- 1 Arka o kibicach na derbach. Marcjanik na dłużej (69 opinii)
- 2 Lechia nie może stracić tego piłkarza (38 opinii)
- 3 Siatkarze Trefla oddali się od 5. miejsca (8 opinii)
- 4 Co to za liga? Ponad połowa drużyn spadnie (2 opinie)
- 5 Dzieję się dużo. Liga koszykarzy na finiszu. (1 opinia)
- 6 Mandziara - Urfer o finansach Lechii (123 opinie)
Piotr Wadecki, jeden z najlepszych polskich kolarzy jeżdżący w belgijskiej grupie zawodowej Lotto-Domo, nieoczekiwanie wczoraj spakował rzeczy i wyjechał do Włoch. W sobotę, w Genui, rozpocznie rywalizację w Giro d'Italia. To duża niesodzianka, bo wcześniej mówiło się, że przed igryskami olimpijskimi gdynianin wystratuje jedynie w Tour de France oraz w mistrzostwach Polski w Gorzowie Wielkopolskim.
- Otrzymałem propozycję stratu w Giro od dyrektora naszej grupy. Wolę to od trenowania w domu.
- Czyli zmiana priorytetów, "Wielka Pętla" nie jest już dla pana tak ważna?
- Oczywiście, że jest. Moją główną rolą w rywalizacji we Włoszech będzie pomoc naszemu sprinterowi, Australijczykowi Robbiemu McEwenowi. Osobiście swój udział w tej imprezie traktuję czysto treningowo, więc sukcesów po mnie nie można się spodziewać. Od szefów naszej grupy otrzymałem nawet wolną rękę w kwestii wycofania się z wyścigu. Jeśli tylko poczuję się, że sił zaczyna mi brakować - po prostu wycofam się.
- No, ale jaki to ma sens? Giro plus "Wielka Pętla", to łącznie siedem tysięcy kilometrów w nogach. A przecież dla pana priorytetem w tym roku są igrzyska olimpijskie w Atenach.
- To oczywiste. Mój udział w Tour de France nie jest jeszcze taki pewny. Jeśli będę miał wątpliwości, jeśli stwierdzę, że mogę nie podołać zadaniu, to francuski wyścig może wypaść z mojego harmonogoramu. Na razie jest to temat do dyskusji i tak to zostawmy. Przede wszystkim zależy mi na starcie w Atenach, by tam mieć świeżość i liczyć się w rywalizacji.
***
Oprócz Wadeckiego, w Giro d'Italia wystartują dwaj polscy kolarze - Zbigniew Piątek w grupie Chocolade Jacques i Sylwester Szmyd w teamie Saeco.
- Otrzymałem propozycję stratu w Giro od dyrektora naszej grupy. Wolę to od trenowania w domu.
- Czyli zmiana priorytetów, "Wielka Pętla" nie jest już dla pana tak ważna?
- Oczywiście, że jest. Moją główną rolą w rywalizacji we Włoszech będzie pomoc naszemu sprinterowi, Australijczykowi Robbiemu McEwenowi. Osobiście swój udział w tej imprezie traktuję czysto treningowo, więc sukcesów po mnie nie można się spodziewać. Od szefów naszej grupy otrzymałem nawet wolną rękę w kwestii wycofania się z wyścigu. Jeśli tylko poczuję się, że sił zaczyna mi brakować - po prostu wycofam się.
- No, ale jaki to ma sens? Giro plus "Wielka Pętla", to łącznie siedem tysięcy kilometrów w nogach. A przecież dla pana priorytetem w tym roku są igrzyska olimpijskie w Atenach.
- To oczywiste. Mój udział w Tour de France nie jest jeszcze taki pewny. Jeśli będę miał wątpliwości, jeśli stwierdzę, że mogę nie podołać zadaniu, to francuski wyścig może wypaść z mojego harmonogoramu. Na razie jest to temat do dyskusji i tak to zostawmy. Przede wszystkim zależy mi na starcie w Atenach, by tam mieć świeżość i liczyć się w rywalizacji.
***
Oprócz Wadeckiego, w Giro d'Italia wystartują dwaj polscy kolarze - Zbigniew Piątek w grupie Chocolade Jacques i Sylwester Szmyd w teamie Saeco.