia, przekroczył 35 lat i jest obrońcą. Jednak to on był najlepszym piłkarzem żółto-niebieskich podczas spotkania z Termaliką Nieciecza (1:3). - Na pewno nie ma między nami głaskania. Wiemy, że zapaliła się ostrzegawcza lampka. Nie pozostaje nam nic innego jak grać dalej, ale sytuacja zaczyna się robić niezbyt wesoła. Musimy punktować i wygrywać - mówi gdyński defensor, któremu nastrój zepsuła również decyzja Komisji Ligi. Piłkarz ma zapłacić 500 zł kary za wypowiedzi po derbach pod adresem braci Paixao z Lechii Gdańsk.
Jacek Główczyński:Podczas meczu z Termaliką po którejś z kolei udanej pańskiej interwencji kibice skandowali "Krzysztof Sobieraj". Pamięta pan, kiedy po raz ostatni to miało miejsce?
Krzysztof Sobieraj: W Arce jestem 10 lat. Nic tutaj nie dostałem na piękne oczy. Na każdy kontrakt i sympatie kibiców musiałem zapracować. Ostatnio tak trybuny reagowały, gdy rozgrywałem meczu numer 200 w Arce. Wiadomo, że jak się słyszy swoje imię i nazwisko z trybun, to bardzo miłe. Jestem w dobrej dyspozycji, i to nie tylko w niedzielnym meczu, ale w ogóle od czasu, gdy dostałem możliwość ponownej gry w ekstraklasie. Fizycznie czuję się dobrze, udowadniam, że daję radę. Martwi tylko to, że nie wygrywamy w tych meczach ligowych, w których uczestniczę.
Pewnie gdyby nie pańskie interwencje Termalica strzeliłaby dużo szybciej 3. gole i wygrałaby w Gdyni znacznie wyżej niż 3:1?
Może tak by było... Jednak najsmutniejsze jest to, że przegrywamy mecze, w których za swoją postawę nie możemy się wstydzić. W piłce już tak jest, że raz się prowadzi, potem przegrywa, ale i ten niekorzystny wynik można jeszcze odwrócić. Z Termaliką na pewno był na to czas, ale wszelkie plany pokrzyżowała nam czerwona kartka i konieczność gry w "10" przez blisko godzinę.
Kilka razy po ostatnich meczach bez wygranej od kilku piłkarzy Arki słyszałem: "szkoda, że szybko nie strzeliliśmy bramki, bo wtedy spotkanie inaczej by się potoczyło". Po niedzielnym meczu nawet tego argumentu nie możecie użyć. Dlaczego pojedynek z Termalicą skończył się jak te w ostatnich 2 miesiącach, a nie mecze z Wisła czy Ruchem z początku sezonu?
Rzeczywiście było szybko otwarcie wyniku. Potem też mieliśmy jeszcze sytuacje. Były dośrodkowania, coś się działo pod bramką przeciwnika... Niestety, nie poszliśmy za ciosem, a szybko straciliśmy gola na 1:1, a potem na 1:2. Nie pozostaje nam nic innego jak grać dalej, ale sytuacja zaczyna się robić niezbyt wesoła.
Nie wygraliście już od 8 oficjalnych meczów. Jak przyjmujecie te wyniki? Po zejściu z boiska do szatni słychać niecenzuralne słowa, jest złość, czy może pocieszacie się i mówicie: "panowie nic się nie stało, zaraz się odegramy"?
Na pewno nie ma między nami głaskania. Wiemy, że zapaliła się ostrzegawcza lampka. Musimy punktować i wygrywać. Wierzyliśmy, że już w niedzielę będzie zwycięstwo, iż doskoczymy do Termaliki, że ta drużyna poczuje nasz oddech w tabeli... Ale znów się nie udało. Trzeba coś zmienić. Musi być większa odpowiedzialność za piłkę. A przy prowadzeniu nie możemy się wycofywać.
Bramki chyba też tracicie zbyt łatwo?
Rzeczywiście my takich bramek nie strzelamy jak udaje się to naszym przeciwnikom. My musimy się bardzo namęczyć, by zdobyć gola. Natomiast Termalice pozwoliliśmy łatwo strzelić bramki. Najpierw nasza strata i idealny strzał Babiarza. Potem dośrodkowanie, skacze dwóch naszych obrońców i ich jeden napastnik, ale jest kolejny gol...
Arka zacięła się pod względem mentalnym czy jednak fizycznym i piłkarskim? To tylko kwestia jednego zwycięstwa, aby drużyna znów zaczęła regularnie punktować, czy kryzys jest poważniejszy?
Też mam taką nadzieje, że po wygraniu meczu wszystko pójdzie dużo łatwiej.
Patrzycie w kalendarz z kim i kiedy możecie wygrać?
Oprócz może odrodzonej Legii, silnej Jagiellonii czy mocnej Lechii z każdym w tej lidze można jeszcze do końca roku wygrać. Nie ma co patrzyć na zajmowane obecnie miejsca. Na przykład Termalica jest trzecia, ale pewnie pójdą dam dać na tacę, jeśli tylko tej drużynie uda się zakwalifikować do grupy mistrzowskiej. Przecież nie jest to jakiś super zespół. W naszej lidze każdy może wygrać praktycznie z każdym.
Przed następną kolejką i meczem w Krakowie kto jest w gorszej sytuacji Arka po 1:3 u siebie z Termaliką czy Wisła po 2:6 w Szczecinie?
Nie wiem. Okaże się na boisku. Jak pokazała sytuacja z Mirkiem Bożokiem wydarzenia na boisku są tak dynamiczne, że jedna chwila może wszystko zmienić. Dlatego trudno coś przewidywać. Na pewno nie można mówić, że to Wisła jest faworytem, a my stoimy na straconej pozycji. Własne boisko też już niczego nie gwarantuje. W niedzielę zakładałem, że zdobędziemy 3 punkty z Termaliką, a wróciłem do domu bez punktu.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
