Od momentu fatalnej w skutkach kontuzji Marcina Mańki pierwszym bramkarzem Arki pozostaje Jacek Wosicki. W ośmiu grach wpuścił osiem goli. Popełniał bramkowe gafy ze Stomilem, Bełchatowem i Polarem. Kibice zastanawiają się, kiedy skończy się cierpliwość Marka Kusty. Podobne pytanie zadaliśmy Waldemarowi Stanikowi.
- Nic nie wiem o tym, abym miał stanąć między słupkami w spotkaniu przeciwko Tłokom - odpowiedział 29-letni wychowanek Bałtyku, w tej chwili drugi golkiper gdynian.
- Nie wiem i nie czuję tego. We wtorek podczas wewnętrznej gierki na głównej płycie broniłem bramki "rezerwowych". Trener nie rozmawiał ze mną.- Nie ma do ciebie zaufania?- Odkąd pan Marek pracuje w Gdyni, nie widział mnie w meczu ligowym, a wiadomo, że trening to nie to samo. Na przykład Jacek w trakcie zajęć prezentuje się nienagannie. Może trenera zniechęca mój wzrost, może obawia się kolejnej zmiany na tak ważnej pozycji. Jacek popełnia błędy, ale i ratuje drużynę w wielu sytuacjach. W moich oczach, jest dobrym fachowcem. Jednak nie lepszym ode mnie. Jesteśmy równi, tyle że on ma kilka centymetrów więcej. A to duży plus.
- Niekoniecznie, patrząc na jego grę na przedpolu.- To fakt, z Jacka jest kawał chłopa, ma solidny zasięg ramion. Coś musi z tym felerem zrobić, ale warto zwrócić uwagę na istotny szczegół. Jacek, zresztą nie tylko on, narzeka na jupitery. Podczas meczów w Gdyni wyjścia do wysokich zagrań grożą chwilowym oślepieniem, bo maszty są zbyt niskie.
- Jesteś zniechęcony?- Nic podobnego. Robię swoje i czekam na szansę. Między nami, a mam na myśli nieobecnego teraz Marcina, również Macieja Wesołowskiego, panuje znakomita atmosfera. Mówię to szczerze. Jesteśmy kumplami. Zresztą w całym naszym zespole nie ma oznak gwiazdorstwa, jakichś ansów. Chociaż z każdym błędem Jacka, czego mu nie życzę, moje siedzenie na ławce z pewnością byłoby trudniejsze. Gdyby nie pech Mańki, byłbym trzeci w klubie, bez nadziei na grę, nawet na ławkę. I gdyby nie fakt, że dookoła nie ma już gdzie grać, nie przystałbym na ten układ. W przerwie zimowej wróci Marcin i kto wie, czy - myśląc o awansie - działacze nie zatrudnią następnego bramkarza. Nie kryję więc, że chciałbym gdzieś bronić. Mile wspominam wiosenny epizod w barwach Gryfa. Tutaj już raz potraktowano mnie po macoszemu. Latem nagle zabrakło dla mnie miejsca. Było mi bardzo przykro. To, że zostałem w klubie, zawdzięczam panu Kuście. W całym zamieszaniu straciłem finansowo. Klub chciał zaoszczędzić, a - jak pokazało życie - mogło to mieć poważne konsekwencje.
- Bronisz w rezerwach.- Po połowie z Wesołowskim, lecz co to za bronienie, skoro przeważnie mecze Arki II toczą się pod bramką przeciwnika. Już raz, z gdyńskim Orkanem, wywalczyłem mistrzostwo klasy A.
- Rezerwowi otrzymują premie za punkty?- Tak. Lepiej więc być drugim bramkarzem niż trzecim.
- Jak pracuje się z Kazimierzem Jaszczerskim?- Super! Nie trzeba myśleć, co ze sobą zrobić, biegać z kolegami czy co innego. Zajęcia indywidualne są bezcenne.
- Pamiętasz swój ostatni występ w II lidze?- To był mecz z Myszkowem w Gdyni, zakończony remisem 1:1.
- Przepuściłeś piłkę do siatki w 90 minucie.- Długo myślałem o tamtej akcji. Powinienem przeciąć dośrodkowanie. Dla bramkarza to był zły mecz. Było zimno i cały czas atakowała
Arka. Nie miałem nic do roboty, nie czułem gry.
- Mówi się, że golkiper potrzebuje spokoju.- To prawda. Marek Kusto zapewnia komfort Jackowi. Aż za dobrze pamiętam, jak u panów Gierszewskiego i Pisarskiego broniliśmy do błędu. To złe rozwiązanie. Człowiek myśli nie o tym, o czym powinien.
14. KOLEJKA:
4.
ARKA Prokom - 14.
Tłoki (sobota 18.00), 6. Podbeskidzie - 1. Świt, 10. Piotrcovia - 2. Polkowice, 3. Łęczna - 16. Ruch, 5. Śląsk - 9. Polar, 8. Radomsko - 13. Bełchatów, 7. Aluminium - 17. Łódzki KS, 15. Stomil - 12. Stal, 18. Hetman - 11. Ceramika.