Piłkarz Lechii o przyjaźni ze znanym raperem

Jako zdobywca tytułu Ligowca Czerwca wśród trójmiejskich sportowców Sławomir Peszko został "przemaglowany" za sprawą pytań nadesłanych przez czytelników naszego portalu. Pomocnik Lechii opowiedział m.in. o wrażeniach z Francji, przyjaźni ze znanym raperem Peją, a także odniósł się do popularnych żartów na swój temat związanych z alkoholem. - Bawią mnie i sam czasem je rozsyłam, ale trochę się już przejadły. Kibice często namawiają mnie na wspólne piwo. Oczywiście odmawiam, ale za to nie szczędzę im koszulek, trzeba się dzielić - mówi piłkarz, który w sezonie na własnym koszt zamawia około sześćdziesięciu meczowych trykotów, by przekazać je na cele charytatywne.

Bolo: Jak podobały się panu warunki, które zastaliście we Francji podczas turnieju Euro 2016? Czy Francuzi stanęli na wysokości zadania z organizacją imprezy? Czuł się pan tam bezpiecznie, mimo gróźb zamachów?

Teraz głośno mówi się o naszych olimpijczykach i tym, co zastali przed igrzyskami w Rio de Janeiro. Nie ma nawet porównania. My mieliśmy we Francji fantastyczny hotel, wyśmienitą bazę, dobrą murawę, zorganizowane wszystko od "a" do "z" - ochronę, wyjazdy. Nie było żadnych niedociągnięć. Nie mogliśmy na nic narzekać. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, gdzieś tam przez głowę przewijała się obawa, bo zamachy terrorystyczne to obecnie wielkie zagrożenie, szczególnie przy tak dużych imprezach jak Euro. Na każdym kroku mieliśmy jednak ochronę, czy to na treningu, czy w drodze na lotnisko.

xyz: Sławku, co zaskoczyło cię we Francji podczas Euro? Mam na myśli tak pozytywy jak i negatywy.

Negatywnie to fakt, że ludzie we Francji nie żyli aż tak tym turniejem. My nie będąc w Polsce i tak czuliśmy jaka gorączka tu panuje na punkcie meczów. Wiem, że w Gdańsku w godzinach meczu ulice były puste. We Francji ludzie byli jakby wypłoszeni, przestraszeni. Poza tym, wszystko było ok.

SŁAWOMIR PESZKO I JAKUB WAWRZYNIAK ZAROBILI NA EURO 2016 RÓWNIEŻ TYSIĄCE EURO DLA LECHII GDAŃSK

kiwuś: Filmiki ze zgrupowań kadry dla "Łączy nas piłka" cieszą się w internecie wielką popularnością. Na ile są one spontaniczne? Macie przykaz od związku, żeby bardziej się na nie otwierać?

Wszystko dzieje się naturalnie, czasami nie wiemy nawet, że jest nagrywane. Oczywiście Łukasz "Wiśnia" Wiśniowski odpowiedzialny za te filmy, robi później wszystko po swojemu. O to chodzi w tych filmach, by pokazać nie tylko jak trenujemy czy jedziemy na mecz, ale też pokazać kto jakim jest człowiekiem. Myślę, że kibice chętnie oglądają takie materiały.

Ala: Które pytanie od dziennikarzy najbardziej pana drażni?

To jest bardzo dobre pytanie. Muszę się dobrze zastanowić nad odpowiedzią, żeby później mi już tego pytania nie zadawano... Myślę, że najgorsze pytanie to "Czemu nie wygraliście meczu?". Brzmi trochę jak sugestia, że nie chcieliśmy go wygrać.

LECHIA TRZECIĄ SIŁĄ FINANSOWĄ LIGI, ALE ZE STRATĄ 8,7 MLN ZŁ

mrs: Lubisz się spotykać z fanami?

W Gdańsku często spotykam się z fanami czy to w muzeum Lechii czy podczas oprowadzania po stadionie. Nie sprawia mi to problemów, robię to z miłą chęcią, szczególnie, gdy spotykamy się z dziećmi. Dla nich autograf czy zdjęcie to wielkie przeżycie. Gdzieś tam się przyjęło, że starsi kibice chcą zawsze spotkać się ze mną na piwo. Temat się zawsze przewijał, ale ja od tego odchodzę.

kakda: Jaką muzykę pan preferuje? Czy ma pan ulubionych wykonawców?

Tak, od lat na moich słuchawkach króluje Slums Attack / Peja. Zresztą z Peją mieliśmy okazję się poznać i to mój dobry kolega. Słuchałem go już za czasów gry w Poznaniu. Wtedy się jeszcze nie znaliśmy. Poznałem go na meczu, później spotkaliśmy się kilka razy, czasem mnie odwiedza. Był u mnie nawet w Gdańsku. Na pewno nie jest takim człowiekiem jak niektórzy go postrzegają przez pryzmat starszej, dość agresywnej twórczości. Dziś ma rodzinę, a jego ostatnie płyty są dużo spokojniejsze, zrównoważone. Przyznam jednak, że lubię słuchać go w obu konwencjach. Z ostatnich nagrań polecam szczególnie utwór "S.L.U.M.S".

