- 1 Derby mają być 19.05 z kibicami gości (140 opinii)
- 2 Lechia: Próba destabilizacji klubu (8 opinii) LIVE!
- 3 Kuciak z trybun Lechii do bramki Rakowa (54 opinie)
- 4 Piąte zwycięstwo z rzędu piłkarzy ręcznych (7 opinii)
- 5 ZZ potrzebne żużlowcom już w 2. kolejce? (73 opinie)
- 6 Co to za liga? Ponad połowa drużyn spadnie (2 opinie)
Prokom Trefl - Legia Warszawa
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Co prawda, Prokom inaugurował sezon cztery dni temu, ale rzecz działa się daleko (Lublin), a rywal (Start) był tyle ambtiny, co słaby. W drugiej kolejce nasz zespół trafia na niewiele silniejszą Legię, ale sopocianie zagrają u siebie przy pełnej widowni.
"Wojskowi" nie sprawią sopocianom kłopotu. W porównaniu z poprzednim sezonem skład zespołu ze stolicy niewiele się zmienił, nie licząc gremialnego pożegnania się z zagranicznymi najemnikami. Na przybycie nowych stranieri nie pozwolił skromniutki budżet, zamykający się w kwocie dwóch milionów złotych. Jedynym na pół obcym jest białoruski rozgrywający Sinielnikow, który już dość dawno z Andrieja zmienił się w Andrzeja (spolszczony jest także Aleksiej Olszewski). Terminarz nie jest łaskawy dla warszawian. W pierwszej kolejce Legia zmierzyła się we Wrocławiu z Ideą Śląsk Wrocław. W rywalizacji "wojskowych" klubów o kilka klas lepsi byli Ślązacy wygrywając 113:59. - W 16 minucie przegrywaliśmy jednak tylko 32:34. Później zagraliśmy bardzo głupio, idąc na wybitkę. Wyglądało to dość efektownie, ale zakończyło się nie najlepiej - mówi Jacek Gembal, trener Legii. Najwięcej szkody naszemu dzisiejszemu rywalowi narobił Randy Holcombe, zdobywca 34 punktów. - Tak naprawdę to nie wiedzieliśmy, na co go stać. Teraz wiemy, że stać go na bardzo wiele - dodaje Robert Chabelski, kierownik Legii.
Czy walczący o utrzymanie w lidze rywal może zmobilizować sopocian do gry na najwyższych obrotach? - Nie będzie z tym żadnego problemu. Pracuję z profesjonalistami, a oni nie lekceważą żadnego rywala - twierdzi Eugeniusz Kijewski, szkoleniowiec Prokomu. Fanom marzy się wysokie zwycięstwo, najlepiej by było ono wyższe aniżeli 54-punktowy sukces mistrzów kraju. Może lanie słabeusza nie jest zbyt ambitne, jednak Śląskowi przydałby się mały prztyczek na początek sezonu. - Ten, kto ma nadzieję na punktową rywalizację ze Śląskiem, jest w błędzie. Przecież zwycięstwo różnicą 55 punktów wcale nie będzie oznaczać, że jesteśmy lepsi od rywali z Wrocławia. O najważniejszych sprawach będą decydować bezpośrednie pojedynki - przekonuje Kijewski. - Nie patrzymy na to, co robi Śląsk. Naszą uwagę skupia każdy kolejny mecz, a nie korespondencyjny pojedynek z mistrzem - dodaje Josip Vranković, skrzydłowy Prokomu.
Gwiazd europejskiego formatu nie brakuje w sopockiej drużynie, ale w pierwszym meczu (93:70 ze Startem) najskuteczniejszy był Chorwat. 34-letni zawodnik rzucił 18 punktów, o dwa więcej od Gorana Jagodnika. - Miło jest zdobywać punkty, jednak to nie jest najważniejsze. Interesuje mnie wygrana zespołu - zapewnia "Joke".
Mimo wszystko wydaje się, że pojedynek z Legią nie będzie zupełnie jednostronnym widowiskiem. Przecież Tomasz Cielebąk, Marcin Stokłosa, Wojciech Żurawski czy Łukasz Kwiatkowski wiedzą, o co w koszykówce chodzi. Ten ostatni (207 cm) jest jedynym centerem gości, jednak nie trenował przez trzy tygodnie, zmagając się zapaleniem ścięgna Achillesa. - Mecz będzie trudny, więc oczekuję walki od swoich graczy. By nie było odczucia, że jedziemy do jaskini lwa, po drodze wysiądziemy na obiad i kawę - kończy trener Gembal.
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2002-09-25 09:36
Chyba przesadzacie.
Rozbudzacie apetyty kibiców apotem jak coś nie wyjdzie będziecie krytykować że miał być mistrz i bla,bla,bla.Przypominam zeszły sezon.Wystarczyły kontuzje Mc Nulla,Jankowskiego i wzmocnienia Śląska aby o mistrzostwie móc tylko pomarzyć.Sądzę że lepiej być umiarkowanym optymistą.
- 0 0
-
2002-09-25 14:30
kompleks
Dziwię się autorowi tego artykułu.To jest sport i jeżeli pisze o meczu,to nie musi leczyć swoich kompleksów i napuszczać kibiców obu drużyn na siebie.Do tej pory drużyny rywalizowały,a kibice bez "dawania sobie psztyczka w noc" razem dopingowali i nastepnie oblewali sukces/porażkę.Mecze to święto radości z koszykówki i dopingowania,to nie jest wojna Panie redaktorze!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.