• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polska prowadzi ze Słowacją 2:1

jag.
19 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Tak polski debel rozpoczął mecz, który wygrał w trzech setach. Serwuje Marcin Matkowski



Łukasz Kubot i Marcin Matkowski pewnie pokonali w deblu Andreja Martina i Igora Żelenaya 6:3, 6:4, 6:3. Tym samym Polska objęła prowadzenie w meczu o awans do grupy światowej Pucharu Davisa ze Słowacją 2:1. W niedzielę w Gdynia Arena o godzinie 12 na kort wyjdą najlepsze singlowe rakiety obu ekip Jerzy Janowicz i Martin Kliżan, a po nich zagrają Michał Przysiężny i Norbert Gombos. Aby zwyciężyć, biało-czerwoni potrzebują sukcesu co najmniej w jednym z tych singli. Można nadal kupować bilety. Najtańsze kosztują 40 zł.



TUTAJ MOŻESZ KUPIĆ BILETY NA MECZ POLSKA - SŁOWACJA. CENY ZACZYNAJĄ SIĘ OD 40 ZŁ

W sobotę około 1,5 tysiąca widzów zdecydowała się wspomóc Polaków w walce o awans do grona 16 najlepszych drużyn świata w męskim tenisie ziemnym. Nim jednak na syntetyczny kort w Gdynia Arena wyszli debliści, głównym bohaterem był dawno nieoglądany na imprezie sportowej Ryszard Krauze. Byłemu szefowi Prokomu i sponsorowi m.in. polskiego tenisa, podziękowali polscy reprezentanci. Biznesmen otrzymał od nich statuetkę. Następnie w jego ręce trafiła rakieta tenisowa, która była prezentem od Roberta Radwańskiego, ojca i wieloletniego trenera Agnieszki Radwańskiej.

Polacy byli zdecydowanymi faworytami w grze podwójnej. Marcin Matkowski to wszak obecnie dziewiąty deblista światowego rankingu, a Łukasz Kubot plasuje się na tej liście na 35. miejscu. Natomiast żadnego z rywali nie ma nawet w czołowej "100". Co prawda na przedmeczowej konferencji prasowej Kubot prosił publiczność o wsparcie i apelował, aby nie było żadnego wolnego krzesła w Gdynia Arena, ale i przy wypełnionej niespełna w połowie widowni, Polacy gładko poradzili sobie ze Słowakami.

ŁUKASZ KUBOT: NIECH NIE BĘDZIE ŻADNEGO WOLNEGO KRZESEŁKA

Mecz rozpoczął serwis Matkowskiego. Do 3:2 obie pary utrzymywały swoje podania. Kluczowy dla losów seta okazał się kolejny gem, w którym zagrywał Igor Żelenay. Rywale wygrali w nim tylko jedną piłkę. Na 4:2 wynik zmienił się po doskonałym returnie Kubota.

W drugiej części pojedynku także rozstrzygające okazało się jedyne w nim przełamanie. Tym razem swojego podania nie utrzymał Andrej Martin. Znów w tym gemie przeciwnicy wygrali tylko jedną akcję. Skończył Matkowski grając woleja prosto w ciało rywala. Polacy objęli prowadzenie 3:2, a gdy Marcin szybko wygrał gema po własnym podaniu było już 4:2.

W trzecim secie Żelenay skapitulował już w pierwszym gemie. Przy serwisie Matkowskiego biało-czerwoni poprawili na 2:0. Emocje w tej odsłonie pojedynku pojawiły się dopiero przy 4:3. Kłopoty nastąpiły przy serwisie Kubota. Słowacy prowadzili 40:15, a potem mieli jeszcze dwa break-pointy. Łukasz wyszedł z opresji, gdyż przy równowadze zaskoczył półwolejem, a po chwili return po jego serwisie wylądował w siatce.

- Chcieliśmy przełamać przeciwników na początku każdego z setów, a potem utrzymać własne podanie do końca. To się nam udało w 100-procentach. Taktyka była taka, aby nie robić zbyt długich wymian, a trzymać cały czas serwis. Właściwie tylko w moim ostatnim gemie przeciwnicy mieli szansę na przełamanie. Ale zachowaliśmy zimną krew i wygraliśmy w trzech setach - mówił już po spotkaniu Łukasz.
Mecz po godzinie i 40 minutach, wygraniu gema "na sucho" zakończył serwis Matkowskiego. Ten zawodnik był dla rywali poza zasięgiem. Przy jego podaniu Polacy przegrali zaledwie 3 punkty.

Zobacz jak kończył zwycięsko singla Jerzy Janowicz



- Serwis jest moją największą bronią, a dziś serwowałem naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Łukasz też zagrał fantastycznie. Wiedzieliśmy, że nie możemy pozwolić rywalom, aby "weszli" do tego meczu. Para słowacka próbowała wszystkie co potrafiła, ale zagraliśmy za dobrze jak na nią. W Pucharze Davisa w tak krótkim czasie wygrać debla to jest zawsze wielka przyjemność - podkreślał Marcin.
Program na niedzielę
12:00 Janowicz - Kliżan
po zakończeniu pierwszego pojedynku:
Przysiężny - Gombos


Aby wygrać cały mecz ze Słowacją, Polacy potrzebują jeszcze jednego punktu. W niedzielę będą mieli dwie szanse. O 12 zmierzą się pierwsze rakiety obu drużyn, które w piątek zanotowały zwycięstwa. Gdyby nie powiodło się Jerzemu Janowiczowi, wówczas o decydujący punkt będzie musiał powalczyć Michał Przysiężny. W rankingu obaj Słowacy są wyżej od swoich polskich rywali w niedzielnych grach.

- Liczymy, że w niedzielę Jurek już w pierwszym meczu wprowadzi nas do grupy światowej. Wierzę, że nadal będą decydować umiejętności, a te mamy większe od Słowaków - deklaruje Matkowski.
- Mam nadzieję, że ludzie rano pójdą do kościoła, a potem będą nas wspierać w Gdynia Arena. Prowadzimy 2:1, ale w niedzielę będą kolejne emocje - dodaje Kubot.
jag.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (1)

  • Super gra Polakow

    • 6 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane