- 1 Derby mają być 19.05 z kibicami gości (139 opinii)
- 2 Kuciak z trybun Lechii do bramki Rakowa (50 opinii)
- 3 ZZ potrzebne żużlowcom już w 2. kolejce? (65 opinii)
- 4 Piąte zwycięstwo z rzędu piłkarzy ręcznych (6 opinii)
- 5 Młoda sprinterka mierzy wysoko w IO (5 opinii)
- 6 Pierwsze wiosenne derby Trójmiasta rugby
Puchar Davisa: Polska - Estonia 5:0
17 lipca 2005 (artykuł sprzed 18 lat)
Reprezentacja Polski w tenisie ziemnym zdeklasowała na kortach gdyńskiej Arki Estonię. Biało-czerwoni zwyciężyli 5:0, oddając rywalom zaledwie jednego seta. Sukces ten pozowlił podopiecznym Pawła Geldnera na pozostanie w grupie drugiej strefy euroafrykańskiej. W przyszłym sezonie szkoleniowiec zapowiada walkę już o awans.
Losy pojedynku rozstrzygnęły się już w piątek i w sobotę. Polacy prowadzili 3:0 i musieli to wygrać. Dlatego ostatniego dnia zmagań zrobiono odstępstwo od zasad Pucharu Davisa. Zawodnicy grali nie do trzech, a do dwóch wygranych setów. Obaj szkoleniowcy dali szanse rezerwowym.
Niedzielne gry rozpoczęły się z powodu deszczu z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Michał Przysiężny, dla którego był to drugi występ w tych rozgrywkach rozpoczął niepewnie nie tyle z powodu klasy rywala, co własnych kłopotów zdrowotnych.
- Doznałem głupiej kontuzji. Obcinałem paznokcie u nóg tak niefortunnie, że uszkodziłem duży palec lewej nogi. Z tego powdu nie mogłem trenować przez trzy dni. Natomiast rywala się nie obawiałem. Jestem przecież wyżej od niego w światowym rankingu. Ponadto chciałem zrównoważyć bilans moich gier w Pucharze Davisa. Wygrana i przegrana lepiej wygląda w dossier niż dwie porażki - mówił Przysiężny.
W pierwszym secie Polak nie miał wiele do powiedzenia. Mait Kunnapp odskoczył na 3:1 i nie oddał już przewagi. Jak się później okazało był to jedyny set zdobyty przez Estończyków w Gdyni.
- Wystarczyłem, że zagrałem swoje, czyli zaprezentowałem bardziej urozmaicony tenis oraz zagrałem agresywniej, a osiągnąłem przewagę - tak Przysiężny skwitował swoją przewagę na korcie w dwóch kolejnych partiach. W drugim secie Polak szybko odskoczył na 4:1, a w ostatniej części gry ostatni remis był przy 2:2. Ostatecznie Michał triumfował 2:6, 6:3, 6:2.
Na zakończenie pojedynku zaprezentowali się Adam Chadaj i estoński rezerwowy, Mikka Irdoja. Polak jest o dwa lata starszy, a jeszcze większą przewagę osiągnął nad rywalem w umiejętnościach czysto sportowych. Królował w każdym elemencie wyszkolenia. Dlatego łupem 20-latka padł drugi singel w Gdyni. W niedzielę Adam zwyciężył 6:2, 6:1.
- W przyszłym roku postawimy sobie za cel awans do grupy pierwszej sterefy euroafrykańskiej. Przydałoby się jeszcze trochę szczęścia, czyli pomyślne losowanie - zapewniał Paweł Geldner. Kapitan biało-czerwonych nie krył zadowolenia z postawy podopiecznych na kortach Arki.
Losy pojedynku rozstrzygnęły się już w piątek i w sobotę. Polacy prowadzili 3:0 i musieli to wygrać. Dlatego ostatniego dnia zmagań zrobiono odstępstwo od zasad Pucharu Davisa. Zawodnicy grali nie do trzech, a do dwóch wygranych setów. Obaj szkoleniowcy dali szanse rezerwowym.
Niedzielne gry rozpoczęły się z powodu deszczu z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Michał Przysiężny, dla którego był to drugi występ w tych rozgrywkach rozpoczął niepewnie nie tyle z powodu klasy rywala, co własnych kłopotów zdrowotnych.
- Doznałem głupiej kontuzji. Obcinałem paznokcie u nóg tak niefortunnie, że uszkodziłem duży palec lewej nogi. Z tego powdu nie mogłem trenować przez trzy dni. Natomiast rywala się nie obawiałem. Jestem przecież wyżej od niego w światowym rankingu. Ponadto chciałem zrównoważyć bilans moich gier w Pucharze Davisa. Wygrana i przegrana lepiej wygląda w dossier niż dwie porażki - mówił Przysiężny.
W pierwszym secie Polak nie miał wiele do powiedzenia. Mait Kunnapp odskoczył na 3:1 i nie oddał już przewagi. Jak się później okazało był to jedyny set zdobyty przez Estończyków w Gdyni.
- Wystarczyłem, że zagrałem swoje, czyli zaprezentowałem bardziej urozmaicony tenis oraz zagrałem agresywniej, a osiągnąłem przewagę - tak Przysiężny skwitował swoją przewagę na korcie w dwóch kolejnych partiach. W drugim secie Polak szybko odskoczył na 4:1, a w ostatniej części gry ostatni remis był przy 2:2. Ostatecznie Michał triumfował 2:6, 6:3, 6:2.
Na zakończenie pojedynku zaprezentowali się Adam Chadaj i estoński rezerwowy, Mikka Irdoja. Polak jest o dwa lata starszy, a jeszcze większą przewagę osiągnął nad rywalem w umiejętnościach czysto sportowych. Królował w każdym elemencie wyszkolenia. Dlatego łupem 20-latka padł drugi singel w Gdyni. W niedzielę Adam zwyciężył 6:2, 6:1.
- W przyszłym roku postawimy sobie za cel awans do grupy pierwszej sterefy euroafrykańskiej. Przydałoby się jeszcze trochę szczęścia, czyli pomyślne losowanie - zapewniał Paweł Geldner. Kapitan biało-czerwonych nie krył zadowolenia z postawy podopiecznych na kortach Arki.
Opinie (2)
-
2005-07-17 20:18
i ja tam byłem
fajna atmosfera, oby tak dalej, chyba coś ruszyło się w naszym tenisie na lepsze
- 0 0
-
2005-07-18 09:13
fajna impreza
piękny obiekt, zawodnicy Polscy spisali sie na 6.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.