KIBICLG: Jakie cele chce pan osiągnąć indywidualnie i drużynowo w sezonie 2016/2017?

Chcę zdobyć z Lechią trofeum. W pierwszej kolejności mistrzostwo Polski, ale Puchar Polski też byłby czymś fajnym. Indywidualnie chcę po prostu prezentować się jak najlepiej. Może nie będę patrzył na statystyki, że muszę strzelać bramki, bo to nie jest mi do niczego potrzebne. Chcę po prostu wykazać się dobrą grą.

PIOTR: Co pana motywuje do gry w piłkę?

Przyjemność. Piłka sprawia mi ją od dzieciństwa. Nawet jak nie będę już grał na takim poziomie, dalej będę to robił. Swojemu dziecku będę chciał przekazać swoją wiedzę i nauczyć je jak najwięcej.

ciekawskikibic: Ile razy na sezon może pan oddać koszulkę po meczu kibicom?

W ciągu sezonu oddaję około dwudziestu, tyle mogę bez ponoszenia kosztów. To jednak mało, kolejne sześćdziesiąt zamawiam na własny koszt i oddaje na różnego rodzaju aukcje i akcje charytatywne lub wysyłam na prośby dzieci. Dokupiona koszulka to wprawdzie nie to samo co taka, w której zagrałem na meczu, ale jakoś trzeba się podzielić.

Sławek S. Jak odnosisz się do żartów na temat swój i alkoholu?

Ja mam do siebie duży dystans. W Kolonii na karnawał przebrałem się nawet za taksówkarza nawiązując do słynnej już sytuacji. Te żarty bawią mnie, czasami sam przekazuję dalej niektóre memy w internecie na ten temat. Podobał mi się na przykład ten: "Robert Lewandowski - cztery rekordy Guinnessa po meczy z Wolfsburgiem. Sławomir Peszko - cztery Guinnessy po każdym meczu". Generalnie to wszystko robi się jednak powtarzalne i już chyba trochę się przejadło.


oiram: Sławek czy gra w Lechii to tylko epizod w życiu piłkarskim Peszki czy można tu grać dłużej? Możesz porównać atmosferę w szatni i na trybunach do czasów gry w Lechu? ps. Brawo za Francję zapisałeś się w historii. A teraz pokaż, że to nie był przypadek.

W Lechu też mieliśmy kawał zespołu: strzelający mnóstwo bramek Robert Lewandowski, Semir Stilić, Manuel Arboleda. Porównania szatni są ciężkie, łatwiej porównywać zawodników. Jak trafiam do klubu to angażuję się dla niego w całości, daję wszystko co mam. W Lechii mamy naprawdę dobrą atmosferę, jedną z lepszych w Polsce. Pokazujemy naszą siłę na własnym boisku, gdzie mamy znakomite wyniki. Zbudowaliśmy twierdzę i będziemy jej bronić. Musimy poprawić wyniki na wyjazdach i tu trzeba trochę cierpliwości. Jeśli to zrobimy, mistrzostwo naprawdę będzie na wyciągnięcie ręki. Czy mógłbym zostać w Lechii do końca kariery? Oczywiście. Robimy mistrzostwo i gramy o Ligę Mistrzów. Taki jest plan, zobaczymy czy się powiedzie, ale na razie nigdzie się stąd nie wybieram.

MARC AHR NOWYM DYREKTOREM LECHII

profesjonalny amator: Czy żałuje pan odejścia z Kolonii i powrotu do Ekstraklasy, co chyba trzeba traktować jako krok wstecz w rozwoju pana piłkarskiej kariery? Czy nie sądzi pan, że przebicie się do podstawowego składu w Koloni i dobre występy w Bundeslidze mogłyby panu zapewnić także miejsce w podstawowej 11 reprezentacji Polski na Euro?

Nie żałuję. Gdybym został, podzieliłbym los Pawła Olkowskiego. Moje pozostanie tam nie miało sensu. Powrót do Polski był przemyślany. Wiosna w moim wykonaniu była w Lechii bardzo dobra i pojechałem na Euro. Niby krok w tył, ale jednak dwa do przodu.

LG1945: Zdoła pan utrzymać miejsce w reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w 2018 roku w Rosji?

Cel numer jeden to być w kadrze na eliminacje. Dobrych piłkarzy nam nie brakuje, więc konkurencja jest. Mam 31 lat, nie jestem jeszcze stary. Chciałbym zagrać w Rosji i wierzę, że jeśli będę trzymał formę, może to mi się udać.